Georadary nie pokazały krypt
Robert Grochowski, archeolog, kierownik badań w katedrze bydgoskiej/ fot. machu
– Wiedzieliśmy, że w tym miejscu znajduje się krypta, ale myśleliśmy, że to nie będzie nic szczególnego. A tu taka niespodzianka – mówi o odnalezionym skarbie archeolog i kierownik badań w bydgoskiej katedrze Robert Grochowski.
Inne z kategorii
Będąc polską lekarką... na misjach [WIDEO]
Schreiber: Jestem zadowolony z kandydatury Nawrockiego [WYWIAD, WIDEO]
Magdalena Liczkowska: Jakimi technologiami archeolodzy posługują się podczas prac w katedrze? Korzystacie z metod bezinwazyjnych, które dają obraz tego, co może znajdować się za ścianami i pod posadzkami, czy wykopaliska prowadzone są w całości w tradycyjny sposób?
Robert Grochowski: Georadar czy metoda elektrooporowa i pokrewne bardzo fajnie wyglądają na filmach. W praktyce wszystko zależy od doświadczenia i umiejętności obsługi. Osobiście jestem bardzo sceptycznie nastawiony do ich stosowania – sam sprzęt jest świetny, istnieje natomiast problem z interpretacją jego wskazań.
Takie metody były kiedyś stosowane w farze?
Tak, kilka lat temu w katedrze przeprowadzano badania georadarem, jednak nie wykazały one żadnych krypt. Ten sprzęt jest bardzo czuły na takie elementy jak gruz czy warstwy demolacyjne, które zakłócają odczyty, w wyniku czego interpretacja uzyskanych wyników jest bardzo utrudniona.
Czy trwają już badania nad szczątkami, które znajdują się w kryptach?
Pracują nad tym specjaliści z UMK w Toruniu. W Polsce nie ma lepszych od nich. Ja zajmuję się analizą architektoniczną krypt. Będziemy opracowywać szczegółową dokumentację rysunkową, przygotujemy też przekroje wzdłużne i poprzeczne wszystkich krypt i rysunki lica. Oczyścimy posadzkę, zrobimy sondaże, a także na podstawie przesłanek architektonicznych i archeologicznych spróbujemy wstępne wydatować krypty.
Wiadomo już, jak długo potrwają prace w katedrze?
To, jak długo potrwają prace, zależy od naszych postępów. Badane krypty znajdują się w pasie, który będzie potrzebny do wymiany posadzki. Nigdzie więcej nie będziemy szukać, ponieważ nie ma na to czasu, możliwości i środków finansowych. Kopiemy tylko tam, gdzie wymaga inwestycja – do sześciu krypt, nad którymi pracujemy, mamy swobodny dostęp i nie musimy używać żadnego specjalistycznego sprzętu. Po prostu wchodzimy tam i eksplorujemy je. Czekamy też na decyzję dotyczącą ołtarza głównego – nie wiemy jeszcze, czy będzie rozbierany i konserwowany.
A jak teraz będą wyglądać badania nad odnalezionymi precjozami?
To będzie długa, wielomiesięczna praca. Każdy zabytek będzie musiał był opracowany osobno. Każdy otrzyma własną kartę, na której będą zdjęcia, rysunki, wymiary, szczegółowy opis, technologia wykonania, materiał i bardzo ważna rzecz – wyszczególnione analogie. Analogie do podobnych znalezisk i przedmiotów. Dzięki temu będziemy mieć pełny obraz skarbu, być może będziemy w stanie określić producentów poszczególnych przedmiotów. To wszystko jeszcze przed nami.
Jak doszło do odkrycia skarbu?
Znaleźliśmy go we wtorek, 2 stycznia, w czasie prowadzenia prac ziemnych po zdjęciu obecnej posadzki przy ścianie południowej prezbiterium. Był bardzo płytko zakopany, raptem kilka centymetrów poniżej obecnego poziomu posadzki. „Wyszedł” o godz. 12.00, a jego eksplorację zakończyliśmy około godz. 21.00
Przypuszczaliście, że pod posadzką może się coś znajdować?
Nie, nie mieliśmy żadnych podejrzeń. Wiedzieliśmy, że w tym miejscu znajduje się krypta, ale myśleliśmy, że to nie będzie nic szczególnego, tylko zasypisko pach sklepiennych – a tu taka niespodzianka. Wiemy, że krypta jest na pewno starsza od skarbu – skarb jest z I poł. XVII w., natomiast krypta jest z wieku XVI.
Wiadomo już, w jaki sposób kosztowności mogły się tam znaleźć?
Znalazły się tam w prozaiczny sposób. Prawdopodobnie w czasie wojen szwedzkich, gdy Bydgoszcz była trzykrotnie zdobywana i plądrowana, ktoś, kogo jeszcze nie znamy, zapakował najcenniejsze rzeczy do drewnianej szkatułki, odmierzył dwa łokcie od muru katedry, zdjął kilka płytek posadzkowych, wygrzebał jamę, w tej jamie umieścił szkatułkę, zasypał ją, a później ułożył płytki posadzkowe – i nie było śladu.
Skarb był zdeponowany w czasie dużego zagrożenia. Szwedzi trzykrotnie zdobywali Bydgoszcz, trzykrotnie miasto było plądrowane, następowały przemarsze polskich i obcych wojsk, pojawiały się też zarazy. To wszystko składało się na bardzo niebezpieczny czas.
A czy istnieje możliwość, że w katedrze ukryto więcej skarbów?
Na tę chwilę wiemy tylko tylko tyle, że mamy jeden skarb oraz sześć krypt, które są obok. W kryptach tych znajdują się trumny ołowiane i drewniane. Będziemy przesuwać się sukcesywnie w kierunku wschodnim, w kierunku ołtarza i zobaczymy, co przyniosą kolejne metry sześcienne.
Gdzie kosztowności trafią po zakończeniu badań?
Skarb został 4 stycznia przekazany w depozyt do Muzeum Okręgowego w Bydgoszczy i tam na razie będzie się znajdował.
Czy oszacowanie wartości takiego skarbu jest możliwe?
Pod względem materialnym w przeliczeniu na współczesne pieniądze jest to na pewno kilka milionów złotych. Jeżeli mówimy o wartości naukowej, historycznej, archeologicznej – jest ona nie nie do oszacowania. To niewątpliwie największy skarb znaleziony w Bydgoszczy i jeden z większych znalezionych w ostatnim czasie w Polsce.