Sanktuarium Matki Bożej Królowej Krajny. Redaktor Lewicka-Ritter zaprasza do Byszewa
fot. krystynalewicka-ritter.pl (kadrowanie - red.)
Legenda głosi, że pierwszy drewniany kościół z czasów średniowiecznych runął do jeziora i że ocalał tylko obraz Matki Bożej, który odnaleziono w wodach jeziora, zwanego odtąd Świętym - pisze redaktor Krystyna Lewicka-Ritter. Opowiada o podróży do Byszewa, gdzie znajduje się sanktuarium ze słynącym łaskami wizerunkiem Maryi.
Inne z kategorii
Bydgoszcz Music Summit 2024 w Miejskim Centrum Kultury
Wyjątkowy koncert patriotyczny jutro w Bydgoszczy – hołd dla bohaterów i historii
Matka Boska w Sanktuarium w Byszewie nazywana jest Królową Krajny. – Tytuł ten ma niepamiętną historię, ale funkcjonuje już od dawna – mówi ksiądz Stefan Adrich, proboszcz tej parafii. – Pewnie trudno będzie się doszukać konkretnej informacji, od kiedy jest on używany. Kult tego wezwania może mieć bardzo głębokie korzenie. Obraz Matki Bożej Byszewskiej koronowano bowiem jeszcze przed I wojną światową, koroną, która zaginęła podczas hitlerowskiej zawieruchy wojennej. Później koronowano go w 1966 roku. Na 50-lecie tej millenijnej koronacji, w 2016 roku, kopię cudownego obrazu Byszewskiej Madonny z dzieciątkiem umieściliśmy na tafli jeziora Święte. Odtąd ten pływający obraz stał się wizytówką naszego sanktuarium.
ZAGADKOWA JEST HISTORIA TEGO CUDOWNEGO OBRAZU, umieszczonego w głównym ołtarzu byszewskiego kościoła pod wezwaniem Świętej Trójcy. Wcześniejsze informacje mówiły, że obraz może pochodzić z XV lub XVII wieku. Przy ostatnich pracach konserwatorskich prowadzonych w 2015 roku, na podstawie wnikliwych badań, bezapelacyjnie ustalono, że pochodzi on z pierwszej połowy XIII wieku!!! To pozwala twierdzić, że obraz Matki Bożej Byszewskiej jest jednym z trzech najstarszych obrazów Matki Bożej w Polsce (pierwszy jest w Wambierzycach, drugi w Piekarach Śląskich).
Kult maryjny był sprawowany w Byszewie już w XIII wieku, jeszcze przed przybyciem do tego miejsca cystersów. Sprowadził ich do Byszewa Mikołaj Zbrożek, właściciel tych ziem, który umierając bezpotomnie, po swojej śmierci przekazał Byszewo oraz 8 innych wiosek cystersom. Ci przybyli tutaj około roku 1256. Akt darowizny spisano w 1250 roku. Z historii wiadomo, że już w latach osiemdziesiątych XIII wieku, w okolicach Święta Narodzenia Najświętszej Panny, na początku września, odbywał się w Byszewie 8-dniowy odpust z jarmarkiem.
Legenda głosi, że pierwszy drewniany kościół z czasów średniowiecznych runął do jeziora i że ocalał tylko obraz Matki Bożej, który odnaleziono w wodach jeziora zwanego odtąd Świętym. W 2016 roku z inicjatywy ks. Stefana Adricha, dla upamiętnienia tej legendy, umieszczono na wodzie pływający obraz Królowej Krajny. Zamysł był taki, by było to zdarzenie jednorazowe. Ale tak się ten pomysł spodobał wiernym i pielgrzymom, że do dzisiaj pływający na jeziorze Święte wizerunek Matki Bożej Byszewskiej jest dużą atrakcją religijną i turystyczną tego sanktuarium.
