Wolna od wszelkiej zmazy pierworodnej winy
15 sierpnia obchodzimy Święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Jest ono najważniejszym i najstarszym świętem Matki Bożej. Na Wschodzie obchodzono je już w VI wieku. Od IX wieku błogosławi się (nie „święci”, bo „święci” się tylko przedmioty kultu religijnego) w tym dniu kłosy i owoce. Są one symbolem dojrzałości duchowej Najświętszej Dziewicy.
Inne z kategorii
11 listopada to również rocznica innego ważnego dla Polski wydarzenia. Bardzo dawnego [MAKSYMILIAN POWĘSKI]
Trąba groźnym zabrzmi tonem [POWĘSKI NA ZADUSZKI]
Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny, Guido Reni, 1642/Wikipedia
Kimże jest ta, która idzie jak słońce, piękna jak Jeruzalem?
Widziały ją córki syjońskie, i błogosławioną zwały, i królowe ją chwaliły.
I jak dzień wiosenny otaczały ją kwiaty róż i lilie polne.
(Responsorium z Brewiarza Rzymskiego na Jutrznię Wniebowzięcia N. M. P.)
Choć samo święto jest tak dawne, to dogmat, czyli prawda wiary o Wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny, został ogłoszony przez papieża Piusa XII w 1950 roku. Czy oznacza to, że Kościół wcześniej nie wierzył w Wniebowzięcie lub nie uważał tej prawdy za niepodważalną?
Ukoronowanie wiary
Przeciwnie, właśnie to, że zawsze w to wierzono, było podstawą uroczystego ogłoszenia dogmatu. Takie uroczyste ogłoszenie prawdy wiary jest w Kościele ukoronowaniem, zwieńczeniem wiary, która trwała zawsze, a nie jej początkiem.
„Quod semper, quod ubique, quod ab omnibus creditum est hoc est vere proprieque catholicum”, czyli „co zawsze, wszędzie i przez wszystkich było wyznawane, to jest prawdziwie i rzeczywiście katolickie” - tak genialnie scharakteryzował wiarę katolicką św. Wincenty z Lerynu. Nie ma więc w Kościele – choć niektórzy to sugerują – żadnego woluntaryzmu władzy papieskiej, choć jest ona jednoosobowa. Nie jest tak, że papież mógłby ogłaszać to lub owo i to stawałoby się prawdą wiary. Jest przeciwnie. Jest on strażnikiem depozytu wiary, depozytu wciąż tego samego: „Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam i na wieki. Nie dajcie się zwodzić przeróżnym i obcym naukom. Przystoi bowiem utwierdzić serce łaską, a nie pokarmami, które nie pomogły tym, co się o nie ubiegali” (Hbr 13, 8).
Skoro jednak o tym piszemy, to trzeba powiedzieć, że w historii Kościoła równie często, a może nawet częściej zdarzało się, że bezpośrednim powodem ogłoszenia dogmatu, była nie tylko – jak w powyższym wypadku – chęć uroczystego ogłoszenia przez wieki wyznawanej prawdy, ale tym bezpośrednim powodem był szerzący się błąd. Bywało tak na soborach. Wspomnijmy tylko dwa. Nicejski, na którym rozprawiono się z herezją Ariusza, który utrzymywał, że Jezus Chrystus nie był odwiecznie Bogiem, a tym samym zakwestionował prawdę o Trójcy świętej oraz sobór Trydencki, na którym sformułowano między innymi dogmat o rzeczywistej obecności Pana Jezusa w Eucharystii jako reakcję na protestanckie błędy w tym zakresie. To jednak, że sformułowania te były reakcją na błąd, nie zmienia niczego w kryterium, jakiego używano, a zawsze była nim starożytność wiary Kościoła, dająca gwarancję, że taka nauka jest niesprzeczna z tym, co przekazali bezpośredni świadkowie Chrystusa – Apostołowie.
Czy w przypadku Piusa XII również chodziło o błąd? W Konstytucji Apostolskiej „Munificentissimus Deus”, ogłaszającej wspomniany dogmat, nie znajdziemy śladu takiej motywacji. Czy Pius XII chciał w ten sposób uprzedzić pewne trendy ekumeniczne, które później na Soborze Watykańskim II dały o sobie znać i domagały się pomniejszenia znaczenia Matki Bożej i kultu Maryjnego w Kościele? Tego możemy się tylko domyślać.
Tajemnica wiary
Po tym wstępie „metodologicznym” zajmijmy się samą tajemnicą wiary, o którą tu chodzi, a więc Wniebowzięciem Najświętszej Maryi Panny. Co ono oznacza? Ścisła definicja, określona przez Piusa XII brzmi: „Niepokalana Bogarodzica zawsze dziewica Maryja, po zakończeniu biegu życia ziemskiego, została z ciałem i duszą wzięta do niebieskiej chwały”. Oznacza to, że przejście Maryi z ziemi do nieba miało zupełnie inny charakter niż to, które czeka każdego z nas. Znanym każdemu katolikowi świadectwem, że wiara taka musi być bardzo dawna, jest istnienie czternastej tajemnicy różańca świętego, w której rozważa się właśnie Wniebowzięcie. Tego argumentu używa też Pius XII w swojej konstytucji. Rozważmy – idąc za myślą Piusa XII – jeszcze kilka innych.
Pewne przeczucie tajemnicy Wniebowzięcia Maryi sięga Starego Testamentu. Weźmy Psalm 131 (132) „Powstań więc, Panie, wnijdź już do miejsca Twego odpoczynku, Ty i Arka Twego majestatu”. Werset ten mówi z całą pewnością o Mesjaszu – Chrystusie, który ma wejść do chwały Ojca (zresztą podmiotem lirycznym bardzo wielu psalmów jest właśnie Chrystus – to jest dość niezawodny klucz do ich czytania i modlitwy psalmami). Ale dlaczego Zbawiciel ma zabrać do swego Przybytku Arkę? Wiemy czym była Arka Przymierza dla Żydów. Była pojemnikiem, w którym spoczywało Słowo Boże. Bezcenną relikwią, której strzegli jak źrenicy oka. I oto gdy czas się wypełnił, Słowo, które było na początku u Boga, staje się ciałem zamkniętym w ciele Maryi – nowej Arki. Stąd w litanii loretańskiej wezwanie „Arko Przymierza”. Tę więc Arkę zabiera Pan do swej chwały.
Takich przeczuć, czy może lepiej powiedzieć proroctw, jest w Starym Testamencie więcej. Słynne pytanie z księgi Pieśni nad Pieśniami „Quae est ista?” Kimże jest Ona?: „Kim jest ta, co się wyłania z pustyni wśród słupów dymu, owiana wonią mirry i kadzidła, i wszelkim wyszukanym zapachem” (3,6). „Te momenty – pisze Pius XII w swej Konstytucji – służą autorom jako obrazy Królowej Nieba i niebieskiej Oblubienicy, wstępującej razem z Boskim Oblubieńcem do komnaty niebios. Zresztą uczeni scholastycy dostrzegli znak Wniebowzięcia Bogarodzicy Dziewicy nie tylko w różnych figurach Starego Testamentu, lecz także w owej Niewieście odzianej w słońce, którą oglądał św. Jan Apostoł na wyspie Patmos”.
Maryja, przeciwieństwo Ewy
Ale najważniejszym argumentem teologicznym jest postać nowej Ewy. Ta teologiczna koncepcja sięga pierwszego pokolenia ojców Kościoła, formułuje ją już św. Justyn, filozof i męczennik, zmarły w 165 roku Pańskim. Rozwija on paralelę Chrystus – Adam, którą przedstawił św. Paweł w Liście do Rzymian (5,12-14), dopełniając ją porównaniem Maryi do Ewy. Rozwinął to św. Ireneusz z Lyonu, znajdując pięć zadziwiających przeciwstawień:
- Ewa była nieposłuszna – Maryja była posłuszna;
- Ewa była zaślubiona Adamowi, Maryja zaślubiona Józefowi, zarówno pierwszy upadek, jak i zbawienie całej ludzkości, dokonały się w rodzinie;
- Ewa jest przyczyną śmierci ludzi, Maryja przyczyną zbawienia ludzi;
- Ewa jest matką starego człowieka, żyjącego w grzechu, Maryja – Matką nowego człowieka, usprawiedliwionego i odkupionego z grzechu
- Ewa przez niewiarę zawiązała ”węzeł nieposłuszeństwa”, między Bogiem a człowiekiem, człowiek zdecydował się egzystować samoistnie, bez Boga, Maryja uwierzywszy Bogu rozwiązuje zawiązany wcześniej węzeł.
Maryja jest więc prawdziwą Nową Ewą i w tej perspektywie tłumaczy się związek między maryjnymi prawdami wiary – o Niepokalanym Poczęciu ogłoszonym w 1854 r. przez bł. Piusa IX – bullą „Ineffabilis Deus”, a dogmatem o Wniebowzięciu.
Żeby to wyjaśnić, musimy przypomnieć katechizmowe prawdy o pierwotnym stanie pierwszych ludzi – pomiędzy ich stworzeniem, a pierwszym grzechem. Stan taki istniał kiedyś na ziemi – jest to niepodważalną prawdą wiary. Człowiek został stworzony w stanie doskonałym. Posiadał pewną wiedzę, bez cienia błędu w umyśle i był w stanie pierwotnej sprawiedliwości. Posiadał wszystkie cnoty, co dawało mu pełną kontrolę nad swoim ciałem i duszą, oraz nad innymi stworzeniami. W tym stanie pierwotnym człowiek nie miał cierpieć ani umierać. Jednakże – i to jest bardzo istotne – ten stan szczęśliwości naturalnej nie był dla człowieka ostateczną i doskonałą szczęśliwością. Dopiero po pewnym czasie próby człowiek miał być przeniesiony do chwały nieba. Próby tej człowiek, jak wiemy, nie przeszedł pomyślnie, stąd konieczny był cały Boży plan Odkupienia. Wszyscy ludzie po grzechu pierworodnym mieli rodzić się w stanie upadku, w którym nie potrafią skutecznie panować nad stworzeniem, a nad sobą samym jedynie z trudnością i podlegają nieuporządkowanym pożądaniom.
Matka Boża była z tego porządku wyłączona. Jak stwierdza w swej definicji dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Pius IX: „Najświętsza Dziewica Maryja w pierwszej chwili swego Poczęcia za szczególniejszą łaską i przywilejem Boga Wszechmogącego, przez wzgląd na przyszłe zasługi Jezusa Chrystusa Zbawiciela rodzaju ludzkiego, zachowana była wolną od wszelkiej zmazy pierworodnej winy”.
Wprawdzie nie zachował Jej Pan Bóg od wszystkich skutków tego pierworodnego grzechu. Miała bowiem cierpieć i to w najwyższym stopniu, stając się przez to Współodkupicielką. Ale zachował Ją od tego skutku ostatecznego, którym jest śmierć. Czekało ją zatem to, co już dla pierwszej Ewy było przeznaczone – przeniesienie bez śmierci, a w każdym razie bez śmiertelnego zniszczenia ciała, do chwały nieba.
Maksymilian Powęski