Młynarski i Małecki w Operze Nova. Czeka nas „Awantura w Recco”
Reżyser Maciej Wojtyszko / fot. Anna Kopeć
W tym dziele spotkało się dwóch panów o podobnym poczuciu humoru – mówi druga reżyser „Awantury w Recco”, Magdalena Małecka-Wippich. Opera komiczna z tekstem Wojciecha Młynarskiego i muzyką Macieja Małeckiego to najnowsza propozycja Opery Nova.
Inne z kategorii
Powody sięgnięcia po „Awanturę w Recco, czyli drzewko wolności” są dwa: rocznica odzyskania niepodległości oraz jakość twórczości Małeckiego. – Już kilkadziesiąt miesięcy temu zaczęliśmy rozmyślać, jakby tu zaprezentować scenicznie któreś z jego dzieł – tłumaczył na czwartkowej (18 października) konferencji prasowej dyrektor opery Maciej Figas. A że „Awantura” podnosi polską tematykę, wybór padł właśnie na nią.
To jedna z nielicznych polskich oper komicznych. Opowiada historię, jak wyjaśniają twórcy, na poły miłosną, na poły sensacyjną – polski legionista Tadeusz leczy rany w domu zakochanej nim Włoszki, Sylwii. Miasteczko Recco wkrótce musi się zmierzyć z groźbą ze strony piratów.
Premiera „Awantury” odbyła się w Teatrze Wielkim w Warszawie w 1979 roku, reżyserował wówczas Kazimierz Dejmek. Na scenie Opery Nova spektakl pojawi się 27 października, w zmienionej muzycznie postaci. – Kompozytor, świadomy tego, że nieco zbyt ambitnie podszedł do materii muzycznej, postanowił przekomponować niektóre fragmenty – wyjaśnił Figas.
Reżyserują Maciej Wojtyszko, twórca produkcji teatralnych i telewizyjnych, oraz Magdalena Małecka-Wippich – córka kompozytora. Kierownikiem muzycznym jest Anna Duczmal-Mróz, córka sławnej dyrygentki Agnieszki Duczmal, scenografem – Wojciech Stefaniak. Wszyscy po raz pierwszy współpracują z bydgoską operą. Za choreografię odpowiadają, mocno chwaleni przez pozostałych realizatorów, Jarosław Staniek i Katarzyna Zielińska, za kostiumy – Wanda Kowalska.
Od lewej: Maciej Wojtyszko, Magdalena Małecka-Wippich, Anna Duczmal-Mróz, Jarosław Staniek, Katarzyna Zielińska, Wojciech Stefaniak
– Dwie najważniejsze osoby w tym dziele to Małecki i Młynarski. Małecki jest niezwykłym kompozytorem: realizując operę, nie możemy się pozbyć tych melodii, one się do nas przyklejają – mówił reżyser Maciej Wojtyszko. Teksty Młynarskiego natomiast nazwał „piękną literaturą”. – Wojtek – mówię „Wojtek”, bo byłem z nim zaprzyjaźniony – chyba byłby zadowolony, jakby miał przyzwoitą premierę, i w niebie by się uśmiechnął – dodał.
Chwalił także dobrane przez siebie grono współrealizatorów – od drugiej reżyser, Małeckiej-Wippich, począwszy. Jej obecność nie jest, jak podkreślił, rodzajem „nepotyzmu”, ale odzwierciedla zaufanie, jakie ma do niej w sprawach muzycznych.
Wzruszająco i bez patosu
– Spotkało się dwóch panów, którzy mają podobne poczucie humoru, Małecki i Młynarski – mówiła córka kompozytora. Humor, obecny i w tekstach, i w muzyce, nie wyklucza się jednak ze wzruszeniem. – Pojawiają się różne symbole, które będą dla widza od razu czytelne – jak postać Tadeusza, legiony. Opera mówi o Polsce, ale bez popadania w patos – tłumaczyła Małecka-Wippich.
Magdalena Małecka-Wippich, fot. Anna Kopeć
„Awantura” ujęła także kierownik muzyczną, Annę Duczmal-Mróz. – Kiedy partytury jeszcze nie było, poprosiłam, żeby przysłano do mnie wyciąg fortepianowy, żeby zobaczyć, z czym mam się zmierzyć. Otworzyłam, przeczytałam wszystkie teksty od deski do deski, przeczytałam każdy dźwięk – i absolutnie zachwyciłam się tym dziełem – wspominała początki prac. – Teksty są wyjątkowe, mocne, bardzo trafne. Muzyka jest pełna przepięknej harmonii, jest w niej też dużo zaskoczenia harmonicznego. Została skomponowana w lekko mozartowskim stylu, ale jest też pełna muzyki filmowej, musicalowej – tłumaczyła.
Podobnie jak druga reżyser, podkreśliła, że będzie i wzruszająco, i dowcipnie. – Czasami trudno skupić się na orkiestrze i na partyturze, bo jest tak zabawnie – przyznała. – Z drugiej strony są tam arie tak głębokie ze względu na materiał muzyczny i tekst, że dotykają najczulszych strun w sercu. Myślę, że publiczność znajdzie tu wszystkie możliwe uczucia – mówiła.
Jarosław Staniek, fot. Anna Kopeć
Źródłem komizmu są między innymi kontrasty polsko–włoskie. – To zestawienie dwóch temperamentów, naszego rozrzewnienia, niekończącej się tęsknoty, z prostymi reakcjami włoskimi: jak biją, to trzeba uciekać. A jak faceci uciekli, to kobiety muszą bronić miasta – zdradził fabułę Jarosław Staniek, choreograf. – Te dwa zdania mi wystarczą i mam już dobry humor – uśmiechał się. Realizatorzy zgodnie podkreślali, że komimzu dodaje właśnie znakomita choreografia, możliwość zarysowania postaci „grubszą kreską”.
Atmosfera jak nie w operze
Akcja toczy się w czterech miejscach: w mieszkaniu burmistrza, na ryneczku miasta Recco, w antycznych ogrodach i na skalistej plaży. Na płynną zmianę dekoracji pozwala, jak to określił Wojciech Stefaniak, „fantastyczna technika” bydgoskiej opery. – Pozazdrościć teatrowi. Zmieniając miejsce, co ta technika umożliwia, możemy widzów wprowadzać w różne światy – mówił scenograf. Tworząc oprawę, postanowił trzymać się realizmu. – Ale nie jest to hiperrealizm. Staraliśmy się w tej scenografii znaleźć miejsce na pewien żart, nawias – wyjaśnił.
fot. Anna Kopeć
Zarówno on, jak i pozostali twórcy, chwalili atmosferę w zespole bydgoskiej opery. – Zostaliśmy tutaj fantastycznie przyjęci. My się znamy i jest nam razem dobrze, ale nagle nasza rodzina powiększyła się o dziesiątki osób, które pracują nad tą premierą – mówił Stefaniak. – Rzeczywiście, jak nie w operze! – wtórował reżyser Wojtyszko, pobudzając pozostałych do śmiechu. – Ludzie sobie pomagają, partnerują, są nawzajem życzliwi dla siebie, schowali wszelkie pychy do kieszeni – mówił. – Mam absolutny szacunek dla całego zespołu śpiewaków, solistów, którzy pracują ciężko i z ogromną pokorą.
Co z tytułowym drzewkiem wolności? – Mam nadzieję, że coś o stosunku do wolności w tym spektaklu powiemy. Awantura to dzieło „uniwersalne” – podsumował reżyser.