Na naszych turniejach panuje rodzinna atmosfera [ROZMOWA]
fot. Anna Kopeć
– Ci, którzy, dopiero próbują gry w szachy, nie mieli nigdy okazji uczestniczyć w prawdziwym turnieju. Nasza Liga miała ich przyciągnąć – mówi Arkadiusz Matczyński, inicjator Enea Operator Międzyszkolnej Ligi Szachowej. W sobotę (19 czerwca) w Barcinie odbył się ostatni turniej w tym roku szkolnym.
Inne z kategorii
Jakub Korpalski: Zakończyła się Enea Operator Międzyszkolna Liga Szachowa 2020/2021. Jak ocenia Pan tegoroczną edycję?
Arkadiusz Matczyński: Była dużo trudniejsza z powodu pandemii. Udało nam się zrealizować tylko pięć z zakładanych dziesięciu turniejów, więc cykl został skrócony. W czasie zaostrzenia obostrzeń organizowaliśmy jednak cykl 10 turniejów wirtualnych. Klasyfikacje rozgrywek on-line i stacjonarnych prowadzone były odrębnie. Były to zupełnie osobne cykle, z osobną klasyfikacją i uczestnikami.
Jak ocenia Pan rozgrywki on-line, będące na swój sposób nowością?
To była druga edycja Wirtualnej Ligi, więc mieliśmy już trochę doświadczenia. Liga Wirtualna przyciągnęła zawodników z całej Polski, trudno nawet powiedzieć, jak się o niej dowiedzieli. Najwidoczniej działamy już tak medialnie, że informacja „poszła w Polskę”. Grali zawodnicy z Krakowa czy Gdańska, więc był duży przekrój geograficzny. Liczba zawodników dochodziła aż do około 130 osób, to bardzo dużo.
Czy mogło to być spowodowane lockdownem i wzrostem popularności szachów?
Zdecydowanie tak. Brak możliwości spotkania się przy szachownicy powodował pewien głód gry. Niestety, zawody wirtualne miały ten minus, że kilka razy konta zawodników na platformie lichess.org (strona internetowa, na której zawodnicy rozgrywali partie – przyp. red.) zostały zawieszone. Było bodajże pięć takich przypadków. Weryfikacja polegała na tym, że serwis automatycznie blokował konta, w związku z naruszeniem regulaminu. Konto zablokowane w trakcie turnieju lub bezpośrednio po nim było dla nas sygnałem do automatycznego usunięcia zawodnika z ligi wirtualnej. Chcieliśmy, żeby gra była fair play i zdawaliśmy się na decyzję serwisu, na którym toczone były rozgrywki. Partiom bacznie przyglądał się także nasz sędzia z ligi stacjonarnej Mikołaj Włoch.
Jak ocenia Pan poziom tegorocznych rozgrywek?
Poziom, prawdę mówiąc, zawsze jest taki sam. Nie jest to turniej rangi mistrzowskiej. Moim celem było stworzenie miejsca, w którym możemy spotkać się rodzinnie, pograć bez względu na wyniki. Mamy dwie grupy: grupę A, dla szachistów bardziej zaawansowanych, od IV kategorii szachowej wzwyż, i grupę B, dla debiutantów i zawodników do V kategorii. Ci, którzy grali poprzednio w grupie B, a udało im się zdobyć kategorię szachową, przeskakiwali do grupy A. Z kolei niektórzy z grupy A przestawali grać w turnieju, bo woleli skupić się na turniejach rangi wojewódzkiej czy ogólnopolskiej. Systematycznie jednak przybywa coraz więcej osób, głównie do grupy B. Poziom więc utrzymuje się ten sam, jest to jednak pozytywny aspekt, jako że zawodnicy grający w turnieju rozwijają swoje umiejętności.
fot. nadesłane
Celem utworzenia Ligi było przyciągnięcie osób, które nie miały okazji grać w turniejach szachowych, których umiejętności nie były na tyle duże, by rywalizować w silnie obsadzonych turniejach. W naszym regionie odbywały się głównie turnieje dla tych, którzy potrafią grać w szachy. Ci, którzy, dopiero próbują, nie mieli nigdy okazji zagrać w prawdziwym turnieju. Biorąc udział w rozgrywkach dla bardziej zaawansowanych, gdzie przegrywa się każdą partię, nie ma motywacji, by próbować dalej. W naszym turnieju zawodnicy grają przeciwko równym sobie, nawet jeśli na siedem partii wygrają tylko dwie, i tak uda im się zdobyć jakąś nagrodę. Dzięki temu atmosfera na naszych turniejach jest zawsze rewelacyjna.
Pozwalacie graczom nabrać niezbędnego doświadczenia do dalszych prób rozgrywania turniejów.
Tak jest. Najlepszym przykładem jest Szkoła Podstawowa z Łubianki. Jeszcze kilka lat temu zainteresowanie szachami było tam niewielkie, pojawiła się jednak nasza Liga, pojawiła się nauczycielka, która zainteresowała dzieci w szkole szachami, uczniowie zaczęli do nas przyjeżdżać. W klasyfikacji generalnej szkół, w zeszłym roku zajęli trzecie miejsce, a w tym roku – pierwsze. Reprezentacja ich szkoły na ostatnim turnieju w Barcinie liczyła 16 osób. Powstało tam kółko szachowe, mają swojego trenera i to u nich po prostu „chwyciło”. Dla mnie to jest przykład, że udało nam się kogoś „zarazić” szachami, że warto było to robić.
Pana projekt nazywa się „Edukacja przez szachy”. Czego młodzież może nauczyć się dzięki szachom?
Oczywiście tego, o czym mówi się zawsze – logicznego myślenia, odporności na stres, większej pewności siebie. W samym projekcie chodziło mi też o zrobienie czegoś więcej. Współpracujemy z Filharmonią Pomorską, Teatrem Polskim, Kinem Helios, Muzeum Mydła i Historii Brudu. Chciałem zainteresować dzieci wyjściami do takich instytucji, niektóre z nich na przykład nie były nigdy w filharmonii. Dzięki współpracy z tymi placówkami, w ramach nagród losowaliśmy do nich wejściówki w kole fortuny, które mógł wygrać każdy, bez względu na osiągnięte miejsce w turnieju. Dzięki temu dzieci mogły pójść do filharmonii czy teatru i poznać coś nowego. Szachy były pewnego rodzaju punktem zaczepienia, dzięki któremu dzieci i młodzież mogły odkrywać nowe rzeczy.
Pana projekt został uhonorowany przez Polski Związek Szachowy Statuetką Hetmana. Jak czuje się Pan z tym wyróżnieniem?
Ta nagroda była dla mnie dość niespodziewana. Myślę, że otrzymałem ją dlatego, że jako rodzic wyszedłem z inicjatywą oddolną. Zapewne PZSzach chciał w ten sposób pokazać, że wspiera takie działania. Ja z szachami miałem niewiele wspólnego, tylko tyle, że mój syn Mariusz ma II kategorię szachową. Ta nagroda to dla mnie coś niesamowitego, móc spotkać się z arcymistrzami czy innymi działaczami jako zwykły rodzic na gali Mistrzostw Polski, która akurat odbywała się w Bydgoszczy, to naprawdę coś niesamowitego. Otrzymując takie wyróżnienie, takiego Oscara, można kończyć kadencję (śmiech). Wielu weteranów, nauczycieli szachowych nie otrzymało takiego wyróżnienia. Myślę, że wynika to faktu, iż ja tej ligi nie traktuję jako pracy, bo organizuję to w swoim wolnym czasie, tylko jako czystą przyjemność. Oczywiście pracy jest mnóstwo, ale przyjemność spotkania się z rodzicami i dziećmi czy młodzieżą jest olbrzymia. To już czwarty rok, patrząc na zdjęcia z pierwszej edycji i na zawodników obecnie, widać, jak oni się zmieniają, dorastają. Starzeję się razem z nimi. (śmiech).
Rozumiem jednak, że zamierza Pan kontynuować projekt? Jakie są perspektywy i nowe pomysły?
Wszystkie perspektywy wiążą się niestety z ważnym czynnikiem – pieniędzmi. Jeżeli będą sponsorzy, jeżeli sponsor tytularny, ENEA OPERATOR, będzie dalej nas wspierać, wtedy zrobimy kolejną edycję. Sponsorzy mają to do siebie, że dzisiaj są a jutro ich nie ma. Każda edycja ligi, to tak naprawdę nowe rozdanie, wszystko zaczyna się od początku. Trzeba szukać nie tylko sponsorów, ale odnawiać wszystkie patronaty a warto wspomnieć, że patronują nam Marszałek Województwa, Prezydent Miasta Bydgoszczy, Kuratorium Oświaty, Polski Związek Szachowy i Kujawsko-Pomorski Związek Szachowy oraz lokalni politycy: Ewa Kozanecka, Piotr Król i Tomasz Lenz. W zeszłym roku po zakończeniu rozgrywek nie byłem pewien, czy turniej znów się odbędzie, w tym roku optymistycznie patrzę w przyszłość i z dużym prawdopodobieństwem mogę powiedzieć, że tak. Udało się ustalić pięć pierwszych lokalizacji. Niestety, zapowiadana jest czwarta fala pandemii już we wrześniu czy październiku [co oznacza, że być może znów będziemy musieli działać wirtualnie].
Mam poza tym wiele innych pomysłów. Marzy mi się zrobienie turnieju miast, aczkolwiek byłoby to trudniejsze logistycznie. Robiliśmy już turnieje rodzinne w Galerii Pomorskiej, chciałbym powrócić do tej formuły. Była to fajna inicjatywa, grały w nich dzieci z rodzicem czy którymś z dziadków. Pomysłów mam całą masę, a które z nich uda się zrealizować, zobaczymy.
Czym jeszcze chciałby się Pan podzielić po zakończeniu rozgrywek?
Przede wszystkim chciałbym podziękować wszystkim tym, którzy w jakiś sposób pomagają w tworzeniu tej Ligi. Fakt, robię to z żoną Małgorzatą i z synem Mariuszem, ale bez współpracujących instytucji, bez sponsorów, bez „Tygodnika Bydgoskiego” i innej prasy i radia, nie przebiłbym się do tej liczby zawodników. Podziękowania dla naszych sędziów Mikołaja Włocha i Jacka Górnego oraz Krystiana Janika, który robi świetne zdjęcia i montuje filmy. Najbardziej jednak chciałbym podziękować dzieciom i ich rodzicom, którzy zachęcają innych do uczestnictwa. Planujemy jeździć po całym naszym województwie, a to przecież trudne, by chciało się komuś zarywać całą sobotę i uczestniczyć w turnieju. Dostaję jednak pozytywne informacje od rodziców, że to ważne dla nich, że mogą spędzić całą sobotę ze swoim dzieckiem i razem wyjechać, razem cieszyć się z sukcesów i razem smucić się z porażek.
Jeśli ktoś z czytelników, pomagającego nam od początku, „Tygodnika Bydgoskiego” chciałby wesprzeć Ligę, bezpłatnie udostępnić miejsce na rozgrywkę (dla 80–120 zawodników), czy nawet pomóc w transporcie sprzętu, roll-upów, nagród na turnieje, zapraszam do kontaktu. Potrzebny jest także sprzęt szachowy. Liczba zawodników rośnie, a sprzęt trzeba pożyczać. Nigdy nie organizowaliśmy żadnej zbiórki, staramy się radzić własnymi siłami, tym co pozyskujemy od sponsorów. Od września rozpoczniemy, jak to określił jeden z rodziców, jubileuszową – piątą edycję. Będzie nam bardzo miło, jak będziecie z nami.
Wyniki Enea Operator Międzyszkolnej Ligi Szachowej 2020/2021
Klasyfikacja generalna szkół:
1. SP w Łubiance
2. SP w Łochowie
3. Zespół Szkół w Barcinie
4. SP 66 w Bydgoszczy
5. SP 18 w Grudziądzu
Klasyfikacja generalna indywidualna w Grupie A:
1. Bartosz Przybylski z SP w Łochowie
2. Wiktor Tański z Zespołu Szkół w Barcinie
3. Mariusz Matczyński z VIII LO w Bydgoszczy
Klasyfikacja generalna indywidualna w Grupie B:
1. Konrad Muzal z SP 18 w Grudziądzu
2. Natan Andryańczyk z SP w Łubiance
3. Bartosz Dolecki z SP w Zbicznie