MON: „Ten dokument służy Rosjanom”. Samorządowcy: „Dla nas byłby korzystny”
Wokół strategicznej dla Polski drogi ekspresowej VIA POMERANIA narasta poważny konflikt polityczno-instytucjonalny. Raport przygotowany przez Parlamentarny Zespół ds. budowy tej trasy – dokument, który właśnie trafia do samorządowców – spotkał się z jednoznacznie krytyczną oceną Ministerstwa Obrony Narodowej. Sprawa dotyka również naszego regionu, bo VIA POMERANIA w swoim docelowym kształcie ma łączyć Ustkę i Słupsk z Bydgoszczą i dalej z centrum kraju.
Inne z kategorii
Ministerstwo Obrony Narodowej: „Oderwane od realnych potrzeb obronnych”
Jak relacjonuje Radio ZET, MON jest w tej sprawie wyjątkowo stanowcze. Maciej Samsonowicz, doradca ministra obrony narodowej, stwierdził w mediach społecznościowych, że proponowane warianty przebiegu trasy z raportu sejmowego zespołu są „całkowicie oderwane od realnych potrzeb obronnych”.
W dłuższym komentarzu Samsonowicz zauważa, że autor sejmowego raportu „nie posiada dostępu do informacji niejawnych, a więc nie miał możliwości uwzględnienia kluczowych uwarunkowań wojskowych ani głównego celu powstania tej trasy, jakim jest mobilność wojsk”. W konsekwencji – jak ocenia – „całość nie może być traktowana poważnie ani jako dokument merytoryczny”.
Jeszcze mocniejszy głos należy do posła Marka Biernackiego z komisji ds. służb specjalnych. W rozmowie z Radiem ZET polityk nie owijał w bawełnę:
„Ten dokument służy Rosjanom, opóźnia tylko budowę tej drogi”.
Według Biernackiego, błędny układ korytarzy zaproponowanych w raporcie sprawiłby, że wojsko z Ustki do Bydgoszczy jechałoby nawet 20 godzin zamiast 10.
Raport wędruje po regionach – w Tucholi przyjęty z entuzjazmem
Tymczasem w terenie dokument przyjmowany jest znacznie cieplej. W połowie listopada wiceprzewodniczący sejmowego zespołu Włodzimierz Giziński przekazał raport burmistrzowi Tucholi. Na profilu Gminy Tuchola napisano, że proponowany wariant „byłby bardzo korzystny dla rozwoju miasta, gminy i całego powiatu tucholskiego”.
To wywołało reakcję MON i kolejny komentarz Samsonowicza – tym razem na Facebooku – w którym przypomniał, że prawidłowy przebieg trasy został już zaproponowany w ramach programu „Pakt dla bezpieczeństwa Polski – Pomorze Środkowe”, uzgodnionego ze Sztabem Generalnym WP.
Kto odpowiada za zamieszanie?
Przewodniczący sejmowego zespołu poseł Stanisław Lamczyk zdystansował się od dokumentu, zapewniając, że to jedynie materiał roboczy, a właściwą koncepcję i tak opracuje komisja infrastruktury. Co do działań swojego zastępcy, Lamczyk zauważył dyplomatycznie, że „kolega wychodzi trochę przed szereg”.
Giziński z kolei tłumaczy, że raport powstał, zanim ujawniono wojskowy charakter inwestycji. Dodaje również, że aspekt społeczny – rozwój lokalnych gmin – „jest ważny, czy będzie wojna, czy jej nie będzie”.
Radio ZET informuje też o wątku bydgoskim: praca autora raportu miała początkowo zostać sfinansowana przez jedną z bydgoskich fundacji, choć ostatecznie się z tego wycofano.
O jaką drogę właściwie chodzi?
VIA POMERANIA ma połączyć Ustkę i Słupsk z Bydgoszczą, a dalej z Inowrocławiem, Koninem i Kaliszem. Inwestycja – kosztująca według wstępnych szacunków ok. 12 mld zł – ma kluczowe znaczenie dla przerzutu wojsk NATO. Czas realizacji szacuje się na 7–10 lat.
Projekt zyskał rangę priorytetu MON jeszcze w 2025 r., gdy w ramach „Paktu dla bezpieczeństwa Polski” określono konieczne korytarze infrastrukturalne na Pomorzu Środkowym.
Rosnący spór na styku wojska i parlamentu
Konflikt o VIA POMERANIĘ pokazuje rzadko obserwowaną skalę napięcia między resortem obrony a parlamentarnym zespołem. MON zarzuca brak kompetencji i groźne dla bezpieczeństwa państwa wnioski. Część samorządowców widzi w dokumencie szanse dla lokalnego rozwoju. Zespół sejmowy próbuje tonować emocje, mówiąc o „materiałach roboczych”.
Jedno jest pewne: VIA POMERANIA – trasa, która ma połączyć Pomorze z Bydgoszczą i centrum Polski – stała się dziś areną sporu, którego stawką jest nie tylko układ dróg, lecz także tempo i logika modernizacji infrastruktury kluczowej dla bezpieczeństwa kraju.
Źródło: Radio ZET