DO ZNACZNEGO WZROSTU ZAINTERESOWANIA WIERNYCH TYM SANKTUARIUM przyczyniły się także najnowsze badania archeologiczne prowadzone w latach 2016 – 2019 roku. – Nie wiedzieliśmy, że w obecnym prezbiterium świątyni są trzy krypty – mówi ksiądz-kustosz Stefan Adrich. – Mieliśmy przekazy historyczne że krypty znajdowały się pod starym prezbiterium nieistniejącego już tzw. pierwszego kościoła z I połowy XIII wieku, na miejscu którego w XV wieku zbudowano drugi kościół. Ten spłonął na początku XVII wieku, a na tym samym miejscu w latach 1610–1663 wzniesiono trzeci kościół, który – wielokrotnie przebudowywany – służy wiernym do dzisiaj. O tym, że są krypty w prezbiterium obecnego kościoła – nikt nie wiedział! Nie wiemy, kto w nich spoczywa, ponieważ po ich otwarciu brak było jakichkolwiek tablic, jakichkolwiek informacji na ten temat. Odkryte portrety trumienne, były ukryte pod schodami. Na pewno zmarli nie byli zakonnikami. Raczej byli to okoliczni mieszkańcy – zapewne dobrodzieje i fundatorzy obecnej świątyni.
– Badania prowadzone przez archeologów z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu wykazały, że w krypcie południowej było około 115 pochówków, z czego 70 procent to były szczątki dzieci – kontynuuje ksiądz proboszcz, kustosz Maryjnego Sanktuarium w Byszewie. – W krypcie północnej było tych pochówków kilka. Pochówki w południowej krypcie były bardzo kunsztowne, porównywane przez archeologów do pochówków książąt z Danii. Odkryto, że zwłoki okrywały ubrania z kilkunastu kawałków jedwabiu. Dlaczego z kawałków jedwabiu, a nie z jednego? Bo rodziny bogatych chłopów, którzy tam najprawdopodobniej zostali pochowani, jako osoby nieposiadające tytułów szlacheckich, musiałyby zapłacić podatek „od zbytku”, gdyby ich krewnych chowano w ubraniach z jednego kawałka tej tkaniny. A tak, nawet jeśli przy użyciu kilku kawałków jedwabiu, tego materiału wychodziło znacznie więcej, podatku od zbytku się nie płaciło. Odkryliśmy także w krypcie południowej – 6 pochówków antywampirycznych. Nie są one niczym nadzwyczajnym, bo takie pochówki na terenach polskich się zdarzały, ale raczej nie w kościołach! Przeważnie czyniono je na niepoświęconej ziemi. Dlatego wnioskujemy, że osoby, które pochowano w tym kościele około XVIII wieku z dachówkami w zębach, i z sierpem na szyi, musiały być osobami zamożnymi, albo o znamienitym pochodzeniu. Może z rodów, które fundowały ten kościół? Te dachówki wkładane zmarłym w zęby, uniemożliwiały bluźnienie Panu Bogu po śmierci. Sierp zakładany po śmierci na szyję miał uniemożliwiać zmarłemu powstanie z trumny i straszenie żyjących.
NADZWYCZAJNE SĄ ZDARZENIA DZIEJĄCE SIĘ TU ZA PRZYCZYNĄ WIARY OSÓB MODLĄCYCH SIĘ W SANKTUARIUM W BYSZEWIE. – To świadectwa na świętość tego miejsca – dodaje ksiądz proboszcz Stefan Adrich. – Jest to sanktuarium, powiedziałbym, cały czas „żywe”. Nie brak bowiem współcześnie dowodów na to, jakich łask dostępują proszący tu o wsparcie. Dzieją się tu nadal zdarzenia nadzwyczajne. Ludzie modlący się tu o łaski pewne rzeczy przypisują wstawiennictwu Matki Bożej. Są one zapisywane w księgach parafialnych. To między innymi liczne uzdrowienia, mające miejsce w czasach współczesnych. Niektóre z nich są poparte dokumentacją medyczną. Na przykład młody człowiek, któremu lekarze powiedzieli, że grozi mu wózek inwalidzki, dostąpił – po modlitwach zanoszonych w jego intencji – znacznej poprawy zdrowia. Mężczyzna ten dzisiaj już kończy studia na jednej z uczelni medycznych. W roku 1972, możemy nawet mówić – na podstawie takiej dokumentacji o….WSKRZESZENIU!!! Zdarzyło się bowiem, że śmiertelnie chora mieszkanka z pobliskiej wsi, w intencji której modlono się w sanktuarium, w jednym z bydgoskich szpitali, została uznana za zmarłą i jej ciało przeniesiono do kostnicy… Rano, w czasie, gdy w Byszewie odprawiana była msza święta w intencji jej powrotu do zdrowia, zastano ją żywą! Po tym zdarzeniu ta pani żyła jeszcze kilka lat!
Nie brak też informacji o dziejących się tu cudownych uzdrowieniach z zamierzchłej przeszłości. Ołtarz barokowo rokokowy pochodzący z drugiej połowy XVII wieku, wykonany prawdopodobnie przez chełmińskiego rzeźbiarza Ephraima Gerlacha, jest wotum za uzdrowienie. Ufundował go kasztelan nakielski. Srebrno-złota sukienka Matki Bożej także jest wotum za uzdrowienie tutejszego proboszcza, co miało miejsce na przełomie wieku XVII i XVIII (...) Takich pięknych historii o wydarzeniach zamierzchłych i współczesnych, ksiądz proboszcz Stefan Adrich opowiada jeszcze wiele.
DO SANKTUARIUM MATKI BOŻEJ BYSZEWSKIEJ, TYTUŁOWANEJ KRÓLOWĄ KRAJNY, a przynajmniej tej części regionu leżącego w granicach obecnego województwa kujawsko-pomorskiego, przyjeżdżają pątnicy i turyści, z całej Polski, z całego świata nawet! Ale fakt, że przybywają tutaj na nabożeństwa i msze święte mieszkańcy krajeńskich miast i miasteczek, np. z Mroczy, Nakła, Więcborka, może potwierdzać, że Matka Boża z Byszewa jest wpisana w ich krajeńską pobożność. Biorą też udział w liturgii mieszkańcy Gostycyna, Mąkowarska, Świekatowa, Serocka, Wtelna. Chętnie uczestniczą tu w obrzędach mszy świętej i odpustu – przyjeżdżający również rowerami mieszkańcy Bydgoszczy, odnajdujący w Byszewie kameralny nastrój modlitewny. I tu już zahaczamy o regiony Borów i Kujaw. Zacierają się też w byszewskim sanktuarium granice kościelnych diecezji. –To jest, powiedziałbym, taki nowoczesny model katolicyzmu – konstatuje mój rozmówca – Ludzie jadą się modlić tam, gdzie podoba im się wiejski kościółek, charakter sprawowanej liturgii, miejsce i jego geograficzne, a może i etnograficzne położenie. Coraz częściej spotykam też w kościele – czy też nad jeziorem – modlących się, spacerujących zakochanych. I muszę dodać, że są to zakochani – w różnym wieku.
Chętnie odwiedzają Byszewo również wierni ze Śląska. Generalnie przybywają tu ludzie poszukujący w otoczeniu kościoła, pięknie położonego na wzniesieniu nad jeziorem Święte, klimatu dla swoich intencji zanoszonych poprzez cudowną historię tego miejsca, daleko w modlitewne przestrzenie.
W otoczeniu przyrody bogatej drzewami i krzewami, z dala od miejskiego zgiełku – miejsce to sprzyja kontemplacji, modlitewnej zadumie. Odbywające się tutaj 15 sierpnia nabożeństwa na ołtarzu na wodzie, w sąsiedztwie pływającego na tafli jeziora 6-metrowego obrazu Maryi, także pełne są owej niezwykłej atmosfery, natchnienia pozwalającego stanąć jeszcze bliżej Boga, tuż pod niebem.
KSIĄDZ PROBOSZCZ STEFAN ADRICH, ZAPYTANY, CZY BĘDZIE STARAŁ SIĘ PODTRZYMYWAĆ KULT MIESZKAŃCÓW KRAJNY DO BYSZEWSKIEJ MADONNY… po chwili zadumy dodaje: – Teraz jesteśmy na etapie renowacji kościoła wymagającego pilnych remontów. Trzeba będzie też kontynuować prace archeologiczne. Przewiduję jednak, że uda się w najbliższym czasie umieścić, może na dzwonnicy, napis, którego tu na razie nie ma, że jest to sanktuarium poświęcone Królowej Krajny. Ale czy przybędą tu również pątnicy w ludowych strojach krajeńskich, które jak wiem, nie zachowały się do naszych czasów i są jedynie rekonstruowane??? Czas pokaże. Jestem proboszczem w tej parafii od 7 lat i jak dotąd takiej inicjatywy nie było… Myślę, że Krajnę trzeba na tym terenie OBUDZIĆ. Widzę tu zadanie dla szkół z naszego terenu, dla kół gospodyń wiejskich. Jest też niedawno, nowa okoliczność, która może być przyczynkiem do tego budzenia Krajny w sanktuarium. Mamy tutaj na całej Kalwarii ziemię przywiezioną z wielu krajeńskich pól. A to za sprawą rolnika z naszej parafii, który, gdy trzeba było przeprowadzić prace ziemne z ukształtowaniem terenu, przywiózł ziemię z Cukrowni w Nakle. I jest to ziemia wypłukana z buraków cukrowych uprawianych na polach Krajny i Kujaw przez krajeńskich i kujawskich rolników – z uśmiechem dodaje ksiądz proboszcz. – Może to dobry początek, by o tym zacząć głośno mówić?
v
Byszewo, to miejscowość leżąca na granicy regionów. To skraj Krajny leżący na pograniczu Kujaw, Pałuk i Borów Tucholskich. – Nie mamy w parafii obchodów, ściśle związanych z historią czy obrzędowością etnograficzną i regionalną – uzupełnia swoją wypowiedź ksiądz Stefan Adrich – tak jak ma to miejsce choćby na Kaszubach czy u Górali. Na procesjach nie ma wiernych w strojach ludowych.
Podłoże tego, że na terenach Krajny, leżącej w granicach województwa kujawsko-pomorskiego, trudno dzisiaj odnaleźć ślady regionalnej tradycji, jest wielopłaszczyznowe. By je zidentyfikować – nie wystarczy ten krótki artykuł i moja dziennikarska wiedza. Ale region ten na pewno potrzebuje działania budzącego do życia ludowe tradycje. Zwyczaje i folklor tego regionu, niemal całkowicie zaniknęły na przełomie XIX i XX wieku, również za sprawą zaborów i licznych wojen. Ma jednak Krajna w Kujawsko-Pomorskiem swoją patronkę w Byszewie. Podobnie jest tytułowana Matka Boża w Górce Klasztornej, obecnie na terenie wielkopolski (choć w obrębie Diecezji Bydgoskiej). Tam również istnieje sanktuarium, w którym głosi się kult Matki Bożej Góreckiej – czczonej także jako patronka Krajny. Geograficznie – temu sanktuarium – niektórzy przypisują część Krajny leżącej w granicach administracyjnych województwa wielkopolskiego, tzw. Krajny Złotowskiej. W tejże wielkopolskiej części tego regionu – w Osieku, znajduje się również piękny skansen, Park Etnograficzny, dokumentujący również kulturę materialną Krajny. Skansen ten w latach 70. XX wieku powoływali do życia miłośnicy Krajny jeszcze nie podzielonej administracyjnie, także ci mieszkający m.in. w Nakle.