Felietony 10 lut 2018 | Magdalena Gill

Filharmonia kojarzy i powinna się kojarzyć tylko z kulturą wysoką. Melomani, którzy ją odwiedzają, miewają jednak zupełnie przyziemne potrzeby.

      

Magdalena Gill

Zastępca Redaktora Naczelnego

"Tygodnika Bydgoskiego"

Filharmonia kojarzy i powinna się kojarzyć tylko z kulturą wysoką. Melomani, którzy ją odwiedzają, miewają jednak zupełnie przyziemne potrzeby. W przerwach koncertów ustawiają się wtedy kilometrowe kolejki do nielicznych toalet. Trzeba zapomnieć o spacerach po foyer i rozmowach z przyjaciółmi, podziwianiu dzieł sztuki czy wypiciu kawy w bufecie, bo po odstaniu w kolejce do toalety na takie przyjemności już nie starcza czasu. Zdarza się, że przerwa się kończy, a kolejka nadal stoi.

Jako że filharmonię opisuję często i regularnie zaglądam do niej od zaplecza, kiedyś cwanie ominęłam kolejkę w foyer, weszłam drzwiami, którymi publiczność nie powinna wchodzić i pomknęłam do WC na zapleczu. Tam też czekali w kolejce, ale dużo krótszej. Od razu padło pytanie: „Pani z publiczności? No to my pierwsze, a pani zaczeka”.

Tak wygląda korzystanie „od kuchni”, a konkretniej „od toalety” z oferty instytucji, która oferuje repertuar i wykonawców na najwyższym poziomie. Muzycy pracują tam każdego dnia, a brak wystarczającej liczby toalet to zaledwie ułamek problemu, z jakim się mierzą. Ciasne garderoby są dla nich jednocześnie salami prób i szatniami. Wszędzie jest ścisk, największy chyba, gdy na estradę musi wejść kilkadziesiąt osób, a „poczekalnia” to wąski korytarz. Klaustrofobii doświadcza się nawet, wchodząc do eleganckiej garderoby dla solisty. Bo co z tego, że ma swój klimat i piękny widok z okna, skoro rozkładając ręce, jest szansa, że dotknie się ścian, o braku toalety nie wspominając. Wielka gwiazda – taka na przykład Aleksandra Kurzak, która była w filharmonii w ubiegłym roku – chcąc się przygotować do koncertu, musi biegać między tą ciasną garderobą a publiczną toaletą. Wyjątkowa akustyka bydgoskiej sali koncertowej i wspaniała publiczność rekompensują solistom te niewygody, ale z pewnością nie powinno tak być!

Dlatego jako „Tygodnik Bydgoski” od samego początku wspieramy i nadal będziemy wspierać filharmonię w jej ambitnych planach. Z niecierpliwością czekamy na odnowiony i rozbudowany, piękny gmach.

Magdalena Gill

Magdalena Gill Autor

Zca Red. Naczelnego