Kultura 1 lut 2017 | Marta Kocoń
Poeta wychowany na Wilczaku

Cudzych poetów czytacie, a swoich – nie znacie. W każdym razie aż do początku grudnia mogłam tak powiedzieć o sobie.

Nazwisko „Wojciech Banach” obiło mi się o uszy, ale nic poza tym. I tak było do wieczoru poetyckiego, który 8 grudnia odbył się w Galerii Autorskiej. Spotkanie, połączone z otwarciem wystawy rzeźby Aliny Kluzy-Kaji, promowało najnowszy tomik Banacha „Modlitwy przerywane”.

Wojciech Banach (ur. w 1953 r.) z wykształcenia inżynier-konstruktor, jest laureatem bydgoskich – i nie tylko – nagród poetyckich, autorem kilkunastu tomików wierszy i albumów tworzonych na podstawie kolekcji własnych pocztówek i fotografii dawnej Bydgoszczy.

Promowane „Modlitwy przerywane” to zbiór jego wierszy z lat 1976–2016 obejmujący utwory już wcześniej publikowane, ale i nowe. Zgodnie z podtytułem wszystkie utwory mają wspólny rys: są „teistyczne”. Niewiele wśród nich poetyckich modlitw, na co zwraca uwagę Jarosław Jakubowski w przedmowie do tomiku. Jeśli jednak wiersz przybiera formę modlitwy, to nad wyraz trafnej:

 

Czy zdajesz sobie sprawę

jak wątpliwa jest nasza wiara

jak bezdenna nadzieja

jaka egoistyczna miłość

– pada pytanie w „Spustoszeniu”.

 

Częściej teizm tych wierszy polega na wprowadzeniu w codzienność Boga lub Jego wysłańców, bo w poezji Banacha aniołem może stać się każdy – ostatecznie anioł, podobnie jak człowiek, nie zawsze jest bohaterem pozytywnym (jak w wierszu „Anioł bezpieczeństwa”). Czasem teizm oznacza „po prostu” przyjęciu perspektywy, która zakłada pewien – paradoksalny – sens wydarzeń.

Co ciekawe, zarówno w przedmowie do „Modlitw”, jak i podczas samego wieczoru autorskiego pobrzmiewał głos zdziwienia nową perspektywą – bo w kluczu religijnym Banacha dotąd nie czytano.

Banach, niekiedy autoironiczny, z dystansem odnosi się także do własnej misji poetyckiej („człowiek […] ma wieczne pióro/ przez chwilę”, „moich wierszy nikt / nie gra nie śpiewa nie recytuje / przy świecach). Niegdyś na ścianie kamienicy przy Przyrzeczu widniał jego wiersz (również zamieszczony w najnowszym zbiorze) kończący się słowami:

 

Masz szansę zrozumieć i odczuć

że czasu starczy ci co najmniej

na całe życie.

 

Sformułowanie „masz szansę” jest dla tej – i każdej innej twórczości – kluczowe. Taka rola poetów: stworzyć czytelnikowi szansę, żeby coś „zrozumiał i odczuł”, po raz pierwszy lub kolejny. Poezja Banacha zdecydowanie stwarza taką szansę. Pozwala dostrzec symboliczny wymiar drobnych zdarzeń – ba, te drobne zdarzenia w jego wierszach otwierają na „coś więcej”.

Janek częstuje herbatnikami

kruche

spójrz – odpadł ci kawałek serca

podnieś bo zadepczą

 

Piszący o poecie „wychowanym na Wilczaku” („Prawo milczenia”) podkreślają jego lokalność, silne związki z miastem. Najbardziej oczywistym wyrazem tych związków jest sceneria wierszy – razem z Banachem wsiadamy do tramwaju i pokonujemy całą trasę od Wilczaka do miejsca pracy, po drodze mijamy Park Hotel i most Królowej Jadwigi (tytułowe dla tomiku „Modlitwy przerywane”). Razem z nim słuchamy też skargi „Anioła z ulicy Zaświat” i przechadzamy się po galerii (Autorskiej?), pijąc wino („Wernisaż”).

Diagnozy poetyckie są tak samo prawdziwe w Bydgoszczy, jak i gdzie indziej – tylko dla ziomków poety są bardziej wymowne niż dla innych. Każą odczuć, że rzeczywistość ma drugie dno także tutaj, a można to odkryć w niespodziewanych okolicznościach i spowszedniałych miejscach – na podwórku Wilczaka, śmietniku na Bocianowie i w komunikacji miejskiej.

 

Marta Kocoń

fot. J. Soliński

Marta Kocoń

Marta Kocoń Autor

Sekretarz Redakcji