Radny PiS: Aleje Planu 6-letniego muszą zniknąć
Paweł Bokiej, radny PiS
Paweł Bokiej, radny PiS nie ma żadnych wątpliwości co do słuszności dekomunizacji. - Z mapy Bydgoszczy musimy usunąć wszystkie nazwy ulic nawiązujące do systemu komunistycznego z alejami Planu 6-letniego na czele - twierdzi.
Inne z kategorii
W rocznicę zakatowania bł. ks. Popiełuszki: Wojewoda i świat cały
Ta brzydka polityka [FELIETON]
Uważam, że dekomunizacja ma głęboki sens. Patronami naszych ulic powinny być osoby godne upamiętnienia, warte naśladowania, bohaterowie, którzy zasłużyli się dla naszej historii. Dekomunizacja przeprowadzona u zarania III RP była niekompletna. Usunięto wtedy z tablic tylko najbardziej rażące nazwiska, więc teraz jest najwyższy czas na dokończenie tego procesu.
Nie mam żadnych wątpliwości, że z mapy Bydgoszczy musimy usunąć wszystkie nazwy ulic nawiązujące do systemu komunistycznego z alejami Planu 6-letniego na czele. Tylko dzięki pełnemu uporządkowaniu tych spraw, polityka historyczna nabierze sensu. Wiele osób podnosi argument, że dzięki Planowi 6-letniemu Polska powstała z powojennej ruiny. Musimy jednak pamiętać, że ten plan przerobił polską gospodarkę na model sowiecki, a jego bezpośrednim efektem był głęboki kryzys ekonomiczno-polityczny, krwawo stłumiony w 1956 roku przez ówczesne władze. Rzadko mówi się o tym, że realizacja Planu 6-letniego była okupiona cierpieniem tysięcy Polaków, a czasem nawet śmiercią, przede wszystkim tzw. żołnierzy-górników. Do przymusowych prac w kopalniach nie tylko węgla, ale także uranu, kierowano dawnych żołnierzy podziemia oraz osoby, które nie chciały współpracować z komunistycznym aparatem. W skali kraju takich osób były dziesiątki tysięcy, z samej Bydgoszczy do takich prac skierowano co najmniej kilkaset osób. Wdowy po tych górnikach żyją w naszym mieście do dziś. Po wielu latach starań niewielkie rondo na osiedlu Leśnym od niedawna nosi imię Żołnierzy-Górników. W takich okolicznościach pozostawienie nazwy Planu 6-letniego byłoby po prostu niekonsekwencją.
Wśród przeciwników zmian pojawiają się opinie, że celem dekomunizacji jest napisanie historii od nowa, wymazanie z pamięci pewnych nazwisk i zastąpienie ich „pisowskimi” bohaterami. Nic podobnego. Historii nikt zmieniać nie chce. Uważam także, że nazwiska oprawców nie powinny być zapomniane, wręcz przeciwnie. Nie można ich jednak stawiać na piedestale. Jest wiele osób, które zasługuje na upamiętnienie. Kto? Nie chcę wskazywać nikogo konkretnego. Głos należy do mieszkańców. W mieście trwają plebiscyty organizowane przez rady osiedli i spółdzielnie mieszkaniowe. Pojawiają się różne propozycje, od tak bliskich mi osób jak ks. Józef Tischner do Władysława Bartoszewskiego, z którego dorobkiem utożsamiam się już w dużo mniejszym stopniu. Abstrahując od politycznych sympatii, są to patroni, których wstydzić się nie będziemy.
Nie zgadzam się z argumentami, że dekomunizacja to problem dla mieszkańców. Nie przesadzajmy. Wizyta w urzędzie i wymiana dokumentów na koszt państwa to żaden problem. Tyle dla dobra sprawy jest w stanie zrobić każdy mieszkaniec Bydgoszczy.
Podobne zdanie mam w sprawie honorowych obywateli miasta. Jeżeli potwierdza się, że taki zaszczytny tytuł wciąż mają ludzie pokroju Michała Roli-Żymierskiego, to wymaga to stanowczych działań. To osoba niegodna takich honorów, więc tytuł ten należy mu odebrać, nawet jeśli to działanie symboliczne. Daleki jestem od takich radykalnych pomysłów, jak przenoszenie grobów komunistów z Powązek i innych reprezentacyjnych miejsc. Fakt, że komunistyczni dyktatorzy są tam pochowani, nie jest może najszczęśliwszy, jednak w naszej kulturze grób to miejsce szczególne. W przypadku pozbawienia tytułu honorowego obywatela czy patrona ulicy takich skrupułów już nie mam.
Paweł Bokiej, radny PiS