AKTUALNE 4 sie 2020 | Jarosław Aleksander
200 złotych za ładowanie samochodu elektrycznego? Uwaga na sposoby rozliczeń

fot. pixabay

Rynek samochodów elektrycznych raczkuje. W planach rządu wciąż mamy szanse stać się światowym potentatem tego segmentu. Jednak póki co brak spójnego programu budowy stacji zasilających i sposobu rozliczania ich klientów.

Jednym z operatorów stacji ładujących jest PGE. Po zapoznaniu się z regulaminem użytkowania punktów tego operatora klienci mają wątpliwości czy ich wybór auta elektrycznego to był dobry pomysł.

 

Na naszym rynku funkcjonuje kilku dostarczycieli energii dla aut elektrycznych. Są to m.in.: GreenWay, Tauron czy Lotos. Od dziś na wybranych ładowarkach opłaty zaczęło pobierać PGE.

 

Kontrowersje budzi sposób rozliczeń tego ostatniego operatora.

 

Według cennika PGE koszt ładowania powinien się zamknąć w kwocie 50 zł, tymczasem operator blokuje na koncie klienta kwotę 200 zł.

 

Przed rozpoczęciem świadczenia Usługi, na karcie płatniczej Użytkownika jest blokowana kwota w wysokości: a. 200 zł w przypadku korzystania z Ładowania szybkiego; b. 100 zł w przypadku korzystania z Ładowania AC.

 

Oczywiście PGE nie zabiera tej kwoty na zawsze. Jednak kwota blokady może zaskakiwać wobec znacznie niższych kosztów jednorazowego ładowania.

 

Warto zapoznawać się z regulaminami operatorów stacji ładujących. Rynek jest w fazie eksperymentów, niektóre z nich odbywają się kosztem klienta.

 

Na podstawie: reg.ładowania PGN

 

Jarosław Aleksander Autor

Katolicka Bydgoszcz