Depresja może prowadzić do śmierci. Także wśród dzieci i młodzieży
Doktor Konrad Ambroziak, terapeuta / fot. Anna Kopeć
Samookaleczanie, problemy z nauką, rozdrażnienie – to czasem nie objawy młodzieńczego buntu, a choroby. Depresji i zaburzeniom lękowym dzieci i nastolatków poświęcona była konferencja, która 20 października odbyła się w bibliotece UKW.
Inne z kategorii
Tramwaj Zdrowia Psychicznego będzie jeździł po Bydgoszczy
Konferencję już po raz jedenasty zorganizował ZS nr 33 Specjalnych dla Dzieci i Młodzieży Przewlekle Chorej w Bydgoszczy. Kierowane m.in. do nauczycieli szkół szpitalnych i sanatoryjnych spotkanie tym razem nosiło tytuł: „Depresja oraz zaburzenia lękowe u dzieci i młodzieży – kiedy życie staje się zbyt trudnym wyzwaniem...”.
Konferencję uświetnił występ podopiecznych Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego nr 3 / fot. Anna Kopeć
Głos zabrali psychiatra Anna Walczak – koordynator Oddziału Dziennego Rehabilitacji Psychiatrycznej Dzieci i Młodzieży w Szpitalu Uniwersyteckim nr 1 w Bydgoszczy, dr n. med. Witold Pawliczuk – asystent w Klinice Psychiatrii Wieku Rozwojowego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego oraz dr Konrad Ambroziak – terapeuta, współautor książek „Depresja nastolatków” i „Nastolatek i depresja” .
Ten ostatni tłumaczył przyczyny depresji wśród młodych, wskazywał jej objawy i radził, jak pomagać.
Więcej niż smutek
To właśnie dzieci i młodzież są drugą (obok 60- i 70-latków) grupą, w której depresja jest najpowszechniejsza, ponieważ w tym okresie życie drastycznie się zmienia. W naturalny sposób wywołuje to kryzys.
Jak tłumaczy dr Ambroziak, depresja to nie chwilowy, ale utrzymujący się spadek nastroju. O chorobie można mówić, gdy objawy utrzymują się przynajmniej dwa tygodnie. Wbrew obiegowej opinii, smutek nie musi być jednym z nich. – Nastolatki z depresją często nie są smutne, tylko rozdrażnione – wyjaśnia terapeuta.
fot. Anna Kopeć
Taki stan, smutek lub rozdrażnienie, obejmuje większą część dnia. Drugim kryterium choroby jest brak odczuwania przyjemności. Osoby cierpiącej na depresję nic nie cieszy.
Choroba w czerni i bieli
Depresja nie daje jednak takich samych objawów u każdego. U jednych powoduje spadek wagi, u drugich jej wzrost, bezsenność – lub nadmierną senność. – Ma dwa bieguny: albo jesteśmy bardzo pobudzeni, rozdrażnieni, albo nic nam się nie chce i ledwo żyjemy – tłumaczy Ambroziak.
Choroba powoduje też obniżenie poczucia własnej wartości, nadmierne poczucie winy, upośledza funkcjonowanie poznawcze. To ostatnie jest szczególnie uciążliwe właśnie dla dzieci i młodzieży. – Zaczynają się gorzej uczyć, dostają gorsze oceny i negatywne informacje zwrotne z otoczenia, co jeszcze pogłębia depresję – mówi dr Ambroziak. Stąd czasem konieczna jest interwencja w szkole, poproszenie nauczycieli o obniżenie poprzeczki.
Wysłuchaj obu stron
Specjalista zwraca uwagę, że depresję dziecięcą i młodzieżową inaczej opisują rodzice, a inaczej same dzieci. Opiekunowie koncentrują się na sprawianych przez dziecko problemach wychowawczych, drażliwości, braku zainteresowań, skarżą się, że dziecko się nie uczy. Chory natomiast mówi np. o smutku, obniżonej samoocenie, myślach samobójczych, problemach ze snem... – Słuchając samych rodziców, często nie dowiemy się, co się dzieje z dzieckiem – przestrzega przed pochopnymi wnioskami dr Ambroziak.
fot. Anna Kopeć
Skąd bierze się depresja? Częściowo warunkuje ją biologia – skłonności do tej choroby są dziedziczone genetycznie. Depresję mogą wyzwolić określony styl myślenia i czynniki społeczne, takie jak złe doświadczenia wśród rówieśników, duże wymagania i krytycyzm w domu. – Często na depresję zapadają genialni uczniowie, bo starają się, starają i wreszcie nie mają siły się starać – tłumaczy specjalista.
Komputer, rany, narkotyki
Depresja jest chorobą nawracającą. Czasem wiąże się z uzależnieniem: jest jego powodem lub... skutkiem. Nastolatki sięgają bowiem po substancje psychoaktywne, by poprawić sobie nastrój. W wielu przypadkach prowadzi to do uzależnienia. Z drugiej strony, samo stosowanie tych środków – wywołujących zmiany chemiczne w mózgu – może skończyć się depresją. Dzieje się tak w przypadku 60 procent sięgających po nie nastolatków.
Depresji wśród dzieci często towarzyszy też samookaleczanie. To swego rodzaju moda, ale, jak mówi dr Ambroziak, nie ma ono na celu zwrócenia na siebie uwagi. Dzieci robią to, by poradzić sobie z cierpieniem, chcą na chwilę mieć kontrolę nad rzeczywistością.
