Święta najbliższe tradycji
– Dzielenie się jajkiem jest momentem, kiedy składamy sobie najważniejsze i najszczersze życzenia – mówi prof. Arkadiusz Jawień/fot. Anna Kopeć
– U mnie w domu święta wyrastają z obrządku czysto chrześcijańskiego. To on wyznacza nam schemat świątecznego dnia – opowiada prof. Arkadiusz Jawień, kierownik Katedry i Kliniki Chirurgii Naczyniowej i Angiologii w Szpitalu Uniwersyteckim Nr 1 im. dr. A. Jurasza.
Inne z kategorii
O co najczęściej pytają rodzice? ZUS odpowiada i radzi...
– Osobiście ubolewam, że Wielki Piątek nie jest w Polsce dniem wolnym, bo to kluczowy dzień dla chrześcijan. Zauważyli to protestanci – za Odrą przecież w Wielki Piątek nikt nie pracuje – rozpoczyna prof. Arkadiusz Jawień. To z jego inicjatywy w klinice Wielki Piątek jest dniem innym niż pozostałe. – Od lat traktujemy go jako dzień po prostu święty i ograniczamy naszą działalność do rzeczy podstawowych, nie planujemy zabiegów. Oczywiście, w nagłych przypadkach każdy z nas jest zwarty i gotowy – wyjaśnia.
A jak wygląda świętowanie w jego domu? – Wszystko jest podporządkowane trybowi religijnemu. Kiedy byłem młody, największy nacisk kładło się na rezurekcję w Niedzielę Wielkanocną. Wcześniejsze wstawanie zawsze było wyzwaniem – śmieje się profesor. – Dzisiaj wygląda to trochę inaczej, bo nabożeństwo wielkanocne w Wielką Sobotę już kończy się tym radosnym Alleluja – opowiada. Nie zmieniło się jednak to, że najważniejszą częścią rodzinnego świętowania jest śniadanie w Niedzielę Zmartwychwstania. – Wszyscy zasiadamy przy stole, a zasadą jest, że zaczynamy od krótkiego czytania Pisma Świętego.
Potem każdy otrzymuje swoją część poświęconego jajka. Dzielimy je na tyle części, ile jest osób przy stole. Ostatnio mieliśmy 12, w tym roku już 13 – cieszy się prof. Jawień. – Dzielenie się jajkiem jest momentem, kiedy składamy sobie najważniejsze i najszczersze życzenia, nie tylko na ten dzień, ale i cały rok, bo te święta niosą bardzo ważne przesłanie życia, nowego nastawienia, otwarcia na to, co może nas spotkać. Potem jest już może mniej uroczyście, ale nie mniej radośnie, szczególnie dla dzieci. To czas szukania prezentów od zajączka. Ponieważ mamy ogródek, mówimy dzieciom: prezenty może są gdzieś w domu, ale niewykluczone, że drzwi były zamknięte i zajączek nie przykicał do środka – opowiada z uśmiechem profesor.
Poza prezentami, dzieciom wiele frajdy dostarcza oczywiście lany poniedziałek.– W dawnych czasach rzeczywiście był mocno lany – wspomina chirurg. Co prawda obywa się bez wiader, czasem jednak ogródek państwa Jawieniów zamienia się w pole bitwy. Broń? Pistolety wodne. – Dzieci triumfują, kiedy poleją w końcu ojca, babcię czy dziadka – śmieje się profesor.
Pozostała część świętowania to, jak mówi profesor Jawień, „Polaków rozmowy przy stole”. – Nie zawsze łatwe rozmowy, bo tematów do poruszenia jest bardzo wiele. Czasem nie możemy się spotkać wszyscy naraz, w rodzinie mam również aktywnych lekarzy, czasem w czasie świąt muszą mieć dyżur. Jednak kiedy się uda, wykorzystujemy okazję, by porozmawiać o wszystkich problemach, rodzinnych i zewnętrznych – mówi.
Odwoływany od świątecznego stołu bywa także sam profesor. Bliscy jednak to akceptują. – Ludzie z mojego środowiska wielokrotnie podnoszą głos, że zawód lekarza nie jest żadną służbą czy powołaniem. Ja uważam inaczej. To powołanie właśnie powoduje, że nie jesteśmy przymuszeni do pomocy, tylko robimy to z własnej dobrej woli, obojętnie, czy to święto, czy noc. Jeśli ma się takie przekonanie, taki sposób myślenia, to przenosi się go na całą rodzinę. Oni są w stanie to zrozumieć – podkreśla.
Zdarzały się także Wielkanoce, które spędził poza krajem. – Czasem przebywam wśród Polonii angielskiej, francuskiej czy amerykańskiej. Zarówno święta Bożego Narodzenia i Wielkiej Nocy, które miałem okazję tam przeżyć, co do rytuału były jeszcze bardziej wierne tradycji niż w Polsce. Nostalgia sprawia, że tamtejsi Polacy chcą ten czas szczególnie zaakcentować – mówi.
Inne niż zgodne z rytuałem spędzanie świąt wcale go nie kusi. – Jestem w tym względzie tradycjonalistą i tak staramy święta w rodzinie obchodzić. Być może niektórym wyda się to nudne, bo jest powtarzalne, ale kto wie, czy to nie pozostawia pewnych trwałych śladów i wartości – mówi profesor. – Może nasze dzieci, wnuki, kiedy nas już nie będzie, będą właśnie takie świętowanie wspominać, a kiedy przyjdzie zachęta, by święta spędzić inaczej – na przykład na nartach – pomyślą, że może dziadkowie mieli rację, by święta tak ważne jak Wielkanoc świętować w taki właśnie sposób – konkluduje z uśmiechem, ale na poważnie.
Prof. dr hab. med. Arkadiusz Jawień jest kierownikiem Katedry i Kliniki Chirurgii Naczyniowej i Angiologii w Szpitalu Uniwersyteckim Nr 1 im. dr. A. Jurasza, Członek zarządu Polskiego Towarzystwa Leczenia Ran. W 2016 r. został wybrany do Rady Europejskiego Towarzystwa Leczenia Ran