Czas kontemplacji i spotkań z rodziną
Prof. Maria Murawska/fot. Anna Kopeć
– Każdego roku staram się znaleźć czas na chwilę refleksji, zastanowienia się nad tym, co te święta ze sobą niosą. To jest dla mnie najważniejsze – mówi Maria Murawska, pianistka, prof. zwyczajny na Akademii Muzycznej im. Feliksa Nowowiejskiego w Bydgoszczy.
Inne z kategorii
O co najczęściej pytają rodzice? ZUS odpowiada i radzi...
– Pracuję dosyć intensywnie, ale zazwyczaj od Wielkiego Czwartku w Akademii rozpoczyna się przerwa wiosenna, jest więc czas, żeby się skupić, pomyśleć, co w tych świętach jest dla mnie istotnego – opowiada prof. Murawska.
– Właśnie ta refleksja jest dla mnie najważniejsza – wyjaśnia. – Natomiast jeżeli chodzi o typowe przygotowania , staram się przede wszystkim zachować tradycje, które w moim rodzinnym domu pielęgnowała mama. Wystrój domu, przygotowanie potraw i wypieków to przyjemne obowiązki, z których próbuję się wywiązać, choć nie zawsze mi się do udaje – uśmiecha się pianistka. – Co roku piekę wielkanocną babę. To moja specjalność – mówi.
W świątecznym okresie nie może zabraknąć też muzyki – choć wyjątkowo nie fortepianowej. – W tym czasie słucham wielu utworów związanych z czasem świąt, m.in. Bachowskich „Pasji” opowiada. W wyciszeniu pomagają jej nie tylko dzieła wielkich kompozytorów. – Zawsze interesowałam się sztukami plastycznymi, mam swoje ukochane albumy, ulubionych malarzy, z Caravaggiem na czele. Jestem też zakochana w sztuce i architekturze gotyku i w okresie świątecznym poświęcam jej tyle czasu, ile jest to możliwe, nie tylko oglądając reprodukcje, ale także kontemplując je – wyjaśnia prof. Murawska.
Obok pierwiastka duchowego, najważniejszy jest dla niej czas dla bliskich. – W Wielkanoc staramy się być razem. Jesteśmy niewielką rodziną, potrzebujemy bardzo tych świątecznych spotkań. Ważne jest dla nas to, by pobyć razem, porozmawiać o tym, co się w naszym życiu dzieje – opowiada. – Córka z mężem mieszkają poza Bydgoszczą, więc mamy kontakt nieco utrudniony, ale nadal bardzo bliski i ciepły. W tym roku także będziemy mieć chwilę na rozmowę, snucie planów – cieszy się pianistka.
Podczas rodzinnego świętowania nie brakuje też elementu zabawy. – Zachowujemy tradycję śmigusa-dyngusa, co może nie jest zbyt przyjemne dla mnie, ale nie może zwyczaju zabraknąć – śmieje się prof. Murawska. I dodaje, że zadość musi stać się także tradycji „zajączka”. – Muszę się przyznać, że z radością czekamy na jego przybycie.
W domu Marii Murawskiej Wielkanoc to także czas... rywalizacji. Jak na artystyczny dom przystało, wielkanocne ozdoby są wykonywane samodzielnie. – Do dziś przygotowujemy własnoręcznie pisanki. Kiedy córka była dzieckiem, urządzaliśmy konkurs ze słodką nagrodą. Oczywiście ona zawsze wygrywała – wspomina pianistka. Okazuje się, że tradycje rodzinne mogą nawet dorzucić „cegiełkę” do życiowych wyborów.
– Ponieważ skończyła liceum plastyczne i studia w Akademii Sztuk Pięknych, można powiedzieć, że nawet taka zachęta, w postaci wygrywanych kolejnych konkursów, odegrała swoją skromną rolę – uśmiecha się prof. Murawska. – Wcześniej przygotowywaliśmy pisanki wszyscy razem, teraz tylko we dwoje - z mężem. Możemy w ten sposób uzewnętrznić nasze artystyczne skłonności – opowiada prof. Murawska.
Maria Murawska w latach 2005–2012 była rektorem Akademii Muzycznej w Bydgoszczy. Od roku 2012 sprawuje w niej funkcję prorektora ds. dydaktyki, nauki i współpracy z zagranicą. Prowadzi działalność koncertową jako solistka i kameralistka w kraju i poza nim. W roku 2012 otrzymała Srebrny Medal „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”.