Sposobem na „radzenie sobie” dla młodych staje się też komputer, przed którym zaczynają spędzać jeszcze więcej czasu niż wcześniej. Nie zawsze, zdaniem dr. Ambroziaka, wskazane jest odrywanie ich od niego na siłę.
Uwaga – i dezaprobata – dorosłych skupione są właśnie na takich objawach: długim siedzeniu przy komputerze, samookaleczaniu... – Karanie za te zachowania może pogłębić depresję. Dziecko może się z nich wycofać, ale sam problem pozostanie – twierdzi terapeuta. – Co robić zamiast karania? Uczyć innych sposobów regulacji emocji: wysłać na terapię, trening umiejętności społecznych. Dzięki temu możemy mieć nadzieję, że zachowania problemowe ustaną – radzi.
W głowie chorego
Myślenie depresyjne krąży wokół różnych porażek i strat. Chory myśli o sobie – i myśli źle: uważa, że jest beznadziejny, nic niewarty, nigdzie niepasujący. Świat postrzega jako zagrażający, zły, a ludzi – jako odtrącających, uważa, że przyszłość przyniesie tylko ból. Ta ostatnia kategoria, sposób myślenia o przyszłości, jest kluczowa dla szacowania ryzyka samobójczego. Nadzieja na przyszłość chroni przed popełnieniem samobójstwa. Jeśli depresja ją odbiera, ryzyko jest większe.
fot. Anna Kopeć
– Samobójstwo to trzecia przyczyna śmierci wśród młodzieży, po zabójstwach i wypadkach samochodowych. Myśli samobójcze ma 20 procent nastolatków w wieku gimnazjalnym – mówi dr Ambroziak.
Próba samobójcza podejmowana jest z różną intencją: może nie być nią odebranie sobie życia, ale chęć ukaranie innych, sprawdzenia, czy będą cierpieć. To także sposób na uniknięcie bólu. Bywa jednak, że chęć odebrania sobie życia jest jedyną intencją próby samobójczej. Niekiedy dwie motywacje – pragnienie śmierci i osiągnięcia innych celów – przenikają się.
Krok nagły i nieodwracalny
Jak mówi, młodzi ludzie podejmują próby samobójcze impulsywnie: nie zawsze z intencją odebrania sobie życia, ale czasem właśnie z takim skutkiem...
Doktor Ambroziak przypomina też, że ryzyko samobójstwa jest większe u osób, które już raz taką próbę podjęły. Nigdy nie należy uznawać, że mówienie o samobójstwie – czy grożenie nim –to tylko chęć zwrócenia na siebie uwagi. – Mówienie o samobójstwie zwiększa ryzyko próby samobójczej – uczula terapeuta.
fot. Anna Kopeć
Myśli samobójcze powinny niepokoić, nie tak jednak, jak tendencje samobójcze – zachowania, które zmierzają do popełnienie samobójstwa, np. pisanie listu samobójczego, rozdawanie swoich rzeczy... – To już bardzo poważny sygnał ostrzegawczy, żeby wysłać taką młodą osobę po specjalistyczną pomoc – mówi stanowczo.
Bądź spokojny, nie panikuj
Co robić, gdy młody człowiek mówi nam się o chęci popełnienia samobójstwa? Przede wszystkim – nie panikować. – Daj tej osobie miejsce na wyrażenie emocji, nie przystępuj od razu do pocieszania – radzi terapeuta. Wskazuje, by o samobójstwie rozmawiać wprost, nazywając rzeczy po imieniu. To może pomóc młodemu człowiekowi uświadomić sobie, co tak naprawdę oznacza samobójstwo, i zastanowić się nad swoim zamiarem. Ważne jest też, by pokazywać pewność siebie, „wierzyć za te osobę”. Zalecał także opracowanie z nią planu działania w sytuacji, gdy myśli samobójcze się nasilą. Plan musi mieć różne warianty i być bardzo konkretny – np. „zadzwoń do Zosi, jeśli nie odbierze – do Marysi”.
fot. Anna Kopeć
Podkreślał też, że w niektórych wypadkach, gdy myśli samobójcze są bardzo silne, trzeba nie zwlekając jechać do szpitala. – Najważniejsze jest w tej sytuacji bezpieczeństwo – zaznacza.
Szczególne natężenie takich myśli występuje wieczorem. Od 12.00 do 2.00 w nocy czynny jest ogólnopolski telefon zaufania dla dzieci i młodzieży: 116 111. Jest bezpłatny, połączenia odbierają wyszkoleni wolontariusze oraz terapeuci, świadomi, jak przeprowadzać interwencje. Należy jednak uprzedzić dziecko czy nastolatka, że linie bywają oblężone, podkreślić, by się nie zniechęcał/o.
Chorobę można wyleczyć
Działania osób bliskich lub życzliwych nie zastąpią jednak fachowej pomocy. Terapeuta apeluje, by nie bać się leczenia: psychoterapii, farmakoterapii, a gdy to nie wystarcza – hospitalizacji.
– Jeśli mamy złamaną nogę, wkładamy ja w gips. Często leki antydepresyjne są takim gipsem dla osób z obniżonym nastrojem – tłumaczy.
Ważna jest też edukacja na temat choroby. – Co myślą ludzie cierpiący na depresję? „Nie, nie mam depresji, po prostu jestem taki beznadziejny”. Wytłumaczenie im i rodzicom, że depresja jest chorobą i można ją leczyć, jest bardzo ważna – mówi dr Ambroziak.