Wyczyścili fasady zdewastowanych kościołów. Swoją postawą przywracają wiarę w młodych [KOMENTARZ]
fot. Łukasz Kulpa / Tygodnik Bydgoski
Przyszliśmy tutaj z potrzeby serca i w proteście wobec tego, co się wydarzyło - mówi młodzież z Bydgoszczy. W mediach społecznościowych skrzyknęła się, by posprzątać po dokonanych przez innych aktach wandalizmu.
Inne z kategorii
Ćwierć wieku działalności Związku Emerytów i Rencistów Pożarnictwa RP
Kilka dni temu opisywaliśmy historię małżeństwa z Bydgoszczy, które wraz ze swoim 5-letnim synkiem zmyło pierwszy wulgarny napis, który pojawił się na elewacji bydgoskiej Bazyliki pw. św. Wincentego a Paulo.
Nie czujemy się bohaterami, po prostu zachowaliśmy się jak trzeba. Tak czuliśmy i tak zrobiliśmy, niczego nie planując. Bronimy wartości, które są fundamentem naszej cywilizacji. Dziękujemy za pozytywny odzew i wszystkie miłe słowa. Trzeba reagowć, zamiast się tylko przyglądać - mówią pania Katarzyna i pan Bartosz.
Kolejne dewastacje i zatrzymanie sprawcy
Niestety mimo licznych apeli, dokonano kolejnej dewastacji obiektów. Ucierpiała m.in parafia pw. Zmartwychwstania Pańskiego, Wyższe Seminarium Duchowne im. bł. bp. Michała Kozala i ponownie - Bazylika. Według ustaleń policji czynu miał dokonać 78-letni mężczyzna, któremu postawiono zarzuty.
Odpowiedź młodych na akty wandalizmu
Zabrali ze sobą środki chemiczne, szczotki, wiadra, miski, ściereczki i ruszyli w kierunku zdewastowanych obiektów kościelnych. Podzielili się na dwie grupy i zmyli wulgarne napisy. Tak wyglądała odpowiedź bydgoskiej młodzieży na akty wandalizmu, których dokonali zwolennicy aborcji, a których protest przekształcił się w ogólny bunt przeciwko rządom PiS.
Zarówno pod Parafią pw. Zmartwychwstania Pańskiego oraz Bazylika pw. św. Wincentego a Paulo w Bydgoszczy zastaliśmy kilkuosobowe grupy młodych osób, które starannie czyściły elewacje budynków.
Nie chcieli pozować do zdjęć, ani oficjalnie się wypowiadać.
Przyszliśmy tutaj z potrzeby serca i zwyczajnego odruchu w proteście na to, co się wydarzyło. Jesteśmy oburzeni zachowaniem protestujących. Zakłócanie Mszy Świętych i innych nabożeństw i te dewastacje, są już przegięciem. Jeżeli ktoś chce protestować, niech protestuje, my nikomu tego nie zakazujemy, ale po co dewastują budynki kościołów, różne pomniki i atakują księży?! - mówili wspólnym głosem.
Komentarz od autora:
Podobno wszyscy młodzi są przeciwko obecnej władzy i Kościołowi, który "zatrzymał się w średniowieczu". Spontaniczną akcję bydgoskiej młodzieży, która zamiast siedzieć, przed ekranami telewizyjnych odbiorników skrzyknęła się na jednym z portali społecznościowych, aby wyczyścić fasady zdemolowanych kościołów przez zwolenników aborcji na życzenie, obala ten mit.
Wielu komentatorów i obserwatorów politycznych przyznaje, że protesty zostały sztucznie wykreowane pod pretekstem walki o kompromis aborcyjny. Jednak już w pierwszych dniach, a nawet godzinach odkryto faktyczne zamysły i postulaty liderów ulicznych protestów, które natychmiast przekształciły się w ogólne protesty antyrządowe.
Wśród postulatów pojawiła się aborcja na życzenie, związki partnerskie i adopcja dzieci dla osób LGBT, dymisja rządu w ciągu kilku miesięcy, czy ultimatum polegające na zaprzestaniu finansowaniu Kościoła i Telewizji Publicznej.
Młodzi ludzie zdali sobie sprawę, że chciano ich wykorzystać w celu zdobycia kapitał politycznego. Ostatnie dni pokazują drastyczne osłabienie protestów, choć lewicowi liderzy i aktywiści różnych organizacji zachęcają do tłumnego wyjścia na ulice.
fot. Łukasz Kulpa / Tygodnik Bydgoski