Jest znanym ludowym rzeźbiarzem i malarzem na szkle, związanym swą twórczością z regionem Borów Tucholskich. Urodził się w 1949 roku w Wałbrzychu. –Trochę przez przypadek tam właśnie – dodaje z uśmiechem Zygmunt Kędzierski – bo moja rodzina mieszkała w Kluczborku, ale właśnie do Wałbrzycha, krótko przed moim urodzeniem, rodzice pojechali na wesele. I… tam przyszedłem na świat. Los też sprawił, że artysta osiadł na stałe w Przymuszewie – w gminie Kęsowo, w powiecie tucholskim. To rodzinna wieś jego ukochanej małżonki – Franciszki, która wspiera męża pomagając mu załatwiać sprawy urzędowo-formalne. Pan Zygmunt może dzięki temu poświęcić się bardziej swojej twórczości. Ale także działalności, ponieważ od pięciu kadencji jest m.in. prezesem Bydgosko-Toruńskiego Oddziału Stowarzyszenia Twórców Ludowych, skupiającego ponad 180 artystów różnych dziedzin, w tym także przedstawicieli ginących zawodów: kowali, plecionkarzy, garncarzy! Przez ponad 30 lat organizował także – 2 razy w roku – plenery rzeźbiarskie w gminie Kęsowo. Pozostała po nich piękna, rzeźbiona droga krzyżowa w pobliskim Jeleńczu.
Praktycznie w całej Polsce, nie tylko w muzeach, można spotkać rzeźby Zygmunta Kędzierskiego, ludowego artysty z Borów Tucholskich. Są to przydrożne kapliczki, drogi krzyżowe, np. w Częstochowie, postacie świętych w wielu kościołach. Na bydgoskim cmentarzu na Bielawach – można podziwiać pokaźnych rozmiarów rzeźbę Chrystusa Frasobliwego. W kościele w Drożdżenicy, w gminie Kęsowo, zobaczyć także 14 stacji drogi krzyżowej, malowanych na szkle. Jest to dar artysty i jego żony Franciszki dla rodzimej parafii. Piękne dzieło sztuki borowiackiej!!!
JUBILEUSZ 50-LECIA PRACY ARTYSTYCZNEJ ZYGMUNTA KĘDZIERSKIEGO przypadł w okresie pandemii koronawirusa w latach 2019 – 2021. Trudno było w tym czasie zorganizować jakieś wydarzenie, podkreślające wieloletni dorobek artysty. Ale w 2021 roku jubileusz ten stał się inspiracją dla Muzeum Kultury Ludowej w Osieku nad Notecią, w woj. wielkopolskim, do zorganizowania z tej okazji, czasowej wystawy artysty, która będzie czynna do końca sierpnia 2021 r. Wart podkreślenia jest też fakt, że w tym roku przypada również jubileusz 50-lecia pożycia małżeńskiego państwa Kędzierskich. Artysta bardzo podkreśla, jakim wsparciem jest dla niego żona Franciszka, która z zawodu jest nauczycielką… choć pierwsze studia ukończyła z tytułem – inżyniera mechanika!
TYCH WYSTAW I WERNISAŻY w 50-letnim dorobku artystycznym Zygmunta Kędzierskiego było zresztą wiele. Zarówno w kraju, jak i w całym świecie, m.in. we Francji, Niemczech, na Ukrainie, w Izraelu… Długo by wymieniać. Podobnie zresztą jest z jego dziełami sztuki, których ponad 500 (sic!) znajduje się w zasobach wielu muzeów polskich i zagranicznych. Są to przede wszystkim rzeźby, ale także obrazy na szkle malowane. Ich tematyka, to wizerunki Matki Boskiej, Chrystusa i świętych – związanych z ludową religijnością. Wiele dzieł sztuki autorstwa borowiackiego rzeźbiarza, znajduje się również w prywatnych kolekcjach na całym świecie, m.in. w Kanadzie i Stanach Zjednoczonych.
Pan Zygmunt dobrze zna postacie świętych, a przede wszystkim ich atrybuty, charakterystyczne dla danego kultu. – Bo trzeba wiedzieć, jak rzeźbić lub malować każdego z nich – mówi Zygmunt Kędzierski. – Święty Antoni najczęściej jest z dzieciątkiem na ręku lub z lilią, sercem, osłem lub rybą. Święta Rozalia od nawałnic, kataklizmów i zarazy – pokazywana jest z czaszką przy nogach lub w ręku, z wiankiem różanym na głowie. Święty Florian, patron strażaków – trzyma ceber, z którego wodę leje na palący się domek; święty Franciszek pokazywany jest z ptakami, barankiem, rybą, czaszką czy księgą. Święty Józef – cieśla ma być z piłą tzw. „twoja-moja”, z winklem lub ze strugiem. Nieraz nawet księża dzwonią do mnie, by zapytać, jakie któremu świętemu przysługują insygnia.
POZA RZEŹBĄ – inną twórczą pasją Zygmunta Kędzierskiego jest mocno związane z twórczością ludową Kaszub – MALARSTWO NA SZKLE. Różni się ono bardzo i kolorystyką i motywami, od malarstwa górali, u których występuje na przykład czarne tło. U Borowiaków zaś tło jest jasnobrązowe, takie – kawa z mlekiem. Ta forma twórczości ludowej również jest bardzo ważna w dorobku artystycznym Zygmunta Kędzierskiego. Obie te pasje są bardzo ważne dla artysty. Choć… jednak, rzeźbiarstwo było najpierw. No i w tej dziedzinie jest również, jedno bardzo nobilitujące wydarzenie!
– Mam taki jeden bardzo ważny epizod w życiu – mówi artysta. – Zostałem zaproszony bowiem przez profesora Mariana Kołodzieja do rzeźbienia Ołtarza Papieskiego w Gdańsku-Oliwie, przygotowanego na pielgrzymkę papieża Jana Pawła II, który przy tym ołtarzu odprawił mszę świętą 5 maja 1999 roku. Profesor Marian Kołodziej był jego projektantem. Ołtarz ten wykonywało w sumie wielu stolarzy oraz 38 rzeźbiarzy – i profesjonalnych i twórców ludowych, którzy stworzyli ponad 300 rzeźb, potrzebnych do jego zbudowania. Ja przygotowywałem dwa feretrony i postać św. Floriana. Pracowaliśmy nad nim ponad rok!
JAKO PREZES BYDGOSKO-TORUŃSKIEGO ODDZIAŁU STOWARZYSZENIA TWÓRCÓW LUDOWYCH, jest Zygmunt Kędzierski zaniepokojony tym, że więcej w stowarzyszeniu ubywa niż przybywa nowych członków. Przynależność do tej organizacji nie daje bowiem żadnych profitów, poza satysfakcją osobistą twórcy. A i sama weryfikacja na twórcę ludowego też jest dość skomplikowana i podlega pewnej procedurze. Rada Naukowa złożona m.in. z pracowników muzeów, musi bowiem zakwalifikować działalność artysty, że to co robi jest sztuką ludową. Czy twórca stosuje kanony będące nośnikami danego regionu, w którym żyje. No i czy jego twórczość ma znamiona tradycji regionalnej. – Bo nie może być tak – dodaje Zygmunt Kędzierski – że przychodzi góral i on mówi, że na przykład jest twórcą ludowym na Kujawach. To by było nieporozumienie! Kaszub ma rzeźbić Matkę Boską Sianowską – Królową Kaszub, zgodnie z obowiązującą kolorystyką i tymi promieniami rozchodzącymi się od figury. Żeby było dokładnie tak jak jest na ołtarzu w Sianowie! Artysta z Kujaw i Ziemi Dobrzyńskiej – musi rzeźbić Matkę Boską Skępską. Sztuka ludowa ma swoje korzenie w ludowej religijności. No trzeba tu po prostu trzymać się regionalnych motywów, odpowiedniej kolorystyki, i tak dalej. Dlatego w stowarzyszeniu bardzo o to dbamy, by twórcy reprezentujący swoje regiony, trzymali się obowiązującej tradycji! Bardzo mnie martwi wpływ obcych naleciałości wypaczających nasze rodzime tradycje.
– Ten błąd popełnili już m.in. Niemcy, Japończycy, którzy zachłysnęli się sztuką współczesną – kontynuuje swą wypowiedź prezes STL głosem, w którym czuję coraz większe zatroskanie artysty takim stanem rzeczy. – Byłem kilka lat temu na plenerze w Jerozolimie, gdzie było to wyraźnie widać. Artyści z wielu krajów nie potrafią rzeźbić swoich ludowych motywów! Jeżdżę na przykład do Niemiec pokazywać artystom niemieckim jak rzeźbić Chrystusa Frasobliwego! A przecież to Albrecht Dürer, ich rodzimy artysta grafik i malarz z przełomu XV i XVI wieku, był dla nas wzorcem jak pokazywać „Frasobliwego”. Czesi także już prawie zatracili sztukę ludową. Na Zaolziu – gdzie byłem wraz z synem Bartłomiejem, który też rzeźbi, choć pracuje jako informatyk – zrobiliśmy na plenerze w Ostrawie parę Ślązaków. Tak się zachwycali tym naszym dziełem, jakby pierwszy raz zobaczyli coś takiego! A to przecież ich dawne, regionalne dziedzictwo kulturowe!
TO ZAFRASOWANIE ARTYSTY ZANIKANIEM SZTUKI LUDOWEJ w świecie i w Polsce, znajduje odzwierciedlenie w jego twórczości. Oglądam zdjęcia Pana Zygmunta z wystaw, plenerów, zdjęcia jego dzieł sztuki. Na jednym z nich – piękna polska bożonarodzeniowa szopka, z wyrzeźbioną figurą kołyski przypominającą… smoka chińskiego. To artystyczna przestroga rzeźbiarza, by chronić rodzimą sztukę ludową przed grzechem, przed obcymi naleciałościami – czego symbolem jest ta „chińska” kołyska na tej płaskorzeźbie. – Nasza kultura ludowa to przecież nasze dziedzictwo kulturowe! Niezaprzeczalne źródło polskiej tożsamości! Podam jeszcze inny przykład, który występuje coraz częściej w Polsce w czasie adwentu! – dodaje artysta. – Dlaczego wieszamy na drzwiach niemieckie wieńce adwentowe? To obcy dla nas obyczaj! Wieniec adwentowy u nas powinien być na stole, do niego dostawia się kolejne świeczki. To już lepiej powiesić na drzwiach rodzimą kartkę świąteczną z życzeniami od rodziny, niż niemiecki wieniec.
– PYTA PANI DLACZEGO ZOSTAŁEM RZEŹBIARZEM?… Pochodzę z rodziny snycerskiej, stolarskiej. Tata był nauczycielem zawodu w fabryce mebli giętych w Kluczborku. Moi rodzice nie chcieli bym rzeźbił. Ale nasz sąsiad, Jan Konarski, był twórcą ludowym i rzeźbił. Ja wiecznie u niego przesiadywałem, patrzyłem na te jego rzeźby. Któregoś razu, może miałem 11 lat, Pan Jan narysował mi Lenina, i tak trochę dla żartu, dał jakieś dłutka i kazał go wyrzeźbić! I… po prostu to zrobiłem! Od tego czasu już Mistrz uczył mnie rzeźby. W domu byli przeciwni, ale jak w wieku 13, może 14 lat, zarobiłem na pierwszym kiermaszu za rzeźbione w drewnie zabawki, więcej niż tata w fabryce mebli, już nikt nic nie mówił.
Od tego czasu już na zawsze Zygmunt Kędzierski związał się z rzeźbą. Rzeźbił, gdy był zawodnikiem młodzieżowej kadry ciężarowców, bo taki sport uprawiał przez 17 lat, gdy był w wojsku i później, gdy pracował m.in. jako strażak, kierowca czy kierownik domu kultury. Później przyszły kolejne wyzwania. I tak jest aż do dzisiaj.
NIEDAWNO ZYGMUNT KĘDZIERSKI WYGRAŁ KONKURS, ogłoszony przez Marszałka Województwa Kujawsko-Pomorskiego, na foremki piernikowe, które mogą być wykonane tylko z drewna owocowego! Prowadził też warsztaty dla młodych snycerzy przygotowujących takie foremki. Cieszy się Mistrz, że wyłoniły one, być może, jego następców w tej dziedzinie twórczości. Kilku z tych młodych snycerzy pewnie już niedługo zostanie zweryfikowanych przez Komisję na członków STL. – I to by mnie ucieszyło najbardziej! Musimy bowiem dbać o to, by wychowywać następców – dodaje prezes STL – tym bardziej, że chętnych nie ma aż tak wielu. Może byłoby ich więcej, gdybyśmy jako stowarzyszenie mogli ich wspierać finansowo. Ale nie mamy funduszy, by wspierać twórców ludowych, podczas, gdy osoby kończące studia artystyczne, jako magistrowie sztuki, nawet bez żadnego dorobku, mogą otrzymywać takie środki na przykład z ministerstwa kultury. To boli, że Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu, tak rzadko wspiera ludowych artystów. A przecież oni, żeby tworzyć, muszą kupić drewno, płótno, pędzle, dłuta, pojechać na wystawę, wydrukować sobie ulotkę czy folder! Te pieniądze dla nich powinny być kierowane przez STL! Trochę mnie martwi ten nieco lekceważący stosunek do twórców ludowych.
ZYGMUNT KĘDZIERSKI CZĘSTO JEST JUROREM NA KONKURSACH TWÓRCÓW LUDOWYCH. Między innymi na tym im. Józefa Chełmowskiego odbywającym się w jego rodzinnej wsi Jagle, w gminie Brusy. Był też organizatorem paru plenerów pamięci J. Chełmowskiego, z którym przez wiele lat się przyjaźnił. – Rzeźbiliśmy razem z Józkiem i niejednego sznapsa żeśmy razem wypili – wspomina przyjaciela Zygmunt Kędzierski. – To był prosty człowiek, uczciwy do bólu, nie znający co to zawiść. Wspaniały artysta ludowy!
W DOMOWEJ KOLEKCJI DZIEŁ SZTUKI artysta ma prace wielu swoich przyjaciół, kolegów – tych profesjonalnych artystów oraz ludowych… Jest m.in. Stanisław Dobrowolski, Jan Czupryniak, Józef Chełmowski, Zawaccy, tryptyk – Adama Gnacińskiego Dla artystów nie ma znaczenia czy to profesjonalista czy nie. Ważna jest sztuka, którą każdy z nich tworzy. Choć ta ludowa, jeszcze do niedawna, przez wielu była traktowana po macoszemu. W Przymuszewie, dokąd ponad 30 lat temu Zygmunt Kędzierski przeprowadził się z żoną, na początku również traktowano go trochę z… przymrużeniem oko. Artycha – mówiono o nim, może nawet z pewną ironią. Dzisiaj miejscowe władze chcą stworzyć w szkole, gdzie organizował plenery – stałą wystawę poświęconą jego twórczości.
Odwiedziłam artystę w jego skromnej pracowni w Przymuszewie. W domku pełnym dzieł ludowej sztuki. Jego przestrogi o czuwaniu nad czystością ludowej twórczości, brzmiały tu szczególnie wiarygodnie! Pomyślmy i my o tym, kupując na przykład świąteczne ozdoby, by były one wykonane przez artystów z certyfikatem wystawionym przez Stowarzyszenie Twórców Ludowych lub inną organizację gwarantującą regionalność ozdoby. Bo czuwanie nad naszym kulturowym dziedzictwem, to także zadanie dla nas, konsumentów i odbiorców sztuki.