ROZMOWY 15 lip 2022 | Marta Kocoń
Zbigniew Leszczyński: Kiedyś musieliśmy szukać zawodników, dziś sami do nas przychodzą [ROZMOWA]

mat. KS Gwiazda

– Polska liga tenisa stołowego jest co roku w pierwszej trójce europejskiej. Znaleźć się w takiej lidze na drugim miejscu to naprawdę spory sukces – mówi prezes Klubu Sportowego Gwiazda Zbigniew Leszczyński. Tenisiści stołowi LOTTO Polski Cukier Gwiazda w czerwcu w Grodzisku Mazowieckim zdobyli drużynowe wicemistrzostwo Polski.

Marta Kocoń: Wielki sukces odnieśliście dość niespodziewanie. Jak udało się do niego doprowadzić? Jakie były kamienie milowe?

Zbigniew Leszczyński: W Superlidze gramy od 2014 roku, w 2017 roku zdobyliśmy brązowy medal. Potem było kilka lat „posuchy” – chociaż w każdym roku byliśmy w play-offie, co, patrząc na zmagania innych bydgoskich drużyn, i tak jest dużym osiągnięciem. Zawsze jednak chcieliśmy czegoś więcej: dostać się do strefy medalowej. W tym roku się udało. Sukcesem było to, że wygraliśmy rundę zasadniczą: w 19 kolejkach wygraliśmy 15 spotkań. Po rundzie zasadniczej byliśmy na pierwszym miejscu. Gdyby nie było play-offów, jak w niektórych sportach, bylibyśmy mistrzami Polski.

Udało się przejść przez ćwierćfinał i półfinał, pokonaliśmy mistrza Polski, Dekorglass Działdowo, którego budżet jest cztero-, jeśli nie pięciokrotnie większy od naszego. Dotarliśmy do finału, gdzie ulegliśmy Pogoni Grodzisk Mazowiecki – to ośmiokrotny mistrz Polski, najlepsza drużyna w historii Lotto Superligi, najbardziej utytułowana, więc ta porażka nie przynosi ujmy – ale wiadomo, że zawsze jest apetyt na mistrzostwo. 

Wspomniał Pan o różnicach budżetowych. Co sprawiło, że mogliście odnieść sukces?

Wiadomo, ważne są pieniądze – bez nich nic nie da się zrobić, zwłaszcza że mamy bardzo silną ligę – są w niej drużyny zdobywające tytuły w europejskich pucharach. Chcę podziękować naszym głównym sponsorom, czyli firmom Lotto, Polski Cukier i Miastu Bydgoszcz, dzięki którym udało się zebrać taki budżet, który doprowadził do tego, że mogliśmy walczyć o tytuł mistrza Polski.

Znaczący był też wyrównany skład. Zawsze mieliśmy trzech zawodników zbliżonych poziomem; inne drużyny miewały „dziury” w składach, to pozwoliło nam je ogrywać.

Poza wyrównanym składem, dobrym doborem zawodników, ważna była super atmosfera panująca u nas w drużynie – przez cały sezon zawodnicy się wspierali, było czuć ich wspólne działanie, pomoc –  naprawdę grało się wyśmienicie. No i czuliśmy wsparcie naszych kochanych kibiców, którzy na finał pojechali trzema autokarami – zapełnili halę do ostatniego miejsca i cały czas byli z nami. Trzeba to mocno podkreślić: takich kibiców można tylko pozazdrościć.

Planujecie już kolejne działania, zmiany na nowy sezon?

Tak, bo wiadomo, że w przyszłym sezonie nie mogą występować w naszej lidze zawodnicy z Rosji i Białorusi. Musieliśmy zastąpić naszego dotychczasowego lidera, Wiaczesława Burowa. W jego miejsce będzie grał młody Hiszpan, Carlos Caballero. Myślę, że sprosta temu wyzwaniu, będzie łatał tę „dziurę”, chociaż będzie miał ciężki zadanie – Burow grał u nas pięć lat i w każdym roku był znaczącym zawodnikiem.

Dołączają do nas też Japończyk i zawodnik z Hong Kongu, to też będzie poważne wzmocnienie.

Trzeba podkreślić, że w przyszłym sezonie aż cztery drużyny spadają z Lotto Superligi; wiadomo, wszystkie zespoły się wzmacniają, dlatego najpierw trzeba zabezpieczyć swobodny byt, a potem myśleć o walce o obronę tego wicemistrzostwa i o najwyższe cele. Już dzisiaj wiemy, że wszystkie kluby się pozbroiły, beniaminkowie również, także znowu będzie to jedna z dwóch najlepszych lig w Europie. Trzeba zaznaczyć, że to bardzo mocna liga – polska liga jest co roku w pierwszej trójce europejskiej. Znaleźć się w takiej lidze na drugim miejscu to naprawdę spory sukces.

Jak wygląda proces sprowadzania zawodników zagranicznych, pozyskiwanie ich?

Zaczynając od podstaw, żeby pokazać kibicom, jak ciężki to jest sport, jak ciężki kawałek chleba zająć tak wysokie miejsce, a nawet w ogóle grać w Lotto Super Lidze, trzeba powiedzieć, że w Polsce mamy zgłoszonych 650 klubów. Tenis stołowy ma 20 tys. zawodników grających w całej Polsce, jest więc w kim wybierać. Patrząc dalej, w całej Azji jest 300 mln grających zawodników – trzeba wybrać takiego, żeby sprostał naszym oczekiwaniom.

Początki były trudne. Kiedy weszliśmy do Superligi, pozostałe drużyny już miały kontrakty, my musieliśmy sobie wszystko wypracować. Od tego czasu grało u nas ponad 20 obcokrajowców. Teraz zawodnicy pocztą pantoflową mówią o naszym klubie i chętni zgłaszają się sami, albo ci, którzy grają u nas, szukają swoich kolegów, żeby mogli do nas dołączyć. Kiedyś musieliśmy szukać, prosić się, żeby ktoś chciał u nas grać, ale dzisiaj naprawdę mamy bardzo długą listę oczekujących; dzisiaj to my jesteśmy w roli tego, kto wybiera. Bardzo dużo się zmieniło i bardzo się z tego cieszę. Mamy w kim wybierać, a żeby wybierać, potrzebne jest zabezpieczenie budżetowe, które mamy dzięki sponsorom, których wymieniłem.

To wsparcie będzie kontynuowane? Jacyś sponsorzy dołączą w najbliższym sezonie?

Mamy już umowę z Totalizatorem Sportowym, on na pewno z nami zostaje. Trwają jeszcze rozmowy z Polskim Cukrem, ale spośród drużyn wspieranych właśnie przez Krajową Spółkę Cukrową to my zajęliśmy najwyższe miejsce w rozgrywkach ligowych. Myślę, że nie powinno być problemu z przedłużeniem umowy – bo obiecaliśmy, że będziemy grać o wysokie cele i dotrzymaliśmy słowa. Umowę z Miastem mamy podpisaną jeszcze na rok. O te trzy filary jesteśmy spokojny, ale nie ukrywam, że szukamy jeszcze dodatkowych środków, bo pojawiła się myśl, żeby zagrać w Lidze Mistrzów, ew. w europejskich pucharach, zależy, gdzie zostalibyśmy przydzieleni. Myślę, że dla naszych kibiców, dla promocji miasta, fajnie by było, gdyby wicemistrz Polski zagrał też na arenie europejskiej.

Mówiąc o kibicach… Jak wygląda zainteresowanie młodych osób tenisem stołowym? Jest szansa na pozyskiwanie młodych zawodników właśnie z Polski?

Na pewno jest szansa, bo młodych adeptów tenisa stołowego jest coraz więcej. Trzeba podkreślić, że Polska jest potęgą, jeżeli chodzi o europejskie rozgrywki młodzieżowe: nasza drużyna juniorek właśnie zdobyła mistrzostwa Europy,  a drużyny juniorów i kadetek – wicemistrzostwo. Mam nadzieję, że również w seniorach pojawi się taki zawodnik, jakim był Andrzej Grubba – znany na całym świecie i każdemu Polakowi mistrz od tenisowej rakietki. Każdy sport musi mieć osobę, która ciągnęłaby ten „wózek” – przykładowo w żużlu to dzisiaj Bartosz Zmarzlik. Życzyłbym sobie, żeby taki zawodnik jak najszybciej do nas dołączył – wtedy tenis stołowy będzie bardziej rozpoznawalny.

A kto Pana przyciągnął do tego sportu?

Kiedy miałem pięć lat, tata kupił stół do tenisa stołowego, postawił go w garażu, a wszyscy sąsiedzi dookoła przychodzili, żeby grać. Ja siedziałem tam godzinami, czekając, żeby ktoś ze mną zagrał, ale wiadomo – nie było chętnych, bo byłem za mały, za słaby… Odbijał ze mną tata. W perspektywie dwóch–trzech lat, kiedy miałem osiem lat, ogrywałem już wszystkich sąsiadów. Wtedy to oni prosili, żeby z nimi pograł, a nie odwrotnie (uśmiech). Tak to się zaczęło. Niedawno znalazłem moją pierwszą licencję klubową w klubie Gwiazda, stuknęło jej 40 lat. Nigdy nie zmieniłem barw klubowych.

Gwiazda rozwija się nie tylko pod względem tenisa stołowego, był też wielki sukces w szachach.

Jako prezes Klubu Sportowego Gwiazda jestem dumny, że mamy również mocną sekcję szachową, to pomaga również tenisistom, bo wzajemnie się „napędzamy”, jest taka „rywalizacja”. Nasi szachiści niedawno zdobyli drużynowe mistrzostwo w szachach szybkich i motywowali nas, mówiąc, że musimy do nich dołączyć [,również zdobywając tytuł].

Dwie sekcje w klubie Gwiazda zdobyły w tym roku medale. W Bydgoszczy mamy chyba sześć zespołów w najwyższej klasie rozgrywkowej, ale tylko Gwiazda sięgnęła po medale – warto więc zainteresować się tym klubem. To nie tylko tenis stołowy i szachy, jest też bardzo duża ekipa piłki nożnej: mamy wszystkie roczniki, całą drabinkę szkoleniową, staramy się, żeby nasza drużyna występująca w A-klasie awansowała o klasę wyżej (…). Mamy też bardzo silną drużynę drużyna zapaśniczą, która powoli zaczyna piąć się w górę.

Gwiazda to najstarszy klub w Bydgoszczy, który, mimo że ma już ponad 102 lata, funkcjonuje w miarę dobrze, w miarę potrzeb. Wiadomo, brakuje nam hali sportowej, gdzie moglibyśmy ściągnąć jeszcze więcej kibiców – bo na naszych meczach zawsze jest komplet, a prosiłoby się, żeby ta hala była większa, żeby kibice mieli komfort oglądania meczów. Na razie jest jak jest, musimy cieszyć się z tego, co mamy. Bronimy się wynikami, osiągnięciami. Mamy nadzieję, że w przyszłym sezonie szachiści dalej będą tak mocną ekipą w Polsce, a my cały czas będziemy ciągnąć ten „wózek tenisowy”.

Wiadomo już o jakichś ważnych imprezach, które będą rozgrywane w Bydgoszczy w przyszłym sezonie?

W wrześniu zaczyna się szachowa Ekstraliga, a my tenisowo zaczynamy 9 września na własnej hali z beniaminkiem z Zielonej Góry – już dziś zapraszam na to wydarzenie. Przed nami chwila odpoczynku, po które „będzie się działo”.

 

Marta Kocoń

Marta Kocoń Autor

Sekretarz Redakcji