Paweł Bokiej 19 lis 2020 | Redaktor
Nie czas szukać wrogów: porozmawiajmy o budżecie! [OKIEM RADNEGO]

Paweł Bokiej, fot. Anna Kopeć

Na poniedziałkowej konferencji prasowej Prezydent Rafał Bruski przedstawił, w charakterystyczny dla siebie sposób, założenia budżetu miasta na rok 2021. Taką narrację doskonale znamy i wiedzieliśmy, czego się spodziewać. Wszystko co dobre, jest zasługą Prezydenta i jego administracji, natomiast bolączki to wina przede wszystkim złego rządu. W tym roku do grona „wichrzycieli” dołączył jeszcze koronawirus.

Epidemia jest oczywiście faktem i problemy z niej wynikające również. Bydgoszcz nie jest jednak samotną wyspą, tylko częścią większego organizmu i z podobnymi problemami zmagają się zarówno rząd, jak i włodarze pozostałych samorządów. Swoich liderów nie wybieramy jednak tylko na dobre czasy, ale również na te gorsze. Wymagamy kreatywności, próby naprawy sytuacji, a nie tylko wiecznego marudzenia i zrzucania winy na wszystkich dookoła.

Znajdujący się w analogicznej sytuacji Toruń potrafi skutecznie zabiegać o realizację budowy Europejskiego Centrum Filmowego ze wsparciem rządowym sięgającym 400 mln złotych. W tym samym czasie Prezydent Rafał Bruski najpierw ośmiesza ideę Funduszu Inwestycji Lokalnych, składając projekty kilkukrotnie przewyższające jego wartość, zapewne by móc ponarzekać, że Bydgoszcz „nic nie dostała”. Następnie bierze udział w kolejnych antyrządowych protestach, łamiąc przy tym obostrzenia dotyczące organizowania zgromadzeń podczas pandemii, a także de facto legitymizując osoby, które podczas strajku dokonywały aktów niszczenia mienia czy bezprawnie blokowały ruch tramwajowy i uliczny.

Równie fałszywa jest narracja o tym, że rząd „zabiera” samorządom środki na ich funkcjonowanie. Wszystkie wskaźniki pokazują, że przepływy pieniężne na linii państwo – samorządy, rok do roku, są większe. Dotyczy to zarówno wpływów z PIT (55,7 mld w 2020 r., a na 2021 prognozowane 57,8 mld zł), subwencji ogólnej (wzrost o ponad 5 proc.) czy subwencji oświatowej (ponad 4 proc.). Oczywiście, że koszty i potrzeby miasta również rosną, a przyrost środków jest mniejszy od oczekiwań Prezydenta Bruskiego. Tylko że zamiast skupiać się na tym, na co nie ma się wpływu, warto najpierw zdać sobie sprawę, ile środków „uciekło” przez własne zaniedbania i powalczyć o to, by sytuacja się nie powtarzała.

Dotychczasowe budżety bardziej przypominały plan wieloletni niż budżet na konkretny rok. Fundusze zapisane na inwestycje nigdy nie były realizowane w całości. Przesuwano kilkaset milionów na kolejne lata, a spowodowane było to przede wszystkim nieskutecznymi przetargami i opóźnieniami w budowie. A musimy zdawać sobie sprawę, że budując później, budujemy drożej. Rośnie inflacja, a co za tym idzie, ceny usług i materiałów. Często są to kwoty idące w grube miliony, co dla budżetu miasta ma bardzo duże konsekwencje. O tym jednak na konferencjach prasowych nie usłyszymy.

To będzie z pewnością trudny rok. Na ile dotkliwy dla naszego miasta, w dużej mierze zależy od sprawności ekipy rządzącej. Potrzebujemy gospodarza, który potrafi i chce szukać optymalnych rozwiązań. Pan Prezydent często porównywał miasto do pędzącej lokomotywy. Aby w tych niepewnych czasach nie wyhamowała, trzeba jej dostarczać dobre paliwo. Tym mogłoby być poszukanie dialogu z politycznymi oponentami, zamiast konfrontacyjnego tonu, do którego nas przyzwyczaił.

Artykuł pochodzi z bieżącego papierowego wydania „Tygodnika Bydgoskiego” (19 listopada 2020 r.)

Czytaj także: Bydgoszcz biedniejsza o 166 mln przez politykę rządu i pandemię?

 

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor