Kultura 26 lut 2022 | Redaktor
Życie w ukryciu – kulturalne propozycje Galerii Autorskiej [ODSŁONA 97.]

Obrazy Józefa Stolorza/mat. nadesłane

W 97. odsłonie swojego cyklu publicystycznego Galeria Autorska Jana Kaji i Jacka Solińskiego przybliża poezje Krzysztofa Szymoniaka i obrazy Józefa Stolorza.

Krzysztof Szymoniak

Urodził się w 1953 roku w Kępnie. Od roku 1969 mieszka w Gnieźnie, od połowy lat 80. zawodowo związany z Poznaniem. Od 43 lat zaprzyjaźniony z Galerią Autorską Jana Kaji i Jacka Solińskiego w Bydgoszczy, w wydawnictwie której ukazały się trzy jego tomy poetyckie: „Wszędzie, skąd wracałem” (2006), „29 prac Szymona Słupnika” (2007) i „Światłoczułość” (2009). Ostatni sekretarz redakcji poznańskiego miesięcznika NURT oraz założyciel i pierwszy redaktor naczelny ogólnopolskiego dwutygodnika literackiego NOWY NURT. Absolwent poznańskiej polonistyki. Laureat, z roku 1988, poznańskiego Medalu Młodej Sztuki za reportaże literackie oraz srebrnego medalu „Za zasługi dla rozwoju twórczości fotograficznej”, nadanego w roku 2019 przez Fotoklub Rzeczypospolitej Polskiej. Przez ostatnie 20 lat był wykładowcą na Uniwersytecie Adama Mickiewicza. W swoim dorobku posiada kilka zbiorów wierszy, kilka tomów prozy oraz cztery tomy eseistyki okołofotograficznej, w tym dwutomową monografię „Bez przysłony” poświęconą w całości, ukazującemu się przez 13 lat „Kwartalnikowi Fotografia”. Autor tekstów o literaturze (ostatnio w TWÓRCZOŚCI nr 9/2021) i fotografii, uczestnik wystaw indywidualnych i zbiorowych. Przez kilku lat zgłębiał historię i teraźniejszość Cieszyna, Zaolzia i Śląska Cieszyńskiego, czego efektem jest jego najnowsza książka pt. „Zapiski cieszyńskie”. Obecnie pracuje nad całorocznym projektem literacko-fotograficznym – 365. ARCHEOLOGIA PAMIĘCI. GNIEZNO 2022.

 

Krzysztof Szymoniak – poezja

Autoportret

 

29 prac Szymona Słupnika

(część 1/4)

prolog
ogląda zwykły kawałek papieru, bilet PKP
na przejazd z miasta X do miasta Y,
przez Jarocin i Poznań, km 211, klasa 2

wyjazd w dniu, ważny do, cena, tyle
zapłacił za odzyskanie wolności, kto wie
jednak, czy nie grożą mu karne odsetki

ale to już sprawa i8nnej kasy, innej klasy,
innej waluty, rachunek wystawi kierownik
pociągu jadącego w jedną tylko stronę

opadły emocje i częste w takiej sytuacji
słowa, po wszystkim kobieta zmywa makijaż,
mężczyzna rozpoczyna zacieranie śladów:

no i koniec – myśli – i nie ma odwrotu
przepadły na zawsze małe radości
ulubione zajęcia i wygodne sprzęty

nie ma już kanapy wanny balkonu
sąsiadów spacerów nocnych wypraw
w szumiące księżycowym światłem zboża

nie ma telewizora wspólnych obiadów
brata kuzynki niedoszłej teściowej
a przede wszystkim ciepła twoich oczu

bez niego być może pobłądzę w dalekich
stronach a może zapadnę się w błękit nieba
jak Szymon Słupnik z wysokiego kamienia

 

1 (rozmyślanie o bycie)
zawsze jest tak że coś mogło się nie
zdarzyć a zdarzyło się że coś trwa lub
właśnie rozkwita po majowym deszczu

zawsze dzieje się tak jak dotąd nie było
choćby szło tylko o ziarno grochu które
pnie się ku słońcu żywym pędem mocy

a co z nami którzy płacząc śmiejąc się
i modląc ustawiamy meble karmimy
kota spisujemy gramatykę przetrwania

jesteś pewien że potrafimy nadawać
imiona zwierzętom i przedmiotom że
zapełniamy świat mądrością spoza świata

możesz bez lęku stać przy studni zatrutej
i nie bać się ognia który posłano przeciw
kłamstwu kłamcom i złoconym bożkom

kamień na kamieniu tylko kamień i cień
gęsty z ciszy omszałego kamienia
no i piesek przydrożny nic się nie zmienia

 

2 (roztrząsanie idei braku)
zapadła mi w pamięć tylko linia twoich bioder
w jazgocie miasta nie słyszę twoich kroków
bo stałaś się czystym brakiem twoja nieobecność
jest jak kaligrafia naskalnych malunków które
milczeniem swoim przypominają ginący język
plemion wziętych w niewolę za grzechy młodości

bywasz sennym drżeniem znikasz z mrokiem nocy
a przecież gdyby poskładać w całość kawałki twego
losu czekające na jakiś sygnał wśród dróg i bezdroży
bylibyśmy jak kiedyś jednym ciałem jedną myślą
dwojgiem ludzi wracających po pracy do domu

 

3 (wspomnienie)
pamiętam cię w nowych półbutach
buciki były wiśniowe a pięty
obtarte przyjechałem z daleka
po nieprzespanej nocy
wysiadłem z pociągu na peron
dworca który przypominał
baśniową krainę ze stadem
gołębi zrywających się do lotu

czekałaś na mnie z kiścią winogron
ja miałem dla ciebie litrowy słój
morskiej wody z białą muszlą i
połyskującym na dnie bursztynem

zaraz też idąc w dwuszeregi domów
między sieć spojrzeń i niewiarę
ludzi zaszyfrowaliśmy czas
naszym ulubionym zdaniem:
drewno jest ciepłe drewno może być
krzesłem łodzią łóżkiem okiennicą

 

4 (słowo o tęsknocie)
młoda kobieta patrzy w okno
stoi w panieńskim pokoju
trzyma w dłoniach kubek z kawą
czeka na list na głos z daleka
za szybą szuka słów paru prostych
być może chce wiedzieć

przy stole siedzi mężczyzna
rozkłada przed sobą fotografie
uśmiecha się do nich przesuwa je
zupełnie jakby stawiał szczęśliwego
pasjansa lub rachował wykradzione
nicości ważne dowody istnienia

kobieta patrzy w okno grzeje dłonie
kubkiem czarnej kawy mężczyzna
odkłada zdjęcia i na kartce papieru
zapisuje pierwsze słowa listu

 

5 (modlitwa)
potrzaski zardzewiały
zasypano wilcze doły
skończył się czas próby

czekanie na deszcz
odczynianie mrozów
to przeszłość rzucona
skrybom na pożarcie

poznaliśmy głód i
pragnienie wiemy skąd
brać siły na wyprawę
za oddalający się horyzont

jesteś ciepłem mojego
domu ja chcę być tylko
dachem nad twoją głową

 

6 (nic)
Nic mówi chodzi patrzy
Nic może dzwonić albo nie
Nic pochyla głowę
Nic ma piękną twarz i kruche ciało

piliśmy razem wino – i nic
jedliśmy ciastka w kawiarni – i nic
byliśmy na dworcu – i nic
jechaliśmy tramwajem – i nic

Nic mieszka nad tą samą rzeką
gdyby kiedyś z mostu w swoim mieście
wrzuciła do wody butelkę z listem
po kilku dniach mógłbym ją wyłowić

Nic jednak tego nie zrobi
bo przecież jestem z bajki w której
nie powinny bywać młode kobiety
ani ich marzenia o szczęśliwym życiu

Nic tak naprawdę nie istnieje jest
zaledwie wytworem mojej wyobraźni
zjawia się czasem pod osłoną nocy aby
zapewnić mnie szeptem że nic się nie stało

 

Dlaczego Szymon Słupnik?

Z jakiegoś powodu lubię wiersze z tomu „29 prac Szymona Słupnika”. Ponieważ jestem ich autorem, to nie wiem, czy słowo „lubię” oddaje istotę sprawy. Może należałoby powiedzieć, że je cenię, albo że z jakiegoś powodu są mi one bliskie lub że nie pokryły się jeszcze patyną minionych lat. W sumie chodzi chyba o to, że teksty składające się na ten tom są ciągle aktualne, a to znaczy, że gdy ponownie je przeczytałem z myślą o niniejszej prezentacji, czułem, iż ciągle mówią o sprawach dla mnie ważnych. Ich geneza – jako zbioru zamkniętego w ramie okładki i obwoluty – kryje się w konkretnych wyborach życiowych, jakich dokonałem w pierwszej dekadzie XXI wieku. Najpierw bowiem, w roku 2000, uzyskałem etat wykładowcy na UAM (Instytut Językoznawstwa), a trzy lata później zrezygnowałem z etatu dziennikarza w poznańskiej gazecie codziennej „Głos Wielkopolski”. Nie było w tym żadnego przypadku. Po 18 latach pisania do gazety czułem, że nie chcę i nie mogę dłużej tego robić, bo ta praca – oprócz różnych zalet – miała jeden poważny minus: wyjaławiała mnie intelektualnie i duchowo. Pisałem o wszystkim i o wszystkich, choć niewiele z tego zostawało po stronie „ma”, a prawie nic robiłem dla siebie i z myślą o własnym rozwoju, który szczerzył się do mnie chłodem pustki o nazwie „winien”. Kiedy więc porzuciłem dochodowe dziennikarstwo dla skromniutkiego finansowo etatu wykładowcy, chodziło nie o to, aby przejść na pozycje „słodkiego-nic-nie-robienia”, ale by zacząć robić dużo, a także zacząć nadrabiać wieloletnie zaległości. Uświadomiłem sobie mianowicie, że jako dziennikarz znajdowałem się w nieustannym ruchu – od tematu do tematu – nie mając czasu ani siły na pogłębioną refleksję czy jakikolwiek filozoficzny namysł nad własnym losem i swoim miejscem na mapie świata. Będąc więc w stałym ruchu, byłem stale gdzieś, byłem niemal wszędzie, ale niewiele z tego zostawało w mojej głowie i duszy, bo kolejny news i kolejny reportaż wypierał (unieważniał?) poprzednie newsy i wcześniejsze reportaże. Zmiana pracy, zmiana sposobu funkcjonowania w czasie przestrzeni sprawiły, że nagle się zatrzymałem, aby przyjrzeć się nie tylko światu, ale i własnemu życiu. Niczym Szymon Słupnik kontemplujący wszechświat i zwyczajną codzienność z pozycji wyniosłego kamienia, stałem się kimś, kto przestał „gadać”, a zaczął „mówić”, przestał „relacjonować”, a zaczął „analizować”, przestał się „rozglądać”, a zaczął „widzieć”. Dlatego też mogę chyba powiedzieć, że wiersze z tomu „29 prac Szymona Słupnika” są poniekąd świadectwem tamtych moich wewnętrznych przemian, próbą opisu tego, z czym postanowiłem się zmierzyć i na czym miałem nadzieję oprzeć resztę własnej przyszłości.

(K. Sz.)

 

Józef Stolorz

Urodził się 31 października 1950 r. w Katowicach. Ta data, jak i fakt, że jego dziadek był górnikiem oraz, że wzrastał w tradycji kulturowej Górnego Śląska, mają wyjątkowe i pełne symboliki znaczenie dla całokształtu jego twórczości. W 1969 r. ukończył Państwowe Liceum Sztuk Plastycznych w Katowicach. W latach licealnych związany ze śląskim bluesem (m. in. krótki epizod współpracy z Ireneuszem Dudkiem jako gitarzysta basowy) oraz Julianem Gembalskim współtworząc oprawę muzyczną tzw. „mszy beatowych” w krypcie katowickiej katedry (w Kościele Akademickim). Te kontakty mają wkrótce zaowocować koncepcją tworzenia przy muzyce i do muzyki oraz prezentacją własnego malarstwa w galeriach wypełnionych inspirującą go muzyką. Po maturze studiuje Konserwatorstwo i Zabytkoznawstwo na Wydziale Sztuk Pięknych Uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika w Toruniu a następnie Historię Sztuki na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. W latach 80-tych podejmuje indywidualne studia z technik malarskich dawnych mistrzów, prowadząc Pracownię Kopiowania Malarstwa Dawnego. Jednocześnie doskonali własny warsztat malarski. W tym czasie bierze udział i jest wyróżniany na prestiżowych wystawach ogólnopolskich jak Bielska Jesień (BWA Bielsko – Biała) czy Konkurs im. J. Spychalskiego (BWA Poznań). Na podstawie dorobku twórczego w roku 1991 zostaje przyjęty do Związku Polskich Artystów Plastyków. Na swoim koncie ma ponad 80 wystaw indywidualnych (w tym prezentację na Art Expo w Nowym Jorku w 2009 r. oraz w Ambasadzie RP w Waszyngtonie). Brał udział w ponad 170 wystawach zbiorowych w Polsce jak i za granicą. W r. 2013 na zaproszenie Otto Rappa zostaje przyjęty do Visionary Art Gallery w Wiedniu, zrzeszającej najwybitniejszych na świecie twórców z kręgu sztuki wizjonerskiej i surrealistycznej. W 2018 r. otrzymuje brązowy medal, Zasłużony Kulturze Gloria Artis przyznany przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego prof. Piotra Glińskiego. Jego twórczość określana jest, jako wizjonerska i niekiedy ezoteryczna z pierwiastkami romantyzmu i symbolizmu. Nazywany jest często mistrzem światła, co podkreśla wielu odbiorców jego sztuki.

 

Józef Stolorz – obrazy

*   *   *
W moim malarstwie staram się wyrazić nostalgię za utraconym Edenem i jednocześnie melancholię szarej rzeczywistości. Idealiści nie są dziś w modzie – świat stał się bardzo pragmatyczny, ale ja głęboko wierzę, że w głębi duszy wszyscy jesteśmy romantykami. Każdy z nas ma w sobie nieskończone pokłady dobroci, niestety zbyt często skrywane pod maską obojętności…

Józef Stolorz

 *   *   *
Odrealnione dzieła Józefa Stolorza zwracają uwagę oryginalną kolorystyka, niezwykłymi światłocieniami i prawdziwie mistyczną głębią przestrzeni. Zarówno na rozległych polanach, jak i w skąpanych w barwnej poświacie grzbietach górskich próżno szukać ludzi. Uważny obserwator dostrzeże jednak tajemne znaki wyryte na wszechobecnych kamiennych tablicach, które jak drogowskazy kierują nasz wzrok śladami zaginionych kultur.

Nierzeczywiste dzieła Józefa Stolorza nie ukazują realnie istniejących miejsc, mistyczne krainy bliższe są natomiast krajobrazom wewnętrznym, budowanym przez doznania i emocje targające duszą artysty. Niektóre obrazy stanowią też próbę zapisu aury, towarzyszącej zwiedzaniu miast przesiąkniętych historią oraz sposobem na odtworzenie niepowtarzalnych zestawień barwnych, podejrzanych w trakcie podróży.

Inspirujący powiew historii

Józef Stolorz odnajduje źródło natchnienia w miejscach, które noszą w sobie ślady dawnych kultur.

Inspiruje go możliwość przebywania w otoczeniu, na którym historia odcisnęła swoje piętno. Świadectwem minionych wieków nie musi być jednak pozostałość po wydarzeniu najwyższej rangi, lecz sama świadomość istnienia przodków, którzy niegdyś pracowali w pocie czoła, by budować potęgę swojej cywilizacji. „Chodzę po ziemskim padole i wciąż widzę geniusz Stwórcy i ślady ludzi, którzy go poszukują” – mówi Józef Stolorz. „Podróżując po świecie wypatruję przejawów ich obecności. I odnajduję je! Aura tych miejsc i jakiś niesamowity koloryt, który im często towarzyszy – to wszystko staje się zaczynem przyszłych obrazów. To tkwi gdzieś w mojej podświadomości i czasem wraca dopiero po paru latach.”

Artystę inspirują zróżnicowane miejsca – źródło natchnienia upatruje on zarówno w Italii, którą, zachwycał się niegdyś Gustaw Klimt, jak i w futurystycznej zabudowie Manhattanu. Oto jak wspomina swoje odczucia z podróży do Stanów zjednoczonych. „Widok z czterdziestego drugiego piętra hotelu na migoczący w dole Times Square był nie do opisania – kontemplowałem go godzinami. I jeszcze te niesamowite skróty perspektywiczne! Widziałem ogromną ścianę wieżowca, a pod nim dziesiątki żółtych taksówek, które nieustannie sunęły ulicami. Naprzeciw mnie stał kolejny, jeszcze wyższy drapacz chmur – potęga ludzkiego geniuszu? Może właśnie tak miała wyglądać biblijna wieża Babel? Zbyt wiele dookoła bodźców o niejednoznacznej symbolice, a w dodatku tak silnych, że nie sposób przejść obok nich obojętnie”. (…)

Nina Kinitz

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor