Życie w ukryciu – kulturalne propozycje Galerii Autorskiej [ODSŁONA 98.]
Fotografie Jerzego Riegla
W 98. odsłonie swojego cyklu publicystycznego Galeria Autorska Jana Kaji i Jacka Solińskiego przybliża poezję Małgorzaty Grajewskiej i fotografie Jerzego Riegla.
Inne z kategorii
W towarzystwie muzycznym jest koncertowo [ZAPROSZENIE]
pamięci Mieczysława Franaszka
Być albo nie być. Stwarzanie
ma początek w słowie. Na scenie
aktor i czysty tekst,
na przykład Hamlet Szekspira.
Akt po akcie, odsłona po odsłonie,
wyraz i gest. Wzruszaj.
Siła gromu i błysk rodzi się z chmur,
z gąbki obłoku. Litera
rzuca złoty cień przez skroń. Czaszka
(odłączona od ciała) jest
bardziej ludzka, gdy ją dotykasz. Dotykaj.
A płynny ruch ramienia? W przód i w tył –
jakbyś pytał: być czy nie. Już wiesz:
potrzeba istnienia silniejsza
od straty samego siebie. Zachowaj,
Boże.
mojej Kasi
Ostatnie należy do ciszy. Przeczucie
Na balkonie gołębie. Pogruchują
rankiem. Budzą
niepokój. W tobie
t o c o ś
uwija gniazdo.
Wyszarpuje gałązki,
źdźbłami wypełnia jamę.
Młodym pozwala być
w twoim wszędzie – bezgłośnie
zaspokajać głód.
Widzisz ryte dziobami znaki
w locie, wysoko.
Ani Swoińskiej
Okno
aż do zgrzytu zamknięte,
do szarpnięcia klamki – jak w historii o chłopcu,
który spadł do królestwa
niebieskiego. Za kromką chleba
przez okno leciał.
(Pamiętasz na podwórzu stał trzepak
i zastęp aniołów gotowych ponieść ofiarę.)
Zabrali go.
O innej porze i miejscu, miedzy polami rzepaku
otwierałam swoje okno w piersi. Karmiłam słońce
krwią na asfalcie. Gdy przyszli po niego,
nie wiedziałam, gdzie upadł
drugi but.
Do Em
Chciałam ci napisać, tak prawdziwie i mocno,
o pierwszym spojrzeniu przez otchłań galaktyk.
Mogłam dostrzec wtedy chabrową tęczówkę
chłopca.
On będzie naszym synem, a potem go nie będzie.
Pewnie właśnie dlatego przylgnęłam do ciebie
w niedzielne przedpołudnie na osiedlowym skwerze.
Zawsze kiedy szeptem gładzisz moje myśli,
a usta zabliźniają porozrzucane zdania,
szukam
między palcami
naszej dawnej planety.
Głęboki dekolt
Stopniuj siłę
słów w rozpiętości od leśnych dzwonków
po ostrze instrumentów
chirurgicznych. Uważaj. Jednym ruchem
możesz przeciąć mój pancerz
– jedwab, aksamit.
Potrzebujemy czasu
a on nie znosi próżni. Napinam łuk
brwiowy, gdy rzucasz pociskiem
w cesarstwo zmysłów
– półsłówkiem. Wspomnij o uczuciu.
Subtelna metafora rodzi dotyk. Pocałuj
dłoń, choćby nadgarstek, na zakolu sinej żyłki
pachnący groszek. Nie ma czasu
na wspięcie. Na wysokości ramion
zaczyna się
czułość.
Usta
Spałeś,
kiedy ustami dotknęłam twoich ust.
Były suche jak wypalona słońcem trawa.
Usłyszałam szelest.
Nigdy tak do mnie nie mówiłeś.
Jesteś mi potrzebny
jak deszcz podczas suszy, choćby
drobne skroplenie mgły na skórze
mogłoby nas zbliżyć.
A ty ukrywasz się na mało dostępnych pustkowiach,
w zaułkach bez wzajemności. Mam tego dosyć.
Pragnę zdrady
wszystkich sekretnych miejsc,
w których jesteś
beze mnie.
Przed tobą
tyle radosnych chwil
szczęścia, tyle pięknych doznań
i dotknięć
dłoni, własnych czy obcych klamek,
kluczy ptaków nad głową,
pod nogami płatków róż, martwych
liści i szyszek.
Najlepsze życzenia
na nowej drodze życia
wewnętrznego.
Płaska linia podbrzusza
przypomina mamę – młodą i na plaży.
Jej ciało rozpływa się
w słońcu. Pępek,
jak dobra nowina, daje nadzieję.
Tato robi lejek z dłoni i obsypuje piaskiem stopę.
Ja i Tutuś – Wojtuś przybiegamy od brzegu,
z garściami wody dla ochłody. Dla niej
przecieka przez palce strużka, w niebo.
Nie pamiętasz tego,
co poza horyzontem.
Cicho pytasz, czy przyjdę. Teraz,
gdy wszystko kojarzy się z odejściem.
Skóra piaskowo sypka.
Dlaczego poezja, czyli cztery strony świata
dar
Twórczość poetycką traktuję jako niewątpliwą łaskę i z tego powodu, pisanie wierszy łączę z przeżyciem, przypominającym stan umysłu skoczka, który balansuje na linie rozwieszonej miedzy rzeczywistością a światem metafizycznym, miedzy świadomością a ulotnością. Jest dlatego poezja, sztuką odzwierciedlającą to, co duchowe i nieuchwytne. Zdarza się, że podczas tworzenia odczuwam coś w rodzaju uniesienia, doświadczam czegoś, co jest większe niż ja sama.
oczyszczenie
Pisanie wierszy to szukanie nieoczywistych środków językowych dla nazwania przeżyć i doświadczeń powszechnych, bo towarzyszących człowiekowi od zarania ludzkości, takich jak np.: miłość, cierpienie i śmierć. Zgadzam się z tezą, że poezja, czy w fazie jej powstawania, czy odbioru, daje możliwość przeżycia katharsis. Dzięki niej znajdują ujście trudne emocje i napięcia.
frajda
Podczas aktu twórczego szczególnie satysfakcjonujące jest dla mnie wydobywanie skojarzeń, które w sposób oryginalny, czasem zaskakujący opisują i tłumaczą świat. Bliski jest mi surrealizm, który otwiera, także przed odbiorcą, nieograniczone możliwości wyobrażeniowe. Oczywistość przeistaczam w nieoczywistość. To inspirująca i fascynująca zabawa.
kreacja z siebie
Inicjacja poetycka to wchodzenie w relację z samym sobą, podejmowanie wewnętrznego dialogu, to pole walki indywidualnej, lecz przede wszystkim to kontemplacja własna. Moje wiersze to poezja konfesyjna, w której znajdują wyraz osobiste przeżycia, doznania i refleksje. Liryczny świat tworzę mieszając zwierzenia autentyczne z wykreowanymi, jednocześnie zacierając granicę między „ja” autora a „ja” lirycznym, o czym szanowny odbiorca poezji winien zawsze pamiętać.
Małgorzata Grajewska
* * *
(…) Grajewska jest więc buntowniczką w sensie egzystencjalnym, bo walczy w niemocą bliskiej osoby, a nawet zagrzewa ją do walki, jak w wierszu „Wołam walcz”. Jest też pełna zdziwienia: każdy dzień wnosi w nasze życie nowe doznania, jak w zakończeniu znakomitego, metafizycznego wiersza „Inny”, gdy podmiot liryczny stwierdzi, że „O świcie / budzi mnie kto inny”. Nic nie jest dane raz na zawsze – zdrowie, uroda, witalność. Ale jedyne, co ma sens to walka do samego końca, o każdy dzień, o każdą wspólnie przeżytą chwilę.(…)
Bartłomiej Siwiec
* * *
Czym jest obecność? Dlaczego należy ją zaznaczać? Dlaczego tak bardzo żąda od nas uwagi, przeżycia? Te pytania sprawiają trudność, stanowią naturalny balast. Nie potrafimy po prostu odetchnąć, kazać sobie „rozpuścić włosy, na wiatr, na nic”, ryt istnienia żłobi w nas szczeliny. Wypełniamy je bólem, lękiem, tworząc świat splątanych strumieni. Niespokojnie nurzamy w nich myśli szukając właściwych dopływów – to do nich, przez pryzmat osobistych refleksji, obrazów i wyjątkowych ekfraz prowadzi nas Małgorzata Grajewska. „Obecność, prawie czułość” zagadnienie bytu próbuje rozpracować w sposób chirurgiczny, zagląda bohaterom w oczy, w otwarte rany, bowiem, potrzeba istnienia silniejsza od straty samego siebie.
U Małgorzaty Grajewskiej pytanie o granice bytu i człowieczeństwa przechodzi w poetycki dyskurs o wyzwoleniu, porzuceniu ograniczeń w stronę jawnej i dumnej nieoznaczoności.
Joanna Gładykowska-Rosińska
* * *
Poezja Małgorzaty Grajewskiej to swoista „Kronika Ciszy”, w której autorka szuka nadziei, ukojenia, wytchnienia od niełatwych przeżyć i cierpień. To liryka, która w milczeniu właśnie najdobitniej przemawia do odbiorcy. Autorka nie buntuje się przeciwko rzeczywistości, raczej ją akceptuje, utrwala jej niekiedy złowrogi blask. To wreszcie liryka oszczędna w wydumane ozdobniki. Raczej delikatna w doborze poetyckich środków. Tom „Obecność, prawie czułość” to na pewno ważny, nie tylko w naszym mieście, ale w polskiej kobiecej poezji, zbiór wierszy, napisanych pięknym językiem, reagującym precyzyjnie na niebanalną wyobraźnię poetki. Gratuluję!
Mariusz Stoppel
* * *
Najnowszy tom poetycki Małgorzaty Grajewskiej „Obecność, prawie czułość”, wydaje mi się najbardziej wyrazisty pod względem tematyki i warsztatu poetyckiego, a zarazem osobisty, jak również, odważny w opisie życia wewnętrznego. Jest też, najbardziej niezależny – chciałoby się powiedzieć – wzięty z sedna egzystencji. Pomiędzy autorką i czytelnikiem nie ma już pewnej granicy, czy też przysłony, jaką w poprzednim zbiorze „Podpalam żyrafę”, stwarzał świat sztuki, malarstwa, który fascynuję poetkę, a co wyrażały ekfrazy.
Mają one i teraz swoją kontynuację, w cyklach wierszy zainspirowanych tragicznym i barwnym życiem oraz twórczością, Henriego Toulouse-Lautreca i Fridy Kahlo. Są nasycone wiedzą, podaną w udanym, syntetycznym skrócie, działają od razu przejmującym obrazem i znaczeniem szczegółu. Zamykają w sobie niewiarygodną siłę ich osobowości i cierpienia, co Grajewska mocno odczuwa. Widzimy więc wyraźnie, jak Frida szepcze do ucha Diega o swojej zranionej miłości, a Henri umiera na kolanach matki, wpatrując się w jej pantofelek. Doceniamy poetycką, a jednocześnie malarską, wrażliwość i wyobraźnię autorki, dostrzegając że Frida kreuje się na bohaterkę, malowanych przez siebie, surrealistycznych obrazów. W poetyckim portrecie Henriego jest, natomiast, coś z łagodnej tonacji i kruchości pasteli, którą się posługiwał. Utwory te, ich atmosferę i bohaterów, można, symbolicznie, określić poprzez tytuł jeszcze innego wiersza, oto, „Co znaczy boleśnie odczuwać”.
