Katolicka Bydgoszcz 2 lis 11:21 | Redaktor
Trąba groźnym zabrzmi tonem [POWĘSKI NA ZADUSZKI]

fot. własne

Tak się przyjęło w naszych czasach, że w okolicach 1 listopada chodzimy do filharmonii na Requiem. I zazwyczaj jest to Requiem Mozarta. Utwór ten spopularyzowany został głównie dzięki słynnemu filmowi Milosa Formana „Amadeusz”. Zostawimy tu zupełnie na boku to ile w tym filmie jest prawdy, a ile fikcji, bo też nie o Mozarta nawet tu chodzi (a Requiem w Filharmonii Pomorskiej mamy już za sobą). W Dzień Zaduszny (2 listopada), o godz. 19.45 zostanie odprawiona Msza ze śpiewem klasycznego gregoriańskiego Requiem, w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa na placu Piastowskim.

Mógłby bowiem ktoś w tym miejscu powiedzieć: ależ tak, przecież Requiem to dziesiątki innych, sławnych i setki mniej znanych, a niesłusznie zapomnianych świetnych utworów. I tak jest rzeczywiście, ale nie o utwory muzyczne tu chodzi.

Czym jest Requiem? To Msza za zmarłych. Msze w dawniejszych czasach, a ściślej formularze mszalne, miały swoje tytuły. A tytuły te, zwyczajem sięgającym jakichś niepamiętnych czasów prehistorii literatury, brały się od pierwszych słów ich tekstu. Pierwszym tekstem własnym Mszy był introit. Introit znaczy po łacinie „wejście”. A więc była to antyfona śpiewana w Mszach uroczystych w czasie wejścia kapłana do ołtarza. Introit był obowiązkowy. Jeśli nawet Msza nie była śpiewana, a recytowana (w dawniejszej liturgii nie było „mieszanki” jak dziś, albo trzeba było całą Mszę śpiewać, albo całą recytować, choćby po cichu) to introit kapłan odczytywał po wejściu po stopniach do ołtarza (ściśle rzecz biorąc w Mszy śpiewanej też odczytywał po cichu, a w tym czasie chór lub lud już śpiewał „Kyrie eleyson”). Mogło też być tak, że organista śpiewał na wejście jakąś inną pieśń, ale kapłan miał obowiązek introit po cichu odczytać.

Ów introit dla Mszy żałobnej brzmiał „Requiem aeternam dona eis Domine…”, co się tłumaczy — „Wieczny odpoczynek racz im dać Panie…” (w łacinie podobnie jak w polskim szyk słów w zdaniu jest swobodny, ale powszechnie się przyjęło, że tu się w tłumaczeniu odwraca: „reqiues” znaczy odpoczynek, a „aeterna” wieczna, bo requies jest rodzaju żeńskiego).

Tak więc Requiem to po prostu Msza żałobna. Warto przeczytać jej teksty. Te dawne (które właśnie były podstawą niezliczonych muzycznych utworów), zawierają między innymi sekwencję. To utwór poetycki najczęściej ułożony w prosty sposób, że melodię w kolejnych zwrotkach można powtarzać. (Oczywiście Mozart ułożył do każdej strofy inną melodię). Treść tej sekwencji, śpiewanej przed Ewangelią, jest wstrząsająca, nic więc dziwnego, że odpowiada jej poruszająca muzyka. Pierwsze słowa sekwencji brzmią Dies irae — Dzień gniewu. Dobrze jest przeczytać całość, sekwencja ta doczekała się kilku polskich tłumaczeń poetyckich. Jednym z najbardziej znanych jest przekład autorstwa Jana Kasprowicza, który w 1902 roku opublikował hymn pod tym samym tytułem w tomie „Ginącemu światu”. Choć utwór Kasprowicza nie jest dosłownym tłumaczeniem średniowiecznej sekwencji, czerpie z jej motywów i atmosfery, przedstawiając wizję Sądu Ostatecznego.

Innym tłumaczeniem jest to, którego dokonał Leopold Staff, wybitny polski poeta i tłumacz. Jego tłumaczenie oddaje dramatyzm i głębię oryginału, zachowując jednocześnie rytm i rym charakterystyczny dla łacińskiego pierwowzoru,co czyni je jednym z najbardziej udanych polskich przekładów tego utworu. Przykładowy fragment tłumaczenia Leopolda Staffa:

W gniewu dzień, w tę pomsty chwilę,
Świat w popielnym legnie pyle:
Zważ Dawida i Sybillę.

Ponadto, w polskich śpiewnikach liturgicznych można znaleźć tłumaczenia "Dies Irae" dostosowane do potrzeb liturgii, choć często są to wersje prozatorskie lub częściowe.

Warto również wspomnieć, że fragmenty sekwencji „Dies Irae” zostały włączone do polskich pieśni żałobnych, takich jak „Dobry Jezu, a nasz Panie”, co świadczy o głębokim zakorzenieniu tego tekstu w polskiej tradycji religijnej.

W tekście Agnus Dei (Baranku Boży), w Requiem mamy inną formę niż w pozostałych Mszach. Zamiast „miserere nobis” (zmiłuj się nad nami) śpiewamy „dona eis reqiuem” (daj im wieczny odpoczynek. Ostatnia, posoborowa reforma usunęła zarówno całą sekwencję jak i to zróżnicowanie w Agnus Dei.

Tak więc Requiem jest modlitwą mszalną i trochę żal, że dziś na Requiem chodzi się do filharmonii, a nie do kościoła. Ale dla bydgoszczan mamy też dobrą wiadomość. W Dzień Zaduszny (2 listopada), o 19.45 zostanie odprawiona Msza ze śpiewem klasycznego gregoriańskiego Requiem, w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa na placu Piastowskim.

Maksymilian Powęski

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor