Bydgoszczanka na chłodnych wodach. Wpław pokonała kanał Catalina
materiały prywatne
– Przychodziły myśli, czy by nie zrezygnować, ale ja się nie poddaję. Walczyłam do końca – mówi bydgoszczanka Hanna Bakuniak. Jest pierwszą Polką, która wpław pokonała 34 kilometry z wyspy Catalina na stały ląd.
Inne z kategorii
W odwrotną stronę, z lądu na wyspę, płynęła inna zawodniczka, Aleksandra Bednarek. Ich wyczyn to część Polskiej Przeprawy Stulecia – inicjatywy, którą z okazji stulecia niepodległości Polski podjęły wspólnie z Bogusławem Ogrodnikiem.
Wyzwanie? Każde z nich musiało przepłynąć 34 kilometry wpław. Dziewczyny za cel obrały właśnie kanał Catalina, nazywany amerykańskim „kanałem La Manche”, a 53-letni Ogrodnik – górskie jezioro Tahoe w Sierra Nevada.
Posiłek z kajaka, a pianki brak
Dziewczyny miały nieco czasu na aklimatyzację w Stanach Zjednoczonych. Przyleciały 16 sierpnia,
nazajutrz „zapoznawały się” z jeziorem Tahoe, które do przepłynięcia miał ich starszy kolega. Swoją
część Polskiej Przeprawy Stulecia zrealizował jako pierwszy – 18 sierpnia, po 24 godzinach spędzonych w wodzie.
fot. Hanna Bakuniak
– Startował wieczorem, ok. 21.00. Łódź była mała, motorowa, bez zadaszenia, nie mogliśmy więc liczyć na jakieś super warunki – wyjaśnia Bakuniak. – Poza asekuracją z łodzi, miał też asekurację z kajaka, ale przez pewien czas płynął bez niej. Dzięki temu kajakarz Mirek Wolski mógł odpocząć – opowiada.
W przypadku przeprawy Oli i Hani „kwaterunek” był już znacznie lepszy. – Miałyśmy większą łódź,
duży pokład z kuchnią, więc były zapewnione ciepłe posiłki. Po ukończeniu wyścigu Oli, a przed moim startem, jedliśmy nawet lazanię – uśmiecha się Hania.
Pływaczki meldowały się na Pacific Star 26 sierpnia wieczorem, a nazajutrz o świcie dopełniały już
formalności związane ze startem pierwszej z nich.
Konkurencje w ramach Open Water Swimming rządzą się bowiem swoim prawami. Podejmujący próbę pokonania dystansu muszą zaakceptować szczegółowy regulamin. Zgodnie z nim można płynąć w czepku, okularach, stroju niemembranowym – wykluczone są więc pianki. Dziewczyny mogły być posmarowane jedynie mieszanką lanoliny i wazeliny dla ochrony skóry.
Regulamin nie zabrania innym osobom wchodzenia do wody, ale nie mogą one płynąć przed
zawodnikiem, by nie ułatwiać mu zadania. Nie wolno też dotknąć ani drugiej osoby, ani łodzi. – Zdarzyło się, że kajakarz przewrócił się do wody, a Ola nie mogła mu pomóc. Każdy kontakt z jakimkolwiek przedmiotem – poza jedzeniem i piciem – kończyłby się dyskwalifikacją – tłumaczy Hania.
To właśnie kajakarz podawał zawodniczkom posiłki, bidony z napojami rzucał na przymocowanej do nich gumie. Odprawę i wyścig śledzili zewnętrzni obserwatorzy.
Śniardwy na przystawkę
Jak drużyna przygotowywała się do wodnego maratonu? – Stwierdziliśmy, że będziemy startować w zimnych wodach, żeby się przygotować do przeprawy. Startowaliśmy m.in. w Mistrzostwach Świata w
Pływaniu Ekstremalnym w Tallinie, wiele na wodach otwartych latem: w Pucharze Wielkopolski,
Pucharze Czterech Jezior – opowiada Bakuniak. – Główną bazę przygotowaliśmy jednak na basenie. Trenowaliśmy po 10 i więcej kilometrów.
Dziewczyny na początku czerwca postanowiły jeszcze przepłynąć Śniardwy i Mamry wpław. Hania
dodatkowo pływała po Zalewie Koronowskim. – W ramach przygotowań testowałam też posiłki – co mi służy, a co nie ze słoną wodą. Dodatkowo oczywiście wykonywaliśmy ćwiczenia wzmacniające na lądzie.
Wsparcie na wagę złota
Szczególnie cenne podczas przeprawy okazało się doświadczenie w radzeniu sobie z zimną wodą. Obok zmęczenia to właśnie chłód był głównym przeciwnikiem na Catalinie. – Ola zaczynała w zimnej wodzie, ale podczas przeprawy temperatura wody się podnosiła. Dodatkowo towarzyszyło jej słońce – wyjaśnia Bakuniak. Sama natomiast startowała w nocy, o 21.57 (czasu amerykańskiego), w ciepłej wodzie (ok. 23 st. Celsjusza). Z każdym kilometrem woda się ochładzała, finalnie do 18 stopni.
fot. Bogusław Ogrodnik
– Mocny spadek temperatury czułam już po ok. 20. kilometrze. Zaczęłam wtedy marznąć. Miałam
ścierpnięte palce u nóg, u rąk, czułam drętwienie, ale musiałam sobie z tym poradzić – mówi
zawodniczka. – Uderzałam stopą o stopę, zwiększyłam sekwencję ramion, starałam się płynąć mocniej, żeby się jeszcze bardziej rozgrzać. Potrzebowałam więcej ciepłych napoi.
Nie obyło się także bez kryzysu, zwłaszcza podczas trudnych ostatnich kilometrów. – Przychodziły myśli, czy by nie zrezygnować, ale ja się nie poddaję. Walczyłam do końca – oświadcza pływaczka.
Świadomość juz pokonanych kilometrów nie zawsze pomagała. – Poprosiłam, żeby mówili mi, ile zostało do końca. Kiedy byłam pewna, że mam już połowę za sobą, okazało się, że zostało jeszcze około 18 kilometrów. Pojawiło się zwątpienie, czy naprawdę zaczęłam tak wolno płynąć... – wzdycha Hania.
Podkreśla jednak, że cały czas czuła wsparcie ekipy. Drobne rzeczy pomagały jej przetrwać.
– Przy jednym z karmień Ola krzyknęła do mnie, że mam pozdrowienia od znajomego z Polski, który śledził przeprawę w Internecie. Mobilizowała mnie też załoga statku – jeden z mężczyzn nad ranem wyszedł na pokład w samej koszulce. Stwierdziłam, że skoro jemu nie jest zimno, to ja też mogę jakoś się rozgrzać – śmieje się zawodniczka.
Na ostatnich 500 metrach dołączyła do niej Aleksandra Bednarek. – Dodało mi to otuchy, zaczęłam
płynąć szybciej i na mecie na plaży mogłyśmy razem cieszyć się z naszego sukcesu – uśmiecha się na to wspomnienie Hania.
W środku od lewej Aleksandra Bednarek, obok: Hanna Bakuniak/fot. Bogusław Ogrodnik
Zawodniczki są pierwszymi Polkami, które pokonały wpław kanał Catalina. Przeprawa Oli trwała 12 godzin, Hani – nieco ponad 10.
Zimna woda na igrzyskach?
Bydgoszczanka nie wyklucza kolejnych wielkich przepraw Open Water. – Chciałabym jeszcze
zorganizować podobną przeprawę, ale najpierw skupię się na wyjeździe do Rosji, do Murmańska. W marcu 2019 roku odbędą się tam mistrzostwa świata w pływaniu w lodowatej wodzie – wyjaśnia.
Ma już w tej dyscyplinie ważne osiągnięcia – w styczniu 2018 r. w IV Otwartych Mistrzostw Niemiec w bawarskim Veitsbronn pobiła rekord świata na dystansie kilometra, uzyskując czas 13:05,73. Temperatura wody wynosiła wówczas niecałe cztery stopnie Celsjusza.
Wyjazd to dla niej nie tylko okazja, by uzyskać świetne wyniki. – Będzie to szansa na walkę o to, żeby pływanie zimowe stało się konkurencją olimpijską na zimowych igrzyskach. Już za cztery lata mogłoby być konkurencją pokazową lub dołączyć do dyscyplin olimpijskich – ma nadzieję Hania.
Hanna Bakuniak pochodzi z Bydgoszczy, studiuje w Szczecinie, gdzie trenuje w barwach klubu MKP Szczecin. Jest multimedalistką Mistrzostw Polski Seniorów i Młodzieżowców w pływaniu oraz srebrną medalistką Mistrzostw Polski w Pływaniu na Wodach Otwartych na dystansie 10 km.
fot. Bogusław Ogrodnik
Płynęli dla Ignasia
Swoją przeprawę Polacy dedykowali 7-letniemu Ignacemu Pianko – chłopcu z autyzmem, wadą serca, guzem mózgu i innymi problemami zdrowotnymi, licząc na to, że zainteresują innych jego historią.
Więcej o tym, jak wesprzeć Ignasia na www.ignacowo.pl; www.facebook.com/PomocIgnasiowi.