Złote flety trafiły do sejfu. Filharmonia robi kolejne zakupy
Elżbieta Krzyżanowska, kierownik projektu /fot. Anna Kopeć
Kilogramy ciężkiego wyposażenia estradowego i delikatne, piękne instrumenty – „zakupowy” projekt Filharmonii Pomorskiej powoli zbliża się do końca. Nowymi nabytkami instytucja regularnie chwali się przed melomanami.
Inne z kategorii
Requiem znów zabrzmiało w bydgoskiej Filharmonii. Jak zwykle według Mozarta
Prawie 15,5 miliona złotych w punkcie startowym, tj. 1 stycznia 2018 roku, miała do wydania filharmonia na wyposażenie i nowe instrumenty w ramach projektu, którym wygrała w konkursie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Do dofinansowanego unijnie przedsięwzięcia swoje środki musiał dołożyć też zarząd województwa.
Bydgoska instytucja od tego czasu wzbogaciła się już o dwa fortepiany Steinwaya, kolejne fortepiany i pianina, m.in. do ćwiczeń, 11 wiolonczel (o wartości milion 300 tysięcy złotych), fagoty, kontrafagot (650 tysięcy). – To instrumenty, na które nie każda instytucja może sobie pozwolić – podkreśliła w poniedziałek (17 czerwca) Elżbieta Krzyżanowska, kierownik projektu. Dodaje, że do tej pory własnych wiolonczel Filharmonia nie miała, muzycy grali na swoich prywatnych instrumentach. Te, które zyskali teraz, są z najwyższej półki.
Do muzyków trafiły już także dwie harfy, jedna złota, warta prawie pół miliona złotych. To drugi taki instrument w Polsce.
Pod koniec czerwca mają zostać dostarczone waltornie. Filharmonia kupiła też klarnety, puzony, tubę, cztery trąbki, instrumenty perkusyjne, osiem kontrabasów – bo instrumenty wymieniane są w całej sekcji.
By kupić instrument o znakomitym brzmieniu, najpierw trzeba precyzyjnie sformułować zamówienie w przetargu. Sam wybór, jak w przypadku fortepianów, wiązał sie z dalekimi wyjazdami do renomowanych zakładów i badaniem instrumentu na miejscu.
Wśród świeżo dostarczonych nabytków są trzy oboje i dwa rożki angielskie. – W piątek odbieraliśmy trzy flety poprzeczne, złote. Muzycy mówili mi: niech pani nie mówi, że złote – uśmiecha się Elżbieta Krzyżanowska. I uspokaja: Trzymamy je w specjalnym sejfie.
Są warte ok. 400 tysięcy złotych.
Dla funkcjonowania instytucji nie mniej ważne jest wyposażenie efektowe: trwa przetarg na oświetlenie i nagłośnienie sali koncertowej, sali kameralnej i foyer.
Do filharmonii już trafił podest dla chóru i przenośna estrada, którą, jak ma nadzieję Elżbieta Krzyżanowska, będzie można wykorzystać m.in. do koncertów przed gmachem. Filharmonia zostanie też wyposażona w schodołaz, zestaw wspomagania słuchu dla osób niepłenosprawnych, nowy sprzęt fotograficzny i komputerowy.
Kolejne nabytki do gmachu trafią w wakacje. – 12 sierpnia przyjedzie wielki transport z Niemiec. Zamówiliśmy całe wyposażenie estradowe – cieszy się kierownik projektu. – 141 krzeseł dla wszystkich muzyków, pulpity z lampkami, skrzynie do transportu instrumentów, wózki, transporterty do przewożenie krzeseł i pulpitow – do tej pory nasi panowie estradowi musieli to wszystko dźwigać – tłumaczy.
Podkreśla też wielką rolę poszczegolnych pracowników w przygotowaniu, realizacji i rozliczaniu zakupów. – Projekt jest potężny, biurokracja nieprawdopodobna, robi to malutka garstka naszych pracowników – mówi. – Z całego serca dziękuję za udział w pracach.
Projekt filharmonia musi sfinalizować do 31 grudnia tego roku.
mk