Dał Bydgoszczy muzykę. Andrzej Szwalbe ponad pandemią [CZĘŚĆ I]
fot. Anna Kopeć, archiwum
Zmieniał duchowe i wizualne oblicze miasta. Udało się Szwalbemu „uskrzydlić Bydgoszcz muzycznie” - pisze o twórcy bydgoskiej filharmonii Krystyna Starczak-Kozłowska.
Inne z kategorii
Pandemia. Maseczki, rękawiczki, płyny dezynfekcyjne, przepisowa odległość dwumetrowa od drugiej osoby... Wszyscy zajęci własnym zdrowiem, jak tu uchronić się przed wszechpotężnym koronawirusem… Stan wyjątkowy także w Kanadzie.
20 marca miało odbyć się w Konsulacie Generalnym RP w Toronto spotkanie autorskie ze mną jako autorką książki pt. „Życie na przełomie. Opowieść o Andrzeju Szwalbe”. Konsulat wydrukował już i rozesłał pełne uroku zaproszenia z wizerunkiem Szwalbego na okładce książki – by po tygodniu musieć z konieczności odwołać tę imprezę, jak i wszystkie inne, w związku z zakazem wszelkich zgromadzeń z powodu ogłoszonej inwazji pandemii. Poddałam się i ja jej rygorowi, owemu hasłu: „zostańcie w domu”, korzystając jedynie z możliwości samotnego wychodzenia na spacer czy jazdy rowerem...
I tak zastał mnie w Kanadzie 30 czerwca, choć miałam wrócić do kraju 13 kwietnia... A ostatni dzień czerwca – to 97. rocznica urodzin Andrzeja Szwalbego (...).
60 pasjonujących rozmów
Trzeba najpierw unaocznić młodym, którzy go nie znali, kim w istocie był Andrzej Szwalbe i przypomnieć o jego niezwykłych dokonaniach. Czy słyszeliście o wizjonerze, tak skutecznie realizującym swoje dalekosiężne wizje, że potrafił zmienić oblicze dużego miasta, jakim jest Bydgoszcz? Starałam się dotrzeć do duszy tego czlowieka, do motywacji jego tak niezwykłego, długofalowego dzialania na rzecz tego miasta, ukochanego przezeń z wyboru, bo sam był warszawiakiem z urodzenia.
Zanim napisałam pierwszą edycję książki w 1999 roku, spotykałam się z nim, na jego prośbę, co tydzień przez cały rok, w każdy czwartek, zawsze od godz. 12.00 do 17.00. Odbyłam z nim w sumie 60 pięciogodzinnych rozmów, a wszystkie były pasjonujące!
Zawsze od nowa zdumiona byłam tym, że oto spotkałam człowieka, u którego słowa szły w parze z czynami, a jakaś niesłychana determinacja i siła woli popychała go do działań tak znaczących, że bez przesady można powiedzieć: wiekopomnych dla miasta i regionu. W tym co mówił i czynił, odkrywałam zawsze jakąś głębszą prawdę, wartość nadrzędną, ponadczasową, niezależną od panującej opcji – a to cenię w ludziach najbardziej. Wkoło dewaluowało się tyle fałszywych idei i autorytetów, przyszło nam bowiem żyć w PRL-u i niełatwych czasach tzw. transformacji ustrojowej – a on pozostał dla mnie i dla miasta do dziś – niekłamanym guru, choć odszedł w 2002 roku...
„Bydgoszcz – to muzyka bez wątpienia”
A więc dlaczego w „grodzie nad Brdą” Szwalbe zyskał miano „wizjonera skutecznego”...?
Trzeba by wymienić całą litanię zrealizowanych przez niego dalekosiężnych wizji w dziedzinie kultury, które z prowincjonalnego jeszcze po wojnie „grodu nad Brdą” miały uczynić, jak przewidywał Szwalbe w jednym z wywiadów ze mną w latach 80. „miasto skazane na wielkość” – oczywiście w przyszłości, gdy Bydgoszcz, jak mówił, pokona kompleks niższości i „biedną, zatłuczoną mentalność telewizyjną”. On wierzył w niezwykły potencjał tego miasta i z radością śledził wszystkie przejawy jego stopniowej metamorfozy, którą sam zainaugurował, doprowadzając do tego, że obecnie w kraju mówi się: „Bydgoszcz – to muzyka bez wątpienia” .
Tak, udało się Szwalbemu, według jego własnego planu „uskrzydlić Bydgoszcz muzycznie”. I nie tylko, bo i pod względem naukowym, duchowym, kultywowania tradycji narodowych – przez konkretne realizowane przezeń, dzięki wizjonerskiej wyobraźni i ogromnej determinacji – instytucje, projekty i działania w dziedzinie kultury, dzięki czemu miasto nabrało nie tylko rozmachu, ale i niezwykłej wizualnej urody…
Zaczął od założenia Orkiestry Symfonicznej i ukochanej Flharmonii Pomorskiej im. Ignacego Paderewskiego. Otóż właśnie: za patrona Filharmonii obrał Paderewskiego, nie bacząc, że jest on źle widziany przez komunistyczne władze – wielki pomnik kompozytora stanął przed Filharmonią obok pomnika Chopina. Tak Szwalbe, będąc nie tylko inicjatorem, pomysłodawcą, ale i społecznym inwestorem, zbudował w latach 50. piękny gmach Filharmonii, która szczyci się najlepszą akustyką w Europie. Będąc jej długoletnim dyrektorem, potem Honorowym – uczynił ją prawdziwym centrum kulturowego rozwoju regionu, wprowadzając w życie zadziwiającą liczbę cennych projektów artystycznych, często o randze europejskiej, a wśród nich – nowatorskie w temacie Międzynarodowe Festiwale Muzyki Dawnej Europy Środkowej i Wschodniej. Wcześniej powołał w Filharmonii unikatowy zespół madrygalistów: jedną z czołowych polskich orkiestr kameralnych, specjalizujących się w muzyce dawnej – Capellę Bydgostiensis pro Musica Antiqua. Dzięki niemu zaczęły odbywać się też w Filharmonii Pomorskiej – międzynarodowe Bydgoskie Festiwale Muzyczne, a poza Filharmonią – głośne dziś, światowe Konkursy Pianistyczne im. Paderewskiego.
Na tych działaniach nie poprzestał – dalej realizował z wielką determinacją i pasją swoją wymarzoną ideę jedności sztuk w Bydgoszczy w oparciu o narodową tradycję. Zatem już w roku 1970, znowu jako społeczny inwestor bezpośredni – zbudował w Bydgoszczy nowy gmach Biura Wystaw Artystycznych, a niedługo potem, w 1973 roku, ruszyła już dzięki niemu – bo znowu był społecznym inwestorem bezpośrednim, mimo że jednocześnie cały czas prowadził bydgoską Filharmonię – budowa monumentalnego gmachu bydgoskiej Opery Nova. Mimo piętrzących się trudności Szwalbe jako społeczny inwestor budował tę operę przez 30 lat…!
No i wciąż realizował swoje dalekosiężne wizje dotyczące kultury wysokiej – z myślą o kształceniu kadr dla założonych przez siebie placówek muzycznych powołał w Bydgoszczy, w roku 1974, Filię Wyższej Szkoły Muzycznej w Łodzi, którą szybko usamodzielnił, a umieścił tuż obok Filharmonii w zabytkowym gmachu dawnego Starostwa. Dziś znana jest nie tylko w Polsce , ale i w świecie, z wysokiego poziomu artystycznego – jako bydgoska Akademia Muzyczna im. F Nowowiejskiego, której przygotowywany obecnie nowy, piękny gmach będzie przeglądał się w tafli wody...
A ponieważ chodziło Szwalbemu o wielość sztuk w jedności także z nauką – położył podwaliny pod powstanie w Bydgoszczy Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego. Uparcie dążył, zwłaszcza w ostatnich latach życia, do założenia tego uniwersytetu w Bydgoszczy, bo, jak mówił: „nie przeorze się intelektualnie tutejszej gleby, o ile nie rozwinie się i umocni imperatywu kształcenia ciągłego, rozległego, chroniącego horyzont intelektualny człowieka przed zawężeniem. Kształcenia nie tylko ciągłego, ale codziennego wręcz...”Był też jednym z głównych inicjatorów założenia Bydgoskiego Towarzystwa Naukowego...
I tak zmieniał duchowe i wizualne oblicze miasta. Wokół Filharmonii, jako jej dyrektor, utworzył ogromnie urokliwą Dzielnicę Muzyczną, która stała się najpiękniejszym centrum muzycznym w samym sercu Bydgoszczy! A z oddalonego o 20 km od miasta, zabytkowego, a zaniedbanego pałacu w Ostromecku, który służył dotąd tylko jako ośrodek dzieciom głuchym – uczynił, po odrestaurowaniu, wspaniały ośrodek kultury narodowej, zwany „bydgoskim Wilanowem”, gdzie umieścił też swoją kolejną ważną realizację: cenną, drugą co do wielkości w kraju – Kolekcję Zabytkowych Fortepianów – dziś jego imienia. To właśnie tu dążenia Szwalbego kontynułuje Zespół Pałacowo-Parkowy pod egidą Miejskiego Centrum Kultury w Bydgoszczy, a kierownik pracowni pałacowej, Andrzej Gawroński , w Ostromecku, na ogólnopolskim zjeździe instrumentalistów, poprowadził dyskusję ze mną o roli Szwalbego w dziedzinie kultury, na bazie promocji II edycji „Życia na przełomie”…
Myśliciel – miłośnik Średniowiecza
– Dlaczego Szwalbe tyle rzeczy zrobił? – zadał mi niewinne pytanie pewien uczeń na jednym ze szkolnych spotkań ze mną jako autorką książki. A oto słowa samego Andrzeja Szwalbego z 1989 roku, będące jak gdyby odpowiedzią na to uczniowskie pytanie:
„A wynikało to nie z czego innego, jak z nieprzepartej chęci znalezienia idei przewodniej, wiążącej wszystkie moje prace dla Bydgoszczy w jedną, względnie logiczną całość: właśnie mnie o to i chodzi, byśmy powrócili do takiego stanu ducha, w którym będziemy zdolni jak najwięcej miąższu dostępnej nam rzeczywistości dostrzec przez pryzmat Prawdy, Dobra i Piękna”.
Tak, proszę państwa, Szwalbe był zagorzałym entuzjastą Platońskiej Triady: Piękno, według niego, powinno być przełamane przez prymat Prawdy, a co za tym idzie Dobra – „...żeby bogactwo duchowe każdego z naszych współmieszkańców, czyli każdego z nas, było jak największe”. Aby, przykładowo, Uniwersytet Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy, dla którego utworzenia czynił usilne starania, „stał się przede wszystkim siewcą takich uskrzydlających wartości”.
Uważał bowiem, że: „właściwie nie ma wiedzy, czy umiejętności szlachetnej, której przedmioty nie dałyby się nacechować tą szczególną, dodatkową wartością humanistyczną” – bliskie mu zawsze było pojmowanie Boga jako Prawdy, Dobra i Piękna, czy też neoplatońska teza o jedności Boga, bo jest wszechogarniający...
Stwórcę nazywał Zwornikiem Świata, nieskończoną Miłością i Dobrocią. Nigdy nie przeżywał kryzysów wiary. – „Mój osobisty dialog z Bogiem – zwierzał mi się – to najczęściej samotny spacer z modlitwą – to jest Najlepszy Towarzysz moich rozmyślań...” Zawierzenie – i zrozumienie znajdywał w pięknie ułożenia transcendencji. „To jest prawdziwie mądre i na kształt mądrości piękne – że Bóg otacza się Tajemnicą...”
Był człowiekiem głębokiej refleksji, można rzec bez przesady – myślicielem. Całe życie zbierał i czytał dzieła filozoficzne. Kochał Średniowiecze i głównym jego przewodnikiem duchowym był XIII-wieczny wielki filozof, św. Tomasz z Akwinu, o którym mówił: „doskonale rozumiem tych, którzy w przeszłości przy świeczkach łojowych rozczytywali się w dziełach Tomasza z Akwinu – jest on dla mnie niedościgłym wzorem myślenia doprowadzonego do ostatecznych konsekwencji”.
Może dzięki zagłębieniu się w filozofię, naukę o mądrości – i nie ukrywajmy, także dzięki wielkiemu talentowi dyplomatycznemu w kontaktach z ludźmi, Szwalbe potrafił niejako „przeskoczyć” komunizm, system, który hołdował skrajnie ateistycznym ideom. Wspaniałe koncerty o tematyce religijnej, związane z powołanym przez niego wielkim Międzynarodowym Festiwalem Muzyki Dawnej Europy Środkowej i Wschodniej (MAEO) – urządzał w urzekającej pięknem, bydgoskiej zabytkowej gotyckiej Farze, dziś Katedrze, szczycącej się cudownym, XV-wiecznym obrazem Matki Boskiej Pięknej Miłości…
Krystyna Starczak-Kozłowska
Tytuł artykułu został zmodyfikowany. Skróty, śródtytuły i podział na części pochodzą od redakcji.
Druga część artykułu jest dostępna tutaj.
Filharmonia, opera, Galeria Miejska bwa – to wszystko Bydgoszcz zawdzięcza Andrzejowi Szwalbemu. Na bazie licznych rozmów z dyrektorem Filharmonii Pomorskiej Krystyna Starczak-Kozłowska napisała książkę „Życie na przełomie”.
Z inicjatywy Stowarzyszenia Andrzeja Szwalbego „Dziedzictwo”, po prawie 20 latach powstało drugie, uaktualnione wydanie publikacji. Autorka poszerzyła je o 20 rozmów z kontynuatorami dzieł Szwalbego – m.in. z rektorem Akademii Muzycznej Jerzym Kaszubą i obecnym dyrektorem filharmonii Maciejem Putą.