Trzęsienia ziemi nie będzie [ROZMOWA Z DOMINIKIEM MALICKIM]
fot. archiwum prywatne
Po nieudanym sezonie Chemika Bydgoszcz do klubu wraca stary trener Piotr Gruszka. O przygotowaniach do nowych rozgrywek mówi wiceprezesem sekcji piłki nożnej BKS Chemik Bydgoszcz Dominik Malicki w rozmowie z Marcelem Stefańskim.
Inne z kategorii
Runda wiosenna zaczyna się w listopadzie. Zawisza zaprasza na Sielską
Tłuchowia i Unia z Solca na czele IV ligi po rundzie jesiennej
Marcel Stefański: Może na początek poznajmy się, bo w klubie na Glinkach działa Pan od niedawna. Jak długo jest Pan związany z futbolem?
Dominik Malicki: Miłością darzyłem tę dyscyplinę od zawsze. Tak zwanym działaczem, chociaż nie lubię tego określenia, zostałem w Chemiku w 2010 roku. Do klubu trafiłem za namową obecnego prezesa sekcji piłki nożnej, Michała Sztybla. Najpierw byłem wolontariuszem, pomagałem przy organizacji meczów. Później zacząłem jeździć na wyjazdy. Z czasem coraz mocniej zaangażowałem się w bieżące sprawy klubu. Praca w nim jest spełnieniem dziecięcych marzeń. Zawsze chciałem być blisko piłki.
Co należy do Pana obowiązków?
Trudno to określić w dwóch słowach. Głównie dotyczą one kwestii organizacyjnych; wszystkiego, co wiąże się z funkcjonowania klubu. Pomagam zespołom młodzieżowym i seniorom. Jestem w ścisłym kontakcie z trenerami i zawodnikami.
Jak w klubie odebrano spadek zespołu seniorów do czwartej ligi?
Z ogromnym smutkiem. Do końca walczyliśmy i wierzyliśmy, że unikniemy degradacji. Na końcu znaleźliśmy się w mało komfortowej sytuacji, gdyż musieliśmy liczyć na spadki i potknięcia innych zespołów. Na pewno ponieśliśmy sportową porażkę, lecz nie traktujemy jej jako coś strasznego. Wolałbym unikać słów takich jak „dramat”. Teraz zaczynamy myśleć o przyszłości. Zamierzamy szybko stworzyć kadrę na kolejny sezon i będziemy chcieli się odbudować. O tym, co nas czeka, rozmawiamy już z nowym trenerem Piotrem Gruszką. Zawsze wychodzimy z założenia, że spadek lub awans nie może mieć wpływu na funkcjonowanie klubu. Zapewniam, że ostatni wynik nie powoduje w Chemiku trzęsienia ziemi. Spadek nie oznacza, że zniknie on z mapy miasta.
Czy żałujecie, że zimą drużyna została przekazana Adrianowi Raszce?
Nie. W przerwie między rundami to był odpowiedni ruch. Zależało nam na tym, żeby pierwszym trenerem był ktoś od dawna związany z klubem. Jeśli natomiast chodzi o grę, przez długi okres byliśmy zadowoleni. Słabiej wyglądało to w końcówce. Ale nie do końca można za to obwiniać trenera, ponieważ chłopaków – co ważne, tych z podstawowego składu – dopadły kontuzje. Raszka został rzucony na głęboką wodę i utrzymać się na powierzchni było zadaniem bardzo trudnym.
Czy Chemik ma jeszcze szansę się utrzymać, z powodu braku licencji dla któregoś z zespołów?
Ten temat jest raczej zakończony, Ruch Chorzów i Stomil Olsztyn otrzymały zgodę na występy w pierwszej lidze. Ewentualnie licencji może nie dostać Kotwica Kołobrzeg, która spadła z drugiej ligi do trzeciej. Dochodzą do nas sygnały, że w tym klubie nie dzieje się dobrze. Jeśli wycofa się z rozgrywek, to Chemik się utrzyma; z automatu jesteśmy także gotowi, żeby w trzeciej lidze nadal walczyć, bo mamy już licencję na ten poziom rozgrywek. Ale szanse są niewielkie. Mentalnie przygotowujemy się do gry w czwartej lidze.
Jak dużych zmian możemy się spodziewać w przerwie letniej?
Już nastąpiła zmiana na stanowisku pierwszego trenera. Adriana Raszkę zastąpił Piotr Gruszka. Zresztą Raszka i tak nie mógłby opiekować się zespołem z powodu zmiany przepisów, które mówią, że nie wolno już prowadzić drużyny na podstawie warunkowej licencji otrzymanej podczas odbywania kursu. Kadrę zaś zamierzamy budować w oparciu o zawodników, którzy grali u nas do tej pory. Do drużyny może dołączyć kilku nowych graczy i kolejnych dwóch–trzech juniorów. Około dziesięciu zawodników mieliśmy wypożyczonych do innych klubów i formalnie latem powinni wrócić na Glinki. Część z nich być może grać będzie w naszym pierwszym zespole.
Czy pierwsze rozmowy z piłkarzami są już za Wami?
Tak. Od razu mogę poinformować, że z piłką żegna się obrońca Maciej Jarzembowski. Trudno mu pogodzić obowiązki zawodowe z grą w piłkę. Na dodatek dopadły go ostatnio kontuzje. Z wypożyczenia do Olimpii Grudziądz wraca Oskar Trzepacz. Odejdzie też Jay Jaskólski. Z drugiej strony porozumieliśmy się wstępnie z większością kluczowych zawodników z zeszłego sezonu. Inne sprawy wyjaśnią się w najbliższych tygodniach.
Dobrze byłoby wrócić do trzeciej ligi w roku wyborów na prezydenta Bydgoszczy…
Nie patrzymy na to w ten sposób. Jeśli nie zdołamy wywalczyć promocji do wyższej ligi, świat się nie zawali. Najważniejsze, żeby klub był poukładany i wyszedł na prostą, gdyż odczuwamy jeszcze zaległości, które narosły w poprzednich latach. Mamy co prawda wszystko pod kontrolą, lecz dobrze byłoby wyjść w końcu na zero. Przy okazji życzę Unii Solec Kujawski, żeby jak najlepiej przygotowała się do zmagań w trzeciej lidze i żeby się w niej utrzymała, bo nie będzie to łatwe. Różnica sportowa pomiędzy nową trzecią i czwartą ligą jest bardzo duża.
Klub ostatnio trochę wypiękniał. Co udało się wyremontować?
Korytarz i toaletę. Zamontowaliśmy również za bramkami piłkochwyty. Ze środków UEFA powstała nowa murawa. Z kolei system nawodnienia boiska i odświeżenie jednej szatni to zasługa miasta. Myślę, że jako klub będący oficjalnym ośrodkiem treningowym na czas mistrzostw Europy do lat 21, zyskaliśmy renomę. Przedstawicielom europejskiej federacji, którzy szukali też bazy w okolicach Bydgoszczy, właśnie nasz obiekt spodobał się najbardziej.
Które ekipy trenowały na Chemiku podczas Euro U’21?
Portugalia i Macedonia. Ci pierwsi podjechali autokarem pod same boisko, nawet nie skorzystali z naszej szatni. Żałujemy, że nie przyjechała Hiszpania. Ale Renato Sanches, gwiazda Portugalii, wart 40 milionów euro, po Glinkach biegał…