Komentarze 20 mar 2018 | Michał Jędryka

Prorektor UMK do spraw Collegium Medicum, prof. dr hab. Grażyna Odrowąż-Sypniewska, wycofała swój patronat dla konferencji bioetycznej, która miała odbyć się w Collegium Medicum i zasugerowała, by konferencja odbyła się poza uczelnią. Powodem było żądanie skrajnie lewicowej partii Razem.

     
 

Michał Jędryka

Redaktor Naczelny

"Tygodnika Bydgoskiego"

 
O sprawie pisaliśmy tutaj.  Pod żądaniem tej lewackiej partii ugięło się całe kolegium rektorskie UMK, które zgodziło się z decyzją prof. Odrowąż-Sypniewskiej. Na pytanie, co było powodem takiej decyzji, rzecznik prasowy uniwersytetu dr hab. Marcin Czyżniewski potwierdził, że chodziło o zaproszenie działaczki pro-life, a więc, jak określił, wprowadzenie do dyskusji tematów światopoglądowych. Na pytanie, jak można dyskutować o etyce, nie poruszając tematów światopoglądowych, dr Czyżniewski odpowiedział, że można to czynić, ale trzeba zaznaczać, że nie są to wypowiedzi naukowe.
 
Nie pierwszy raz w Polsce niezależna teoretycznie uczelnia ugina się pod naciskiem lewicowych organizacji. Podobne sytuacje zdarzyły się całkiem niedawno. W grudniu 2017 r. w Krakowie, pod naciskiem tej samej partii „Razem”, Uniwersytet Jagielloński odwołał konferencję „Prawo do życia dziecka”. Władze uczelni nie ukrywały tam, że decyzję podjęły ze... strachu. Prorektor Uniwersytetu Jagiellońskiego ds. Collegium Medicum prof. dr hab. med. Tomasz Grodzicki przyznał, że odwołano konferencję z uwagi na „ewentualne zagrożenia dla prawidłowego funkcjonowania szpitala w jej trakcie”.
 
Rok wcześniej, w październiku 2016 r. Warszawski Uniwersytet Medyczny, również ulegając lewicowym naciskom, odwołał konferencję „Prawa poczętego pacjenta: aspekty medyczne oraz prawne”. Teraz przyszła kolej na Bydgoszcz.

Tym razem jako argument podano rzekomą nienaukowość wystąpienia pani Kai Godek. Trudno dyskutować z przedstawionym przez UMK stanowiskiem. Rzetelny badacz powinien przyznać, że problem granic poznania naukowego i nienaukowego nie jest wcale precyzyjnie przez naukę rozstrzygnięty. Ważniejsze jest jednak co innego. Uniwersytety powstały w naszej cywilizacji nie po to, by skupiać się na prowadzeniu badań metodą ściśle naukową, ale w celu poznawania prawdy.

W tej dyskusji i debacie to prawda, a nie poprawność polityczna powinna mieć znaczenie zasadnicze. A dla poznania prawdy wolność uniwersytetu jest wartością nie do przecenienia. Lewica powinna to doceniać, bo to z jej tradycji pochodzi Voltaire ze swoją słynną maksymą: „nienawidzę twoich poglądów, ale oddam życie, abyś mógł je głosić”.

Takie stanowisko zajął nawet - czym bardzo mnie zaskoczył - felietonista „Metropolii Bydgoskiej” Marcin Kowalski, pisząc, że choć z Kają Godek się nie zgadza, powinna ona mieć prawo swoje poglądy przedstawić. Cieszę się, Panie Redaktorze, że choć raz możemy się w jakiejś sprawie zgodzić.

Trudno traktować stanowisko UMK poważnie. Nawet jeśliby zgodzić się, że poznanie naukowe to takie, które odznacza się ścisłą metodologią, to gdyby władze UMK chciały być konsekwentne, powinny też zabronić dyskusji na wydziale prawa, dotyczących znacznej części kodeksu karnego. Przecież wg takiej „filozofii” zakaz zabijania dorosłych ludzi też jest nienaukowy.