Beka z Bydgoszczy. Internet z nas się śmieje… [KOMENTARZ]
fot. Anna Kopeć
Stało się. Zaproszenie na otwarcie Starego Rynku, które Oficjalny Serwis Bydgoszczy (bydgoszcz.pl) zamieścił na Twitterze, uruchomiło… lawinę krytyki.
Inne z kategorii
Lepiej późno niż wcale? Refleksje nad budową S10 [KOMENTARZ, WIDEO]
Dlaczego liberalizm (i komunikacja miejska) zawiodły w Bydgoszczy? [KOMENTARZ, WIDEO]
Moje serce pękało na tysiące kawałeczków już rok temu, gdy obserwowałem tony betonu zalewające resztki historycznej świetności mojego miasta. Patrząc na wizualizacje, zwracałem uwagę, że na tej płycie będzie można robić próby bicia rekordu Guinnessa w smażeniu jajek sadzonych w pełnym słońcu. Bydgoszczanie jak w hipnotycznym śnie zaakceptowali jednak propozycję tak zwanej rewitalizacji Starego Rynku, popierając ratuszową ekipę w jesiennych wyborach. Dzięki temu prezydent Rafał Bruski ze swoim dworem akolitów brnął w realizację tego projektu. Zwyciężyła próżność i snobizm. Nawet batalia o dwie lipy stała się symbolem… lipy. A tytuł poniedziałkowego materiału w portalu bydgoszcz.wyborcza.pl najlepiej oddaje emocje, które wyzwoliło w Polsce upublicznienie zaproszenia na uroczyste otwarcie Starego Rynku po rewitalizacji: „Miażdżąca krytyka Starego Rynku. Bydgoszcz kolejnym symbolem »polskiej betoniarni«”.
Często powtarzam przypowieść: Historia uczy, że jeszcze nikogo, niczego nie nauczyła. Cóż, i tym razem trzeba przytoczyć klasykę: „Sam tego chciałeś, Grzegorzu Dyndało”.
To, że mąż jest mocno zmieszany, niech świadczy wpis na Twitterze zastępcy prezydenta, Michała Sztybla:
Jak kuriozalna jest ta myśl, niech każdy rozważy we własnym sumieniu. Mnie pozostaje tylko westchnąć: Tylko Bydgoszczy żal (copyright by Andrzej Adamski).
Jarosław Kopeć
PS Dla jasności, nie liczę na żadną refleksję władz Bydgoszczy. Znam je, po prostu.