Kultura Dzisiaj 10:30 | Redaktor
Bydgoszcz odmówiła, opera podniosła ceny – a Festiwal Kaczmarskiego i tak rozbił bank!

Bydgoski Festiwal Piosenek Jacka Kaczmarskiego jest najstarszą w Polsce imprezą tego typu. Pierwsza edycja ruszyła 20 lat temu w podbydgoskim Wtelnie, rok po śmierci Kaczmarskiego. Trwa do dziś, mimo wielu kłód rzucanych pod nogi organizatorom. Choć może te problemy paradoksalnie wzmacniają festiwal.

Dwudziesty Festiwal Piosenek Jacka Kaczmarskiego przeszedł właśnie do historii. Przeszedł z wielkim hukiem – była to jedna z najlepszych edycji! Dopisali widzowie, wykonawcy i nawet miejsca festiwalowe. Nie przeszkodził brak środków ani ostracyzm niektórych instytucji związanych z kulturą. Prawda zawsze wygrywa – „po owocach ich poznacie”!

Tegoroczny festiwal rodził się w wielkich bólach. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego nie przyznało dotacji na tę imprezę. W jego ślady poszło miasto Bydgoszcz, dwukrotnie odrzucając wniosek organizatorów o wsparcie przedsięwzięcia. Po stronie Jacka Kaczmarskiego i jego poezji stanął, na szczęście, marszałek województwa kujawsko-pomorskiego. Pomogli prywatni przedsiębiorcy, między innymi Biuro Pielgrzymkowo-Turystyczne Arcus. Stowarzyszenie Bydgoscy Patrioci przeprowadziło 145 licytacji różnych przedmiotów, z których dochód przeznaczono na festiwal.

– To bardzo cieszy, kiedy nawet w najtrudniejszych chwilach znajdą się ludzie, którzy wesprą cię, podadzą rękę, staną z tobą w jednym szeregu. Dzięki takim ludziom można góry przenosić – uważa Grzegorz Dudziński, pomysłodawca i szef całego przedsięwzięcia.

Zmiana miejsca i nowa energia

Okazuje się, że czasem nawet klęskę można przekuć w olbrzymi sukces. Tak było z miejscem na drugi dzień festiwalu. Dotychczas przez wiele lat gala festiwalowa i występ gwiazdy odbywały się w sali kameralnej bydgoskiej Opery Nova. W tym roku organizatorzy otrzymali od opery żądanie trzykrotnej podwyżki i tak już bardzo drogiego wynajmu sali na kilka godzin w niedzielę. Dudziński zaczął szukać wśród właścicieli innych sal koncertowych. Tak trafił do muzycznego klubu Over the Under.

– Od właścicieli klubu usłyszałem, że będą zaszczyceni, jeśli drugi dzień festiwalu zrobimy u nich, i to za darmo. Znali nasze festiwale. Jak widać, lepiej rozumieli potrzebę dbania o polską kulturę niż instytucje kulturalne – ujawnia szef festiwalu. Ta zmiana początkowo wywoływała wiele obaw. Jak odbiorą ją widzowie i wykonawcy? Dziś już nikt nie ma wątpliwości – to był strzał w dziesiątkę! Wystrój klubu jest nieco undergroundowy, z odrobiną luzu, ale z klasą. Taki klimat bardziej pasuje do Kaczmarskiego niż marmurowe, snobistyczne przestrzenie Opery Nova.

Organizatorom pomagało wielu ludzi. Sąsiedzi Grzegorza Dudzińskiego z Wtelna upiekli ciasto, które sprzedawali na festynie. Dochód przeznaczyli na Światłownię. Zgłaszali się wolontariusze, oferujący swoją pomoc w trakcie prac festiwalowych. Między innymi był to Paweł, pracujący na co dzień w Anglii. Przyjechał do kraju na krótko i zamiast odpoczywać, włączył się w przygotowania.

Na festiwal w tym roku zgłosiło się aż 40 chętnych. Jurorzy musieli odrzucić połowę zgłoszeń. Skutek był taki, że poziom tegorocznego festiwalu był bardzo wysoki. Najmłodszy uczestnik miał 16 lat, najstarszy – 70. A jednak to bardzo młodzi ludzie stanowili większość artystów występujących na scenie. To bardzo cieszy organizatorów, bo pokazuje, że młodzi przejmują dobre wzorce od starszych – rodziców, dziadków, nauczycieli. To od nich zazwyczaj usłyszeli o Jacku i zakochali się w jego pieśniach. To dobrze prognozuje na przyszłość – młodzi artyści szukają wartościowych tekstów i próbują przy ich pomocy wytłumaczyć sobie i innym nasz świat.

Werdykt jurorów jest znany i nie wzbudza kontrowersji. To rzeczywiście byli najlepsi z najlepszych. O tych ludziach jeszcze nie raz usłyszymy. Tegoroczne jury obradowało w składzie: Janusz Kasprowicz, Ewa Dąbrowska, Adam Wachowicz i Leonard Luther.

Atmosfera i znaczenie festiwalu

Patronat medialny nad dwudziestą edycją Festiwalu Piosenek Jacka Kaczmarskiego objęły dwa duże ogólnopolskie media: Radio Wnet i Telewizja Republika. W radiu reklamówki emitowano przez wiele dni. W telewizji, oprócz wcześniejszych zapowiedzi, zaproszenie na festiwal ukazało się w sobotnim „Ekspresie Republiki”, w paśmie największej oglądalności.

O ekspansji pieśni Jacka i niepowtarzalnej atmosferze festiwalu może świadczyć przebieg dwóch after party. Pierwszy, oficjalny afterek zaczął się w sobotę po godzinie dwudziestej drugiej. W klubie Over the Under trwał jeszcze koncert muzyki punk, dlatego właściciele zaprosili gości do ogródka przed klubem. Tam przy stołach i ławach pojawiły się gitary, popłynęły pieśni Jacka Kaczmarskiego, śpiewane na kilkadziesiąt głosów. Koncert się skończył, z klubu wychodzili młodzi ludzie z irokezami na głowach. Podeszli do towarzystwa festiwalowego, wyciągnęli komórki i ze strony tekstowo.pl ściągnęli sobie teksty barda. Zaczęli śpiewać! W taki sposób środowisko kaczmarofilów i punków połączyła nieśmiertelna poezja Jacka Kaczmarskiego.

W niedzielę, już po festiwalu, okazało się, że kilku wykonawców ma pociąg do domu bardzo późno. Aby zatrzymać chwilę, wyciągnęli gitary przed klubem i zaczęli śpiewać. Do nich dołączyło wielu ludzi. Ten nieoczekiwany, spontaniczny afterek skończył się bardzo późno.

Bydgoski Festiwal Piosenek Jacka Kaczmarskiego jest najstarszą w Polsce imprezą tego typu. Pierwsza edycja ruszyła 20 lat temu w podbydgoskim Wtelnie, rok po śmierci Kaczmarskiego. Trwa do dziś, mimo wielu kłód rzucanych pod nogi organizatorom. Choć może te problemy paradoksalnie wzmacniają festiwal. Per aspera ad astra – przez trudy do gwiazd. W tym roku festiwalowa scena była pełna tych gwiazd. Do zobaczenia za rok!

Źródło: Światłownia

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor
-->