Bydgoski audyt komunikacyjny unieważniony. Półtora roku zmian i ani jednego kursu więcej

fot. Facebook / ZDMIKP
Przetarg na audyt transportu publicznego w Bydgoszczy – który miał być przełomem i początkiem modernizacji komunikacji miejskiej – został oficjalnie unieważniony. Jak ujawnił Andrzej Tyczyno z „Gazety Wyborczej”, powodem decyzji Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej (ZDMiKP) był brak środków finansowych. Tymczasem sam przebieg przetargu – z licznymi zmianami terminów i warunków – komentatorzy uznają za kompromitujący.
Inne z kategorii
Młyny Rothera z nagrodą Prezydenta RP. Bydgoski obiekt wśród „Liderów Dostępności” 2025
Likwidują urząd za miliony, inwestycja dla regionu zagrożona?! PiS bije na alarm
Na audyt, który miał objąć nie tylko miasto, ale i gminy współpracujące z Bydgoszczą, ratusz planował wydać 435 tys. zł. Oferty złożone przez wyspecjalizowane firmy z Warszawy i Wrocławia przekraczały tę kwotę kilkukrotnie. Nawet po negocjacjach ceny pozostały na poziomie nieosiągalnym dla zamawiającego.
Zamieszanie wokół przetargu trwało od grudnia. Początkowo zakładano, że jednym z kluczowych kryteriów będzie skrócenie czasu realizacji zadania. Z czasem zrezygnowano z tego warunku, by następnie wydłużać termin realizacji z 240 do 365 dni, a ostatecznie – przez zaskakującą zmianę zapisu z „dni” na „miesięcy” – do 18 miesięcy. Miało być szybciej, skończyło się na półtorarocznym oczekiwaniu na audyt, który… w ogóle się nie odbędzie.
Komentatorzy – jak wspomniany Tyczyno – nie szczędzą krytyki. Ich zdaniem to nie tylko dowód niekompetencji miejskich urzędników, ale też lekceważenia deklaracji samego prezydenta Rafała Bruskiego, który jeszcze jesienią 2023 roku zapewniał, że niezależna analiza transportowa to dla niego sprawa priorytetowa.
W efekcie pasażerowie bydgoskiej komunikacji miejskiej nadal muszą się godzić na kursy jeżdżące stadami, niewygodne przesiadki i zbyt rzadkie połączenia. Obiecana przez władze miasta optymalizacja znów została odłożona na bliżej nieokreśloną przyszłość.