Paweł Bokiej 24 lut 2021 | Redaktor
„Specjalnie” traktowani [FELIETON „OKIEM RADNEGO”]

Paweł Bokiej, fot. Anna Kopeć

Nauczycielom szkół specjalnych na czas trwania pandemii i nauczania zdalnego odebrano w Bydgoszczy dodatek za uciążliwe warunki pracy. Wynosi on 20–30 proc. ich wynagrodzenia i stanowi ważną część budżetu domowego, szczególnie w tych trudnych czasach. Niektórzy nauczyciele, nie mogąc pogodzić się z tą decyzją, oddali sprawę do sądu.

„Dodatek” to tylko szumna nazwa – tak naprawdę jest to składowa pensji. Coś, co należy się z racji pracy w szkole specjalnej. Nie jest sprawą uznaniową, tylko powszechną. Żeby lepiej zobrazować sytuację: nauczyciel, który zarabiał cztery tysiące złotych, bez zmiany regulaminu wynagradzania i treści umowy o pracę, nagle dostaje dwa i pół tysiąca. Są to straty rzędu kilkunastu tysięcy złotych w skali roku.

Prezydent Miasta – ustami swoje zastępczyni, Pani Iwony Waszkiewicz – uporczywie twierdzi, że swoim postanowieniem respektuje... stanowisko rządu. Tak, tego rządu, który traktuje jak zło konieczne i gdy tylko może, postępuje mu na przekór. Kiedy odbywały się strajki nauczycieli organizowane przez ZNP, za które nie można było wypłacić pensji, „zaoszczędzone” pieniądze zostały przeznaczone na podniesienie nagród, tak by te środki pozostały w szkołach, a mówimy o kwotach idących w miliony. Teraz, gdy sprawa nie ma politycznego charakteru, skorzystano z możliwości obcięcia pensji, a o podobnie kreatywnym rozwiązaniu nie ma mowy.

Samo powoływanie się na stanowisko, które wydał Minister Edukacji Narodowej, jest kuriozalne. Polega na tym, iż Prezydent za „stałą pracę z dzieckiem” uznaje tylko pracę „bezpośrednią” co stanowi nadinterpretację. Niewiele samorządów poszło tą drogą
i trzeba dużo złej woli, by tak postąpić.

Ze względu na epidemię, charakter prawie każdej pracy uległ zmianie. Również urzędników podległych Prezydentowi. Są wydziały Miasta zamknięte na cztery spusty nawet dla radnych, gdzie sprawę można „załatwić” poprzez wrzucenie pisma do wystawionej na zewnątrz skrzynki przypominającej śmietnik, bez potwierdzenia odbioru. Odpada codzienna obsługa petenta, a pensja bez zmian. Dla jasności – bardzo dobrze, nie oni są winni epidemii. Ale nauczyciele szkół specjalnych też nie.

Praca nauczyciela w szkole specjalnej warta jest każdych pieniędzy. Oddają oni tym dzieciakom całe serce i są dla nich dostępni przez 24 godziny na dobę. Praca zdalna nic tu nie zmienia, naprawdę organizowanie zajęć za pośrednictwem tabletu i utrzymanie w ten sposób uwagi dziecka z porażeniem mózgowym przez kilka godzin nie jest rzeczą łatwiejszą i przyjemniejszą. A nauczyciele są jedyną grupą budżetówki, których pracę zdalną się podważa.

Panie Prezydencie! Jeszcze nie jest za późno na krok w tył. Proszę odpuścić, bo sądzenie się z nauczycielami szkół specjalnych o pieniądze, których nigdy nie będą mieli za wiele, jest po prostu nieprzyzwoite.

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor