13 bydgoszczan na zawodach boulderowych „Ułamek Tarcia” w Toruniu [GALERIA]
fot. Kasia Chrzan
W sobotę (9 lutego) odbyły się w Toruniu zawody boulderowe, w których wzięło udział aż 13 bydgoskich zawodników.
Inne z kategorii
Zawody boulderowe są rywalizacją wspinaczkową, przy czym trudności są pokonywane bez liny, na niedużych wysokościach, ale za to są bardzo wymagające zarówno technicznie, jak i siłowo. Pod kilkumetrową ścianą z przymocowanymi chwytami jest wysoki materac, na który zawodnik zeskakuje po pokonaniu drogi, albo zwyczajnie spada, jeśli nie udało mu się dotknąć obiema rękami tzw. TOP-u, czyli ostatniego z chwytów danej drogi. Na całej powierzchni ścian o różnym kącie nachylenia ułożonych jest wiele tzw. problemów, potocznie zwanych baldami, w różnych kolorach. Chwyty bywają bardzo różne, są tzw. krawądki, czyli bardzo niewielkie chwyty, które trzeba silnie chwytać palcami, tzw. oblaki, czyli obłe chwyty, które nie mają wgłębień do chwytania i trzeba użyć techniki, aby się na nich utrzymać.
Na fotografiach prezentujemy bydgoszczan podczas eliminacji „Ułamku Tarcia” - tak nazywało się sobotnie (9 lutego) wydarzenie sportowe, które rozgrywane było w toruńskim centrum wspinaczkowo-sportowym „U Rock”.
Co jest charakterystyczne dla zawodów boulderowych, to wspaniała, serdeczna atmosfera między zawodnikami. Uczestnicy są skupieni na problemie, a nie na rywalizacji. Dlatego częstym widokiem jest wspólne pomaganie sobie w zdobyciu TOP-ów. Słychać podpowiedzi wykrzykiwane wzajemnie, wspólne narady, jak pokonać dany problem i autentyczna radość, gdy komuś się uda. Zupełnie nie jest istotne, kto skąd jest, czy jak długo trenuje, jakie ma możliwości. Po prostu ludzie cieszą się sobą nawzajem, tym, że się udaje, albo że już udała się choć w połowie kolejna próba wstawienia się w dany bald.
Zawody boulderowe są spektakularne. To, jak zawodnicy potrafią wejść do TOP-u, mimo że już na pierwszy rzut oka widać, że cała droga wydaje się niemożliwa do przejścia, jest zachwycające. Odpowiednie ułożenie ciała, balans i myślenie podczas takiej wspinaczki w połączeniu z siłą dają piękny efekt.
Przy okazji informujemy, że 23 lutego 2019 r. w Centrum Wspinaczkowym SPIDER w Bydgoszczy odbędzie się siódma runda największych zawodów wspinaczkowych w Polsce – Boulder Extraklasa.
Podczas 2,5-godzinnych zmagań zawodnicy będą mieli do pokonania 25 boulderów. Zachęcamy do kibicowania, naprawdę jest na co popatrzeć, a i warto być dla samej atmosfery takich zawodów, w których zawodnicy i publiczność współprzeżywają radość zdobywania TOP-ów, bez względu na to, kto jest najlepszy, a kto najsłabszy. Każdy jest po prostu najważniejszy.
Zapraszamy do obejrzenia fotorelacji z zawodów toruńskich, jak i do przeczytania wrażeń niektórych zawodników bydgoskich po udziale w „Ułamku Tarcia”. Zapytaliśmy ich o wrażenia, ale też i o to, jak wyglądają przygotowania do zawodów. O to, co opowiedzieli:
Emilia Płaczek: Zawody w Toruniu bardzo mi się podobały, przede wszystkim problemy boulderowe były bardzo przemyślane i na wysokim poziomie. Przyjemnie było się wspinać zarówno po bardzo łatwych baldach, jak i po tych wymagających. Nawet te dużo za trudne zachęcały do dalszych prób. Może osoby niezwiązane ze wspinaniem nie mają o tym pojęcia, ale bardzo trudno jest ułożyć bouldery tak, żeby były wyzwaniem dla kogoś, kto ma 1,90 m wzrostu i 1,60. A do tego żeby sprawiały frajdę wspinaczom o zróżnicowanych warunkach i umiejętnościach. Także tutaj należy się wielkie uznanie dla routesetterów. Organizacja była ok, może trochę klarowniej powinny być pooznaczane starty, bo różnie ludzie robili to, różnymi sposobami, niektórym znacznie ułatwiało sprawę, ale to jest szczegół i chyba kwestia sumienia też. Co do przygotowań,nic szczególnego nie miałam zaplanowanego. Trenuję ok. trzech razy w tygodniu i staram się ćwiczyć swoje słabe strony, co po około mięsiącu widzę, że przynosi już jakieś efekty. Przygotowanie do zawodów to przede wszystkim regularny trening na parę tygodni przed i odpowiedni odpoczynek bezpośrednio przed samymi zawodami, a to, ile kto potrzebuje treningu i jakiego, jest tak naprawdę bardzo indywidualną sprawą.
Aneta Dembek: Jestem wspinaczkowym świeżakiem i były to moje pierwsze zawody. Prawda jest taka, że nie mam porównania, ale jestem bardzo pozytywnie zaskoczona organizacją, atmosferą, Bawiłam się świetnie. Poziom baldow był zróżnicowany, kilka do przejścia na moje umiejętności, na inne potrzebowałabym więcej czasu, by je opatentować, a na samym końcu pozostawiłabym te, na które mogę jeszcze sobie tylko popatrzeć. Bardzo podoba mi się to, że pomimo iż to 'Zawody', nie dało się odczuć rywalizacji. Uczestnicy wymieniali się doświadczeniami, wskazówkami. Wszystkim początkującym polecam branie udziału w zawodach, ja po 'Ułamku Tarcia' jestem zmotywowana do dalszej pracy i ciśnięcia na ścianie. A przed zawodami rest, dużo snu, dobre śniadanie i czarna kawa koniecznie!
Paweł Kozłowski: To były bardzo fajne i dobrze zorganizowane zawody. Atmosfera na tego typu wydarzeniach zawsze jest świetna, bo o to tutaj chodzi. To jest sprawdzenie siebie, wspinanie się i oczywiscie rywalizacja. Zaskoczyła mnie jedynie mniejsza ilość czasu niż na innych zawodach boulderowych, ale to raczej z mojego przyzwyczajenia do zawodów, które zwykle trwały 2,5-3 godziny. Nie mówię, że dwie godziny to źle, ma to sens przy wyłanianiu finalistów, gdzie mając ogranoczony czas wspinacze muszą się sprężać i rozdysponować siły tak, aby zrobić jak najwięcej problemów w jak najkrótszym czasie. Próbując coś ugrać przez na przykład trzy godziny ten dodatkowy punkt zawsze się uda zdobyć.
Oliwia Popławska: Dla mnie organizacja zawodow byla bardzo dobra. Pakiety przygotowane i wydawane od ręki, pakiet startowy był fajny, miłym zaskoczeniem były w nim banany, mandarynki i soki do oporu za darmo. Baldy były ogólnie dla mnie dość trudne jak na mój obecny poziom wspinania, dlatego trochę denerowały mnie kolejki do baldow jak nie zrobiło się czegoś w pierwszej próbie. Organizację całych zawodów uważam za bardzo dobrą. Przygotowania do zawodów u mnie wyglądają tak: trzy razy trening wspinaczkowy w tygodniu, plus 2-3 razy treningi cardio, typu bieganie w tygodniu. Jeżeli chodzi o treningi wspinaczkowe to po nich staram się robić jeszcze treningi siłowe: podciagania, pompki, ćwiczenia stabilizujące, ćwiczenia na brzuch, nogi.
Do tego raz w tygodniu campus lub cyklicznie chwytotablica. Chcę jeszcze wprowadzic ćwiczenia techniczne, żeby lepiej pracować nogami, bo u mnie to jeszcze kuleje.
Magdalenia Nyrka: Jak dla mnie organizacja była super. Przygotowane pakiety startowe, dodatkowo dostęp do pożywki w trakcie zawodow: banany, mandarynki i napój. Pod tym względem super.
Według mnie za dużo było osób w grupie i trzeba było za długo czekać na niektóre baldy. Baldy jednak były bardzo ciekawe, urozmaicone. Widać że routsetterzy mają w tym doświadczenie. Wiadomo, że celem ich ułożenia było wyłonienie finalistów, więc nie mogły być za łatwe.
Przygotowuje sie do takich zawodów, trenując trzy razy w tygodniu. Staram się robić urozmaicony trening (ćwiczyc siłę, wytrzymałość siłową, wzmacniać palce i pracować nad techniką). Wspinaczka jest dosyć wymagajacym sportem, ale dopóki sprawia mi frajdę, to nawet ciężkie treningi mnie nie zniechecają, bo wiem, że później przekładają się na wyniki.
Kasia Chrzan