Ale to nie te utwory – przemawiające barwami i kontrastami światła, namiętnością i narkotyczno-alkoholowym koktajlem, którym popija się głębokie cierpienie, aby móc je przeżyć – są tutaj najważniejsze. Nie te, ale zupełnie inne. Skupione na codziennym i jednostajnym zmaganiu. Wytrwałym nadawaniu sensu rzeczom drobnym. Wiernej miłości, która szuka ciepłych słów i gestów, próbując otworzyć czułość w relacji z ukochanym mężczyzną. Obraz kobiety i mężczyzny jest w centrum, opisanych zdarzeń i przeżyć duchowych. To najważniejsza relacja, ze wszystkich – a istnieją tu przecież więzi rodzinne, przyjacielskie, a także szczególne, bo poetyckie. W tych wierszach, inaczej niż w pozostałych, narratorka wprost mówi o sobie. Nazywa uczucia, nastroje i lęki. I wygląda to tak, jak ciągle ponawiana, przez nią, próba intymnej rozmowy, która toczy się, począwszy od pierwszego tomu „blisko, bliżej, za daleko”, po wiersze obecne. Czytelnik zaś, staje się mimowolnym „świadkiem”, poddanego rekonstrukcji w wyobraźni i dziejącego się w milczeniu – „dialogu”. Toczy się on i spełnia, jakby poza realiami życia. W nasyconej najwyższymi emocjami, czasem tłumionym krzykiem, a niekiedy cichą prośbą – poezji.
Hanna Strychalska
Rzadki dar - dojrzałość
Małgorzata Grajewska opublikowała swój najbardziej dojrzały tom poetycki pt. „Obecność, prawie czułość”. Kategoria dojrzałości w poezji wydaje się być dziś spychana na plan dalszy, kosztem innych – nie wnikając teraz w ich rzeczywistą wartość – cech. Trzecia książka bydgoszczanki przynosi niejako syntezę dwóch wcześniejszych tomów, to znaczy przepojonego bólem po stracie bliskiej osoby „blisko bliżej za daleko” oraz „Podpalam żyrafę”, w której to książce poetka zaprezentowała się jako utalentowana autorka ekfraz, z dużą swobodą i swadą dialogująca z arcydziełami malarstwa światowego.
W najnowszej książce Małgorzaty Grajewskiej mamy do czynienia z intymnymi zapisami zmagań z chorobą bliskiego człowieka i relacji z nim. Poetka dopuszcza nas do sfery prywatności, ale nie obnaża jej, nie pozbawia otoczki pewnego niezbędnego tabu. Skupia się na mikrokosmosie drobnych zdarzeń z życia, pokazując że nawet postępujące niedomagania fizyczne nie są w stanie zniszczyć uczucia łączącego dwoje ludzi. Dzieje się wręcz przeciwnie, bo przecież w jakiś sposób dzielimy los kochanego człowieka, bierzemy na siebie pewną część ciężaru jego krzyża. Idąc wspólnie, razem też walczymy o każdy kolejny dzień. Poetka bardzo oszczędnymi środkami osiąga w czytelniku efekt współodczuwania, przez co jej prywatna historia staje się opowieścią uniwersalną.
Bardzo ciekawym zabiegiem jest nałożenie na tę opowieść warstwy zaczerpniętej z biografii słynnych malarzy, przede wszystkim Fridy Kahlo i jej kochanka, a później męża Diego Rivery. Ten znany i opisany w popkulturze związek dwóch niepokornych artystycznych dusz stanowi kontrapunkt dla wątku autobiograficznego. Los bydgoskiej poetki i los meksykańskiej malarki przeglądają się w sobie nawzajem, przenikają się. Podobnie rzecz się ma w przypadku postimpresjonisty Henriego de Touluse-Lautreca. Grajewska odnajduje w cudzych biografiach potwierdzenie lub pogłębienie własnych intuicji, wzbogaca swoją książkę o kulturowe odniesienia i w pewnym sensie tworzy z nich maskę, kostium dla osobistych konfesji.
I wreszcie wątek bydgoski, na który składają się wiersze dedykowane Hannie Strychalskiej, krytyczce sztuki („Tyle musi wystarczyć”) oraz zmarłemu w 2017 roku pisarzowi Krzysztofowi Derdowskiemu („Który był”). Poetka poświęca im utwory, w których notuje ból i zachwyt, nostalgię za czasem utraconym i wiarę w sens ziemskiej wędrówki. Czuje się częścią wspólnoty – nie tylko artystycznej, ale przede wszystkim wspólnoty wrażliwości.
Poezja Małgorzaty Grajewskiej zawarta w tomie „Obecność, prawie czułość” wyrasta z cierpienia, czym – co może zabrzmi brutalnie, ale taka jest prawda – wpisuje się w bogatą tradycję literacką. Jest jednocześnie na wskroś oryginalna i mimo że operuje delikatnymi poetyckimi sztychami, pióro prowadzi pewną ręką, wiedząc jak osiągnąć założone efekty. W tym właśnie tkwi tajemnica dojrzałości, która zaowocowała tak piękną i mądrą książką.
Jarosław Jakubowski
Bydgoszcz, spichrze na Wyspie Młyńskiej
Bydgoszcz, Hala Targowa
Bydgoszcz, plac Wolności
Więcej fotografii Jerzego Riegla w galerii poniżej.
Małgorzata Grajewska
Urodzona w 1966 roku w Bydgoszczy. Nauczycielka polonistka pisząca wiersze. Debiutowała w 2013 roku zbiorem trenów pt. „blisko bliżej za daleko”. W 2017 roku wydała książkę poetycką pt. „Podpalam żyrafę”. Od 2018 roku współpracuje z Galerią Autorską Jana Kaji i Jacka Solińskiego. Stypendystka Prezydenta Miasta Bydgoszczy w 2016 i w 2021 roku. Należy do Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.
Jerzy Riegel
Fotografik. Z zawodu poligraf. Od 1967 r. członek Związku Polskich Artystów Fotografików. Zajmował się fotografią czarno-białą, a szczególnie techniką fotograficzną – izohelią. Swoje prace prezentował w wielu publikacjach i albumach m.in. w wydanych przez Galerię Autorską J. Kaji i J. Solińskiego: „Bydgoszcz minionego wieku, Bydgoszcz Jerzego Riegla i poetów” oraz „Bydgoszcz zapomniana”. Przygotował szereg wystaw indywidualnych i uczestniczył w licznych wystawach zbiorowych w kraju i zagranicą. Prace artysty znajdują się w zbiorach Muzeum Okręgowego w Bydgoszczy, Muzeum Okręgowego w Toruniu, w wielu instytucjach publicznych oraz w zbiorach prywatnych w kraju i zagranicą: w Anglii, Austrii, Bułgarii, Francji, Kanadzie, Niemczech, Nowej Zelandii, Szwecji i we Włoszech. Pochowany został na cmentarzu parafialnym pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa na Ludwikowie w Bydgoszczy.
Galeria Autorska Jana Kaji i Jacka Solińskiego w Bydgoszczy powstała 16 czerwca 1979 r. W latach 80. należała do nielicznych prywatnych galerii w Polsce, jej aktualna znajduje się ponownie przy ul Chocimskiej 5. Twórcy Galerii: malarz Jan Kaja i grafik Jacek Soliński (obaj rocznik 1957) swoje przedsięwzięcie określili jako pozainstytucjonalne, niezależne, otwarte, wciąż poszukujące i ewoluujące. Charakter działań Galerii mieści się w formule przenikających się dziedzin: plastyki, fotografii, konceptualizmu, poezji, literatury, teatru, muzyki i filozofii. Cykl „Życie w ukryciu” przybliża twórczość artystów związanych z Galerią. Więcej czytaj m.in. na stronie autorska.pl.