Książka 25 mar 2018 | Redaktor
Represje wobec „jedenastki”

„Sprawa jedenastu” Andrzeja Friszkego ukazuje istotny, choć w powszechnej świadomości słabo znany, epizod w najnowszej historii Polski. Wśród uwięzionych opozycjonistów, o których przeczytamy, jest bydgoszczanin Jan Rulewski.

Nakładem Wydawnictwa Znak, przy współpracy z Instytutem Studiów Politycznych PAN i Europejskim Centrum Solidarności, ukazała się niedawno ciekawa książka o represjach władz komunistycznych wobec przedstawicieli opozycji demokratycznej lat 80. ubiegłego wieku. Profesor Andrzej Friszke, który jest autorem tego opracowania, napisał wcześniej trzy tomy na temat części działającej w Polsce opozycji, poczynając od lat 60., poprzez 70., aż po 80. XX wieku. Wszystkie osnute były wokół życia i dokonań Jacka Kuronia (chodzi o książki: „Anatomia buntu. Kuroń, Modzelewski i komandosi”, „Czas KOR-u. Jacek Kuroń a geneza Solidarności” oraz „Rewolucja Solidarności. 1980–1981”). Prezentowana obecnie książka stanowi swoistą kontynuację tych publikacji. 

Aktywni do dziś 

Również tym razem jednym z głównych bohaterów jest Jacek Kuroń, chociaż wraz z grupą innych osób. Chodzi tutaj o tytułową „jedenastkę”, czyli osoby wywodzące się KSS „KOR” i kierowniczych kręgów „Solidarności”, które przez władze komunistyczne zostały uznane za ekstremę związkową niezdolną do jakichkolwiek konstruktywnych rozmów z władzami, mało tego, dążącą do obalenia ustroju komunistycznego i przejęcia siłą władzy w kraju. Wśród tych jedenastu opozycjonistów jest wiele osób znanych nie tylko z książek historycznych, ale również z działalności w obecnych czasach. Wielu z nich do dzisiaj uczestniczy w życiu społeczno-politycznym i odgrywa w nim niebagatelną rolę. Dla nas, bydgoszczan, niezmiernie interesujące może być to, że w gronie tym znalazł się również Jan Rulewski, przed 13 grudnia 1981 roku przewodniczący NSZZ „Solidarność” Regionu Bydgoskiego, a obecnie senator RP. Poza nim do grona „jedenastu” wchodzili jeszcze: Andrzej Gwiazda, Seweryn Jaworski, Marian Jurczyk, Jacek Kuroń, Adam Michnik, Karol Modzelewski, Grzegorz Palka, Zbigniew Romaszewski, Andrzej Rozpłochowski i Henryk Wujec. 

Nazwa więzionej przez władze grupy jest oczywiście umowna, bo do grona „jedenastu” aresztowanych należał również Jan Lityński, który w 1983 r. wyszedł na chwilową przepustkę, nie wrócił z niej jednak do aresztu, ukrywając się przez kolejne trzy lata. Zarzuty postawiono także Janowi Józefowi Lipskiemu i Mirosławowi Chojeckiemu, ale ze względu na fakt ich przebywania za granicą nie było to dla nich represyjne (Lipskiego po powrocie do kraju co prawda aresztowano, ale ze względu na wiek i stan zdrowia po trzech miesiącach wypuszczono na wolność).

Dość dobre warunki 

Abstrahując od osadzenia w areszcie, w typowych dla tego miejsca warunkach, sam pobyt nie był dla osadzonych opozycjonistów zbyt uciążliwy. Można nawet powiedzieć, że w porównaniu z innymi, wcześniejszymi pobytami w różnych miejscach odosobnienia był on nawet dość łagodny. Tak przynajmniej relacjonowali to później sami osadzeni. Friszke przytacza na przykład słowa Lityńskiego, który stwierdzał: „sześć miesięcy śledztwa to był okres bardzo luźnego więzienia. Można było dostać książki, widzenia bezdozorowe – co jak pamiętam z poprzednich więziennych doświadczeń, było zupełnie niemożliwe przed zakończeniem śledztwa”. 

Lżejsze warunki pobytu nie świadczyły jednak o łaskawości władz, ale raczej o jej strachu przed opinią publiczną – w kraju, a zwłaszcza za granicą. Formalnie bowiem władze deklarowały zakończenie represji wynikających z wprowadzenia w Polsce stanu wojennego, a jednocześnie więziły osoby z kierowniczych gremiów opozycji i groziły im procesem i karami długotrwałego więzienia. Chcąc ocieplić swój wizerunek, starały się iść na ustępstwa, zapewniając łagodniejsze warunki pobytu w areszcie, ale również m.in. zachęcając kłopotliwych więźniów do wyjazdu z kraju w zamian za odzyskanie wolności. W negocjacje o uwolnienie „jedenastki” włączyli się również przedstawiciele Kościoła, odgrywając w tym procesie niebagatelną rolę. 

Niepotrzebne rozgrywki 

Friszke ze szczegółami opisuje przebieg śledztwa w sprawie „jedenastki”, warunki ich pobytu w areszcie śledczym, kulisy negocjacji w sprawie ich uwolnienia czy też walkę o swoje prawa prowadzoną przez zatrzymanych zarówno z prokuraturą, jak i władzami więziennymi. Niemniej jednak, „Sprawa jedenastu” to paradoksalnie nie tylko opowieść o represjonowaniu kilkunastu opozycjonistów. To szersza historia PRL, ukazująca, czym była Polska pod panowaniem komunistów i do jakich świństw zdolna była posuwać się ekipa Wojciecha Jaruzelskiego, aby utrzymać się u władzy. 

Autor wykorzystał obszerną dokumentację archiwalną oraz literaturę przedmiotu. Pisząc książkę, jak również poprzedzające ją tomy o opozycji antykomunistycznej, Friszke nie ukrywał swoich sympatii politycznych i personalnych. Ma do tego prawo. Niemniej jednak szkoda, że w „Sprawie jedenastu” posuwa się również do pewnych insynuacji wobec nielubianych przez siebie osób – mowa tutaj głównie o insynuacjach wobec Antoniego Macierewicza poprzez przywoływanie niesprawdzonych informacji publikowanych przez publicystę Tomasza Piątka. Zagrywki tego typu są niepotrzebne, ponieważ przenoszą bieżące spory polityczne na grunt nauki. Jest to niewątpliwa skaza na bezsprzecznie ważnej i potrzebnej publikacji o ważnym epizodzie naszej najnowszej historii. Mimo wszystko książkę warto przeczytać, bo ukazuje ona istotny, aczkolwiek w powszechnej świadomości dość słabo znany, epizod w najnowszej historii Polski.

Krzysztof Osiński

Andrzej Friszke, Sprawa jedenastu. 

Uwięzienie przywódców NSZZ „Solidarność” i KSS „KOR” 1981–1984 

Wydawnictwo Znak Horyzont 

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor