A poszło o pocałunek... [RECENZJA]
fot. Marek Olbrzymek
Opera „Pocałunek” Bedřicha Smetany, z którą na Bydgoski Festiwal Operowy przyjechała Opera im. Janáčka Teatr Narodowy w Brnie, praktycznie jest w Polsce nieznana. Była to zatem wyjątkowa okazja, żeby obejrzeć spektakl z narodowego repertuaru Czechów.
Inne z kategorii
Bedřich Smetana tworząc to dzieło, był już całkowicie głuchy, być może dlatego utwór ten ma tyle warstw. Cała historia zabawnych i wzruszających miłosnych perypetii Vendulki i Lukáša oparta została na libretcie autorstwa Karoliny Světlej.
„Pocałunek” to urocza opowieść, pełna wyrazistych bohaterów i trafnych obserwacji socjologicznych XIX-wiecznej wiejskiej społeczności.
Owdowiały Lukáš oświadcza się swojej dawnej miłości Vendulce. Oczekuje, że pomoże mu ona w gospodarce oraz zaopiekuje się jego malutkim dzieckiem. Vendulka ochoczo wyraża zgodę, wątpliwości ma tylko jej ojciec. Lukáš chce jednak wymusić na Vendulce pocałunek poświadczający jej zgodę, ta czuje się upokorzona i oświadcza, że z ożenku nic będzie. Cała historia, oczywiście, kończy się szczęśliwie, zwycięża łączące ich uczucie. Świadkami tych miłosnych zawirowań są wszyscy mieszkańcy, bo jak to na wsi, nic się uchowa przed oczami (a właściwie oknami) sąsiadów.
Toteż właśnie okna są głównym elementem scenografii tej opery. Efekt znakomity – poprzez swoją lekkość stanowi ona doskonałą ilustrację do tej ponadczasowej historii. I opinii tej nie zmieni nawet to, że w finale spektaklu zamiast dekoracji (okien) w dół zjeżdża... kurtyna. Nieco zdezorientowało to zarówno artystów, którzy wykonywali jeszcze swoje partie, jak i festiwalową publiczność.
Podziw budzi partytura pełna lirycznych arii, świetnych duetów i tercetów. Rolę Vendulki podczas niedzielnego występu wykonywała Pavla Vykopalova, partię Lukaša zaśpiewał Aleš Briscein. Za pulpitem dyrygenckim stanął Jakub Klecker, kierownik muzyczny przedstawienia.