Komentarze 28 cze 2019 | Redaktor

W ratuszowych prezentacjach Bydgoszcz zawsze jawi się jako tygrys rozwoju. Inwestycje prześcigają jedna drugą. Gdy przychodzi do rozliczenia się z tego co, jak i kiedy ostatecznie się zrobiło, okazuje się, że „król jest nagi”.

Do tej przykrej refleksji skłoniła mnie debata na ostatniej sesji Rady Miasta. Radni dyskutowali nad raportem o stanie Bydgoszczy oraz wykonaniem budżetu w 2018 roku. Zaowocowała ona przyjęciem wotum zaufania i udzieleniem absolutorium prezydentowi Rafałowi Bruskiemu. Łatwo się domyśleć, że „za” byli radni rządzącej koalicji (PO, Nowoczesna i SLD), a „przeciw” rajcy opozycyjnego Prawa i Sprawiedliwości.

Osobiście uważam Rafała Bruskiego za kiepskiego prezydenta. Nie dlatego, że nic nie robi, bo robi czasami nawet zbyt wiele, choć tego wątku nie będę rozwijał, ale jak już coś uda mu się zakończyć, to albo tory są krzywe, albo ślizgawka z minitrybunami, a to chodnika nie można dokończyć, bo ktoś zapomniał o drzewie, a to płyty na rynku zafajdane i z „betonozy” w Bydgoszczy bekę ma cała Polska.

Trochę przypomina to dzieciaka w piaskownicy, który robi babki z piasku i co podniesie wiaderko, to kopczyk się rozsypuje. Niestety, nie słucha dobrych rad, a opiekunowie zamiast wytłumaczyć mu, że babki robi się z wilgotnego piasku, poklepują po plecach i uspokajają: winni są inni.

W tym tłumaczeniu, że inni są winni, ratuszowa ekipa nie ma sobie równych. A to wojewoda, a to S5, a to rząd, a to urząd jakiegoś pozwolenia nie dał na czas i tak można na okrągło.

Każdy może popełniać błędy, bo nie popełnia ich tylko ten, kto nic nie robi. Do prezydenta Bruskiego mam inną pretensję. Sprowadził bowiem aspiracje miasta do minimum i mimo że słowo „metropolia” jest często odmieniane w kontekście Bydgoszczy prawie przez wszystkie przypadki, w wielu rankingach zajmujemy odległe miejsca, daleko nawet za mniejszymi miastami. Oczywiście, winne temu są… rankingi. Bo nawet najbardziej konstruktywną krytykę prezydent i jego akolici potrafią skwitować stwierdzeniem: „Dlaczego wy tak nie kochacie swojego miasta”. To praktycznie zamyka jakąkolwiek merytoryczną dyskusję.

Wracając do debaty na ostatniej sesji. Przewodniczący klubu Prawa i Sprawiedliwości, Jarosław Wenderlich, wypunktował, co było zapisane w budżecie, a co z tych założeń zostało zrobione. Z szumnie zapowiadanych ponad 700 milionów złotych na inwestycje udało się zrealizować niewiele ponad połowę. I tak jest od lat. Ja rozumiem, że w wykonaniu budżetu ujmuje się rozliczone już i zapłacone inwestycje. Ale różnice pomiędzy zapowiedziami a realnymi wydatkami są kolosalne.

W debacie budżetowej na 2019 rok pojawił się przekaz, że Bydgoszcz przeznaczy na inwestycje olbrzymią kwotę, miliard złotych, historycznie największą. To pokazuje, jak sprawną machiną propagandową dysponuje prezydent Bruski. Buduje ona wrażenie potężnego miasta, które rozwija się bardzo dynamicznie. Rozwija się, tyle że mamy już prawie jedną piątą XXI wieku, a Bydgoszcz np. funduje sobie wielki parking wielopoziomowy w ścisłym centrum, czyniąc z systemu Park&Ride karykaturę na skalę światową. Rozwiązanie to powinno bowiem zachęcać kierowców do pozostawienia auta na obrzeżach miasta i przemieszczania się środkami komunikacji miejskiej. Ale i z tym propaganda sobie poradziła. Moloch tuż przy urzędzie miasta będzie pełnił funkcję Park&Go, czyli przyjedź do centrum i idź na spacer na… Wyspę Młyńską. Specjalnie o niej wspominam, bo jest ona często przywoływana jako przykrywka do nieudanych posunięć ratusza. Dzięki Bogu, poprzedni prezydent zdołał ją zrewitalizować, bo kto wie, co by tam powstało, gdyby tego nie zrobił.

Na koniec jeszcze powrócę do tytułu. Akolici Rafała Bruskiego prezydenta zachwycają się jego prezydenturą. Budują aurę wspaniałego przywódcy. Oczywiście mają do tego prawo, bo w cuglach wygrał wybory i sprawuje władzę już trzecią kadencję. Ale czy rzeczywiście jest tak wspaniale?

Znajdujemy się w historycznym momencie. Mamy do dyspozycji środki unijne, a gospodarka rozwija się bardzo dynamicznie i pieniądze m.in. z podatku PIT płyną szerokim strumieniem do miejskiej kasy. Celowo nie wspomnę, komu prezydent Bruski tę hossę zawdzięcza. Z każdym miesiącem odnoszę wrażenie, że może to być dla Bydgoszczy stracony czas.

Jarosław Kopeć

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor