Zawisza nigdy nie zginie
Najwierniejsi sympatycy Zawiszy Bydgoszcz świętowali w sobotę (17.06) na pl. Wolności awans do A-klasy
- Naszym zadaniem jest zrobić wszystko, by marka Zawisza Bydgoszcz żyła - deklaruje Krzysztof Bess, prezes Stowarzyszenia Piłkarskiego Zawisza Bydgoszcz w rozmowie z "Tygodnikiem Bydgoskim"
Inne z kategorii
Runda wiosenna zaczyna się w listopadzie. Zawisza zaprasza na Sielską
Tłuchowia i Unia z Solca na czele IV ligi po rundzie jesiennej
Tygodnik Bydgoski: Władze Bydgoszczy nazywają sympatyków Zawiszy kibolami, chuliganami, bandytami. Kim jest Krzysztof Bess?
Krzysztof Bess: Najprostsza odpowiedź – ojcem, przedsiębiorcą, kibicem bydgoskiego Zawiszy i bydgoskiego sportu w ogóle. Proszę nie wpuszczać mnie w retorykę podziałów politycznych, przyklejania gęby, dzielenia na dobrych i złych. To takie prymitywne. Zawisza to nie tylko Krzysztof Bess. To wielu ludzi, którzy angażują się w ten projekt i ciężko pracują, aby ta marka żyła. W każdej dużej grupie zdarzają się czarne owce…
Jaki był to sezon dla nowej drużyny Zawiszy – dobry, bardzo dobry czy rewelacyjny?
Bardzo dobry. Trudny pod względem organizacyjnym. Spółka praktycznie uległa likwidacji. Władze Bydgoszczy nie zrobiły nic, aby ratować piłkę na wysokim poziomie, a były ku temu szanse. Przecież mogliśmy prowadzić zespół na licencji WKS i wystartować np. w IV lidze. Cała brać piłkarska została wrzucona do jednego worka przez prezydenta Bruskiego, który powiedział, że z bandytami nie będzie współpracował. Stanęliśmy na głowie i zgłosiliśmy drużynę do B-klasy. I udało się. Sportowo było rewelacyjnie.
Czy po pierwszym meczu w Fordonie, tak z ręką na sercu, myślał Pan, że Wisła może Wam pomieszać szyki?
Były pewne obawy. Zespół zbudowaliśmy w bardzo szybkim tempie. Znaliśmy klasę naszych zawodników i byliśmy ich pewni. Wisła grała już wcześniej o awans i przegrała o włos z Dębem Potulice. To drużyna złożona z młodych, ambitnych chłopaków. Straciliśmy punkty, ale zdawaliśmy sobie sprawę, że przegraliśmy z braku szczęścia. Ale potem, krok po kroku, drużyna zdobywała pewność siebie. 16 kolejnych zwycięstw na boisku i to kluczowe z Wisłą w Potulicach mówią same za siebie.
Selekcja zawodników okazała się prawidłowa. Kto szczególnie zasłużył na wyróżnienie? Czy był gracz bądź gracze, którzy mocno pana zaskoczyli?
Na pierwszym spotkaniu pojawiło się wielu zawodników, którzy chcieli grać w Zawiszy. W całym sezonie w B-klasie przewinęło się przez kadrę ponad 40 zawodników. Trenerzy Dawid Niezbecki i Patryk Zarosa wykonali niezwykłą pracę. Selekcja była trafiona w punkt. Trudno kogoś wyróżniać. Byli i ci doświadczeni, ograni, a przyszli też młodzi, nieobyci, żeby udowodnić swoja wartość. I udowodnili. Cieszyło zaangażowanie Adama Wiśniewskiego, Wojtka Ruczyńskiego. Wszyscy zasłużyli na gratulacje i podziękowanie. Pamiętajmy, grali przecież dla Zawiszy za darmo.
Mecze w B-klasie musiały być dla klubu i piłkarzy czymś nowym. Jak Pan zapamięta kończące się rozgrywki?
Oby się już nie zdarzyły. Prywatnie, duże doświadczenie budowania zespołu od zera. Ale zebrała się grupa ludzi, dzięki którym daliśmy radę. Mimo że była to B-klasa, zespół grał ciekawą piłkę, otwarty ofensywny futbol. Rywale spinali się na Zawiszę. Chcieli z nami grać, bez względu na obiegowe opinie. Cały sezon przebiegł bez żadnych większych incydentów. Zrobiliśmy proporczyki okolicznościowe z herbem Zawiszy, datą meczu i nazwą rywala. Każdy dostał taką pamiątkę.
Kto pogratulował awansu?
Było wiele słów uznania. Gratulowało nam kilku znanych polityków, kibice, dziennikarze, sympatycy z całego kraju. Ale rozgrywki jeszcze trwają, na oficjalne gratulacje chyba jeszcze zbyt wcześnie. Przy okazji – my też gratulujemy kibicom, sponsorom, zawodnikom, trenerom. Nam wszystkim.
Wiadomo już, czy bydgoski zespół po awansie dalej będzie rozgrywał zawody w roli gospodarza na boisku w Potulicach? Czy może był lub jest brany pod uwagę inny wariant?
Przede wszystkim chciałbym podziękować prezesowi Dębu Potulice Krzysztofowi Ksobiakowi, dyrektor Annie Biniakowskiej i Zespołowi Obsługi Oświaty i Rekreacji w Nakle oraz burmistrzowi Nakła nad Notecią Sławomirowi Napierale. Biorąc pod uwagę przychylność tych ludzi i ich zaangażowanie, nie wyobrażam sobie, żebyśmy mogli teraz wynieść z Potulic. W Bydgoszczy w tej chwili nikt nas nie chce. Nie można przecież w kółko chodzić i prosić o godne warunki do treningu czy do gry. W przeciwieństwie do innych, o pieniądze nie prosimy.
Dlaczego na stanowisku trenera Jacek Łukomski zastąpi Patryka Zarosę?
Zarząd Stowarzyszenia poznał koncepcje obu trenerów na prowadzenie zespołu w wyższej klasie rozgrywkowej. Większości członków zarządu bardziej konkretna wydawała się wizja Jacka Łukomskiego. Oczywiście doceniamy pracę Patryka, który zrobił wspaniała robotę i awansował. Ale teraz przed nami nowe wyzwania. Poinformowałem Patryka osobiście o tej decyzji. Odbyliśmy bardzo długą rozmowę. Ciągle jest dla niego miejsce w klubie.
Czy w związku z awansem kibice mogą spodziewać się dużych zmian w kadrze Zawiszy?
To pytanie do dyrektora sportowego Marcina Łukaszewskiego i do trenera Łukomskiego. Trzeba zrobić przegląd kadry pod kątem gry w A-klasie. Ostateczne decyzje będą należeć do trenera. Przecież chcemy grać o awans. Jest za wcześnie, by mówić o nazwiskach.
Czy są lub będą prowadzone kolejne próby powrotu drużyny na stadion Zawiszy przy ul. Gdańskiej, bo dotychczasowe starania radnych nic w tej sprawie nie zmieniły?
To zależy od tego, czy miasto chce Zawiszy w Bydgoszczy.
Jaka przyszłość czeka Stowarzyszenie Piłkarskie Zawisza? Jakie zadania i cele sobie postawiliście?
W piłce seniorskiej awans, a w przyszłości rok do roku wyżej, aż do rozgrywek centralnych. Poza tym odtworzenie pełnej drabinki szkoleniowej. Stąd porozumienie z Akademią Piłkarską Zagłębia Lubin i powołanie Roberta Świątkowskiego na trenera koordynatora drużyn młodzieżowych.
Trwają nabory. Są chętni?
W tej chwili mamy osiem grup młodzieżowych. Obecnie trwa analiza, nabór i odtworzenie drużyny juniora młodszego (rocznik 2000–2001). Są chętni z całego województwa. Na nasz apel zjawiło się ponad 30 piłkarzy. Mamy zgłoszenia chłopców z Inowrocławia, Mogilna, Torunia i Grudziądza. Najlepiej śledzić szczegóły naborów na stronie internetowej stowarzyszenia zawisza.bydgoszcz.eu
Czy Pana zdaniem możliwa jest współpraca z MUKS CWZS (przejęło po spółce WKS Zawisza zespoły młodzieżowe, które wcześniej należały do SP Zawisza – przyp. red.) – która pozwalałaby na to, by zawodnicy MUKS mogli przechodzić do zespołu seniorów SP Zawisza? Może taka umowa umożliwiłaby powrót zespołów stowarzyszenia na obiekty CWZS?
Okoliczności nie są sprzyjające. MUKS powołany został na szybko. Jest w tych zespołach wielu chłopców, którzy zaczynali szkolenie w drużynach stowarzyszenia. Aby współpracować, miasto powinno stworzyć równe warunki dla pracy wszystkich klubów. W tej chwili tak się nie dzieje. To też wybór rodziców, gdzie chcą, żeby trenowały ich dzieci.
Kończą się rozgrywki na różnych poziomach. Zawisza ma już awans w kieszeni. Inni bydgoscy piłkarze walczą jeszcze o różne cele. Czego Krzysztof Bess chciałby im życzyć?
Powodzenia w walce o swoje cele i dogrania do ostatniego gwizdka w zdrowiu.