Piłka Nożna 5 paź 2019 | Redaktor

W 10. kolejce IV ligi Zawisza Bydgoszcz pokonał Pogoń Mogilno 4:0.

Tydzień temu pisaliśmy, że kibice powinni zapomnieć o spotkaniu z Orlętami Aleksandrów Kujawski. I zapomnieli. Ale zapomnieli też w większości przyjść w sobotę (5 października), aby obejrzeć niebiesko-czarnych w starciu z Pogonią Moglino. Na trybunie obiektu przy ul. Sielskiej zasiadło niespełna 200 widzów. Ci, co nie przyszli, niech żałują.

Zawodnicy i sztab szkoleniowy Zawiszy odrobili bowiem lekcje z ostatnich ligowych porażek. Na boisko wyszedł zupełnie inny zespół - zdetreminowany, zorganizowany i bardzo szybko grający.

Zawisza zaskoczył rywali wysokim pressingiem, drużyna zagęszczała pole gry i zawodnicy bardzo sprawnie wymieniali piłkę w środku pola.

Wyjściowa jedenastka ustawiona była na grę systemem 4-4-1-1, ale w praktyce boczni obrońcy grali bardzo ofensywnie i zarówno Artur Cielasiński, jak i Bartosz Bąk byli klasycznymi skrzydłowymi, którzy bardzo często kreowali akcje w ataku.

Świetna współpraca Bąka z bardzo aktywnym Tomaszem Żylińskim dała już w pierwszych minutach okazje do strzelenia gola.

Po jednej z takich akcji obrońca Pogoni uratował zespół przed utratą gola wybiciem piłki z linii bramkowej.

W 12. minucie meczu goście nie wytrzymali jednak naporu zespołu Zawiszy. Po szarży w pole karne Bartosza Stoppela i błędzie bramkarza Pogonii, piłkę do bramki gości wbił głową Patryk Straszewski.

Radość napastnika Zawiszy Bydgoszcz był uzasadniona. 

W lidze trafia rzadko, ale w minionym tygodniu w meczu rozgrywek pucharu Polski zaaplikował rywalom aż pięć goli.

Drugi gol padł w 31 minucie gry, po bardzo udanym zagraniu w środku pola młodego Rafała Piekusia, który uruchomił skrzydłowego, a do dośrodkowania świetnie wyszedł Patryk Straszewski.

Przyłożył doskonale stopę do piłki. I ta wpadła do siatki.

Mecz był prowadzony w bardzo dobrym tempie. Zawodnicy walczyli na całej długości i szerokości boiska. Często dochodziło do niebezpiecznych starć.

Pomocy lekarskiej potrzebował, m.in. Patryk Kozłowski. 

Jeden z zawodników Pogoni nie mógł kontynuować gry, a z boiska pomogli mu zejść zawodnicy Zawiszy Bydgoszcz.

W drugiej połowie Zawisza nie odpuścił. Lewą stroną brylował wciąż Bartosz Bąk. W 56. minucie obrońca niebiesko-czarnych przypieczętował swoją dobrą grę bramką. Dośrodkował w pole karne Pogonii.

A piłka minęła bramkarza gości i wylądowała w siatce.

Radość piłkarzy Zawiszy z prowadzenia 3:0 była ogromna.

W 70. minucie gry faulowany w polu karnym był Patryk Kozłowski. Sędzia wskazał na jedenastkę.

Rzut karny na gola zamienił pewnie Korneliusz Sochań. 

Bardzo aktywny na boisku był też Adrian Brzeziński. Odbierał rywalom piłkę, a gdy tylko nadarzyła się okazja próbował strzelać z dystansu. 

Chwilę po bramce na 4:0 jego strzał trafił w rękę obrońcy Pogoni. Sędzia podyktował kolejny rzut karny dla Zawiszy. 

Niestety, bramkarz gości wyczuł intencję Artura Cielasińskiego i wybił piłkę w pole.   

Zawisza stworzył jeszcze kilka dogodnych sytuacji. Jedną z nich mógł zamienić na gola Mateusz Oczkowski, ale piłka po jego strzale trafiła w bramkarza gości.

Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 4:0 dla Zawiszy Bydgoszcz. Zobaczyliśmy zupełnie inny zespół niż w ostatnich pojedynkach. Bardzo aktywny przy linii był trener Jacek Łukomski, który cały czas kierował drużyną. Jeszcze raz podkreślić trzeba ofensywną grę obrońców. Oprócz skrzydłowych często w pole karne przeciwnika zapuszczał się też Bartosz Stoppel (21).

Wprawdzie jego strzały głową nie przyniosły drużynie gola, to sprawiały wiele zamieszania w polu karnym Pogoni.

Po sobotnim spotkaniu Zawisza ma 13 punktów i zajmuje 12. miejsce w tabeli. Za tydzień niebiesko-czarni zmierzą się ze Sportisem Łochowo, który ma 17 punków i jest czwarty w tabeli IV ligi.

jk     

 

 

 

 

 

   

   

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor