O Żołnierzach Wyklętych krytycznie
Część osób deklarowała, że książka „Skazy na pancerzach” będzie szarganiem dobrego imienia Żołnierzy Wyklętych, inni (głównie postkomuniści i ich zwolennicy) oczekiwali sensacyjnych ustaleń związanych z ujawnianiem popełnianych przez nich zbrodni. Myślę, że zarówno jedni, jak i drudzy w pewien sposób się zawiedli – pisze Krzysztof Osiński.
Inne z kategorii
Opowieści znad Brdy – książka Andrzeja Piechockiego
Piotr Zychowicz jest znanym publicystą, redaktorem naczelnym jednego z miesięczników historycznych, ale także popularyzatorem historii na łamach różnych mediów. Jego poglądy są wyraziste, a stawiane tezy nierzadko wywołują kontrowersje i ożywione dyskusje. On sam mówi o sobie, że lubi „wkładać kij w mrowisko”. Nie inaczej jest w przypadku „Skazy na pancerzach”. Jednak pomimo szumnych zapowiedzi samego autora książka nie jest wcale tak obrazoburcza, jak mogłoby się niektórym wydawać, ani nie ujawnia żadnych sensacyjnych informacji, które nie byłyby już wcześniej znane historykom.
Ludzie z krwi i kości
W swojej najnowszej książce Zychowicz zajął się, jak to ujął w podtytule swojego dzieła, „czarnymi kartami epopei Żołnierzy Wyklętych”. Mówiąc innymi słowy, skupił się na różnego rodzaju kontrowersyjnych wydarzeniach z ich udziałem, głównie takich, które zakończyły się śmiercią cywilnej ludności, w tym kobiet i dzieci. Autor wyszedł z założenia, że opowieść o Żołnierzach Wyklętych zmierza w nieodpowiednim kierunku, prowadzona jest bowiem albo w kierunku ich totalnego zniesławienia, nazwania zbrodniarzami, faszystami, przestępcami czy wręcz bandytami, albo w kierunku bezrefleksyjnej apologii zmierzającej w stronę swoistego kultu, który przemilcza wszelkie niewygodne tematy, a wspominanie o nich traktuje jako zniewagę, a nawet zdradę narodową. Zdaniem Zychowicza obydwa podejścia są błędne i powinno się z nich zrezygnować.
Autor „Skaz na pancerzach” uważa, że zarówno o Żołnierzach Wyklętych, jak i o innych osobach i wydarzeniach w historii powinno się pisać szczerze i uczciwie, czyli bez pomijania niewygodnych epizodów. Jak bowiem podkreśla, w historii najważniejsza jest prawda, a ta niestety czasami jest również trudna i bolesna. „Jak więc było naprawdę? – pyta we wstępie do swojej najnowszej książki Zychowicz – Otóż tak jak w prawdziwym życiu, różnie. Rzeczywistość nie była ani tak idylliczna, jak zapewniają nasi historyczni propagandyści, ani tak fatalna, jak twierdzą przedstawiciele tak zwanego przemysłu pogardy. Żołnierze Wyklęci nie byli aniołami (już słyszę krzyk oburzenia hurrapatriotów), ale też nie diabłami (już słyszę krzyk oburzenia lewicowców). Wyklęci byli po prostu ludźmi. Z krwi i kości. Byli zaprawionymi w bojach żołnierzami, którzy prowadzili nierówną walkę na śmierć i życie z komunistycznym okupantem. Walkę desperacką, straceńczą, niezwykle brutalną i zaciętą. W efekcie epopeja Żołnierzy Wyklętych obfitowała w dramatyczne, a często drastyczne epizody. To nie był średniowieczny turniej rycerski – w tej walce nikt nikomu pardonu nie dawał. Pięknych, wzniosłych chwil było niewiele. Było za to dużo krwi, rozpaczy, zwierzęcego strachu, śmierci i okrucieństwa. I czarnej ziemi, w którą wsiąkała krew ofiar”.
Walczyli mimo wszystko
Dalej Zychowicz zauważa jeszcze, że „Nasi niepoprawni romantycy lubią sobie wyobrażać, że wojna wydobywa z ludzi to, co najlepsze. To niestety nieprawda. Wojna na ogół wydobywa z ludzi to, co najgorsze. I Polacy nie są tu wyjątkiem. Wyjątkiem nie byli również Wyklęci”. Autor wielokrotnie podkreśla, że Wyklęci są, byli i będą jego bohaterami, chociażby ze względu na ich niezłomną walkę o niepodległość ojczyzny, w sytuacji, w której doskonale sobie zdawali sprawę z tego, że stoją na przegranej pozycji. Niemniej jednak nie może to oznaczać zgody na przemilczanie epizodów z ich działalności, które nie przynoszą im chwały.
Takimi elementami opowieści o partyzantach podziemia antykomunistycznego są z pewnością wydarzenia, w których zginęli przedstawiciele ludności cywilnej, w tym kobiety i dzieci. Zgadzam się z autorem, że o takich wydarzeniach należy mówić, bowiem są one częścią naszej historii. Nie do końca jednak podoba mi się sposób, w jaki Zychowicz zaprezentował to zagadnienie. Z jednej strony epatuje szczegółami zawiązanymi z liczbą ofiar i rzekomymi okolicznościami śmierci, z drugiej jednak bardzo oszczędnie i dopiero w dalszej kolejności przedstawia powody tych zajść i motywacje kierujące sprawcami. Zupełnie inaczej wyglądają przecież zbrodnie popełniane z premedytacją, a zupełnie inaczej te popełnione w afekcie.
Monopol na prawdę
Zychowicz ma wyrobiony pogląd na opisywane przez siebie sprawy. Uważa, że posiadł monopol na prawdę i wszyscy, którzy twierdzą inaczej od niego, są w błędzie. Zadziwiające to stanowisko, biorąc pod uwagę, że nie prowadzi on badań źródłowych, a swoje ustalenia opiera głównie na publikacjach innych autorów. O ile z nimi się zgadza, to są oni rzetelni i uczciwi, o ile jednak mają inne zdanie, to są obśmiewani, krytykowani i wytyka im się rzekome braki warsztatowe, pomimo że mają tytuły naukowe i zajmują się badaniem tematu od kilkudziesięciu lat. Stwierdzenia tego rodzaju są tutaj zupełnie niepotrzebne.
Na łamach „Skaz na pancerzach” przeczytamy m.in. o działaniach żołnierzy Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”, Józefa Kurasia „Ognia”, Romualda Rajsa „Burego”, Mieczysława Pazderskiego „Szarego”, Józefa Bissa „Wacława” czy Józefa Zadzierskiego „Wołyniaka”. W czasie prowadzonych przez nich działań zginęli cywile. Z pewnością wiele osób będzie kwestionować sposób opisania przez autora tych spraw, wiele osób będzie także w sposób stronniczy manipulować wyrwanymi z kontekstu cytatami czy fragmentami danych. Niemniej jednak publikacja taka jest potrzebna chociażby po to, aby wywołać dyskusję o Żołnierzach Wyklętych i ich zasługach dla Polski. Nawet autor przyznaje, że niezbyt chwalebne epizody niewielkiej części Niezłomnych w żaden sposób nie wpływają na jego postrzeganie ich zasług oraz ich ocenę. Ukazuje również, że nie tylko oni mieli „ciemne karty” w swoich dziejach, bo mają je również żołnierze Wojska Polskiego w czasie wojny obronnej 1939 r., żołnierze AK w czasie II wojny światowej, jak i szereg innych formacji w czasie różnych okresów historycznych. Wojny mają bowiem do siebie to, że wyzwalają w ludziach zarówno heroizm, jak i wiele negatywnych zachowań, które nie przynoszą chwały. W przypadku Żołnierzy Wyklętych zachowania takie również istniały, ale na szczęście stanowiły margines.
Piotr Zychowicz,
Skazy na pancerzach.
Czarne karty epopei Żołnierzy Wyklętych
Dom Wydawniczy Rebis