Zgłosił napaść z nożem i pistoletem. Prawda okazała się zaskakująca

Grafika ilustracyjna (AI)
Policjanci z Szubina i Mroczy rzucili wszystko, by ratować człowieka rzekomo zagrożonego nożem i bronią palną. Tymczasem prawda była znacznie bardziej prozaiczna – chodziło o… brak transportu.
Inne z kategorii
Zatrzymany na S5! Kierowca ciężarówki fałszował czas pracy magnesem
Po nocnym atak nożownika w Tucholi: 37-latek już za kratami
Alarmujące zgłoszenie
W miniony czwartek, 16 lipca, dyżurny Komisariatu Policji w Szubinie odebrał dramatyczny telefon. Mężczyzna twierdził, że w jednej z miejscowości na terenie gminy grożą mu dwie osoby uzbrojone w nóż i broń. Sytuacja wydawała się poważna – natychmiast wysłano na miejsce funkcjonariuszy z Szubina i Mroczy.
„Groził mi śmiercią”
Na miejscu policjanci zastali 30-letniego mieszkańca Gorzowa Wielkopolskiego. Był trzeźwy, a jego wersja wydarzeń brzmiała niepokojąco – miał zostać zaatakowany przez znajomego. Funkcjonariusze szybko ustalili, że między mężczyznami doszło jedynie do kłótni, w wyniku której zgłaszający musiał opuścić mieszkanie kolegi.
Coraz więcej nieścisłości
Podczas rozmowy z oboma mężczyznami funkcjonariusze zauważyli, że relacja zgłaszającego zawiera wiele niespójności. Nie było żadnych świadków ani dowodów na to, że ktokolwiek groził mu nożem czy pistoletem. Ostatecznie 30-latek przyznał, że... nie wiedział, jak dostać się do Kcyni i liczył, że interwencja policji mu w tym pomoże.
500 zł za kłamstwo
Za bezpodstawne wezwanie służb mężczyzna został ukarany mandatem w wysokości 500 zł. Policja przypomina, że fałszywe zgłoszenia to nie tylko wykroczenie, ale również marnowanie czasu i zasobów, które mogłyby posłużyć komuś naprawdę potrzebującemu pomocy.
– Wywołanie fałszywego alarmu jest bardzo nieodpowiedzialne. Służby zadysponowane do takiego zgłoszenia nie mogą udzielić pomocy osobom realnie jej potrzebującym – podkreśla młodszy aspirant Kamil Smoliński, oficer prasowy KPP Nakło nad Notecią.