Wydarzenia 29 lip 2017 | Wojciech Bielawa
Bezrobocie w Bydgoszczy niskie, a pensje wysokie jak nigdy

Do września bydgoska Pesa chce zatrudnić ponad 250 osób/fot. Anna Kopeć

Stopa bezrobocia w naszym mieście na koniec czerwca wyniosła rekordowo niskie 4,3 proc., a nasze pensje rosną najszybciej w Polsce – średnio o 7,9 proc. w ciągu ostatnich 12 miesięcy. Wciąż zarabiamy jednak mniej niż mieszkańcy innych regionów.

Tak niskiego bezrobocia nie było w naszym mieście od czasu reformy administracyjnej i powołania do życia powiatów, czyli od 1999 r. Według szacunków Powiatowego Urzędu Pracy na koniec czerwca br. w Bydgoszczy stopa bezrobocia wyniosła 4,3 proc. Bez pracy jest więc nieco ponad 7100 osób. Podobnie wygląda sytuacja w innych dużych polskich miastach. Najmniej bezrobotnych jest w Poznaniu (1,8 proc.) i Warszawie (2,6 proc.).

- To zasługa bardzo dobrej koniunktury na rynku pracy. Najbardziej odczuwalny spadek bezrobocia odnotowaliśmy w 2015 r. Lata 2016 i 2017 przyniosły kolejne spadki. Podejrzewam, że ta tendencja będzie się utrzymywała w kolejnych miesiącach – mówi Tomasz Zawiszewski, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Bydgoszczy.

W Bydgoszczy coraz trudniej znaleźć pracowników, szczególnie wykwalifikowanych, posiadających specjalistyczne uprawnienia. W walce o pracownika pracodawcy oferują coraz lepsze warunki pracy i wynagrodzenia. - Oferty są coraz bardziej atrakcyjne pod względem finansowym. To sprawia, że na podjęcie pracy decydują się także ci, którzy do tej pory z powodu niskich zarobków wybierali bezrobocie - mówi Tomasz Zawiszewski.

Potwierdzają to dane Głównego Urzędy Statystycznego. Jak wyliczył GUS, w województwie kujawsko-pomorskim pensje rosną najszybciej w Polsce. W maju tego roku średnia pensja w naszym regionie wyniosła 3726,11 zł, czyli o 7,9 proc. (294 zł) więcej niż 12 miesięcy temu. Pensje szybko rosną też w województwie lubuskim (wzrost o 6,5 proc.) i świętokrzyskim (6,2 proc.).

Niestety, mimo tego dynamicznego wzrostu, wciąż zarabiamy mało w porównaniu do mieszkańców innych regionów – nawet 15 proc. mniej od średnich zarobków w Polsce. Gorzej od nas opłacani są tylko mieszkańcy województwa warmińsko-mazurskiego (3627,61 zł) i podkarpackiego (3668,80 zł). Dla porównania średnia pensja na Mazowszu jest wyższa od naszej o ponad 1,5 tys. zł (5263,45 zł).

 

Firmy kuszą z billboardów

Ponad 250 par rąk do pracy potrzebnych jest w Pesie. Do września bydgoski producent pojazdów szynowych chce zatrudnić 100 monterów (m.in. elektryków, elektroników i stolarzy), 80 ślusarzy, 40 spawaczy, 20 lakierników, 15 formierzy tworzyw sztucznych oraz 5 operatorów obrabiarek CNC. Rekrutacja trwa. W czerwcu spółka zatrudniła 20, a w lipcu 40 nowych pracowników. - Niewykluczone, że będziemy się posiłkowali pracownikami tymczasowymi, także zza wschodniej granicy, głównie z Ukrainy. Decydujące są dla nas kwalifikacje i doświadczenie, czasem sama chęć do pracy nie wystarczy – mówi Michał Żurowski, rzecznik prasowy Pesa Bydgoszcz.

Pracownicy nie walą do Pesy drzwiami i oknami. Firma musi wysilić się, aby zatrudnić fachowców. - Szukamy pracowników nie tylko w Bydgoszczy, ale w całym regionie, m.in. za pośrednictwem urzędów pracy, tradycyjnych ogłoszeń w prasie i w internecie, a także podczas różnego rodzaju drzwi otwartych, targów i giełd pracy. Staramy się dokładnie penetrować rynek. Nasz dział HR zdecydował się także na zamieszczenie ogłoszeń o pracę na billboardach. Naprawdę wiele osób o nie pyta. To pokazuje, że nie można obok nich przejść obojętnie – komentuje Żurowski.

Pesa to nie jest jedyne duże bydgoskie przedsiębiorstwo, które ogłasza się na billboardach. W taki sposób potencjalnych pracowników poszukują też firma Unilever z Okola. Oferta Pesy jest jednak wyjątkowa, bo na billboardach znajduje się informacja o wynagrodzeniu: „Spawacz od 4000 zł” - czytamy. To nowość, ponieważ wielu pracodawców jeszcze do niedawna informację o zarobkach traktowało niemal jak tajemnicę. - Rynek wymusza zmiany – mówi Żurowski.

 

Setki miejsc w logistyce i magazynach

Pracowników wciąż potrzeba także w nowym Centrum Dystrybucji Carrefour przy ul. Franciszka Dachlery, które rozpoczęło działalność 4 miesiące temu. Centrum ma powierzchnię 37 tys. m kw., zaopatruje blisko 60 super i hipermarketów Carrefoura w północnej Polsce. Magazyn obsługuje firma ID Logistics. - Docelowo będziemy potrzebowali 280-330 pracowników. Do czerwca przyjęliśmy nieco ponad 200 osób. To wielki sukces, okupiony katorżniczą pracą. Przy tak niskim bezrobociu nie jest bowiem łatwo o dobrych pracowników. Pomogły nam dwie uznane agencje pracy tymczasowej. Rekrutowaliśmy nie tylko na terenie Bydgoszczy, ale i w okolicznych gminach. Będziemy dowozić pracowników. Mamy już także pierwszą grupę pracowników z Ukrainy – mówi Piotr Chojnacki, dyrektor magazynu ID Logistics. Nie zdradza, ile dokładnie zarabiają jego podwładni. - Na pewno są to kwoty większe niż najniższa krajowa – mówi.

Osoby z doświadczeniem w logistyce, a także osoby z uprawnieniami na wózek widłowy i kierowcy mogą przebierać w ofertach. - W krótkim odstępie czasu w Bydgoszczy pojawiło się kilku znaczących deweloperów powierzchni magazynowych. Dzięki inwestycjom Panattoni Europe, Waimea Holding, czy LCP Properties, Bydgoszcz w skali całego kraju stała się liderem pod względem ilości oddanych powierzchni magazynowych klasy A. Konkurencja między przedsiębiorcami z tej branży jest bardzo duża. Korzystają na tym pracownicy, ponieważ ich zarobki są coraz lepsze – mówi Edyta Wiwatowska, prezes Bydgoskiej Agencji Rozwoju Regionalnego.

 

Białe kołnierzyki się cenią

Bardzo dynamicznie rozwija się w Bydgoszczy sektor BPO/SSC, czyli branża usług wspólnych, m.in.: księgowości, IT i obsługi klienta. To jedna z najdynamiczniej rozwijających się branż na świecie. W Bydgoszczy w tej branży pracuje już ponad 10 tys. osób i z pewnością będzie ich przybywać. – W 2010 r. branża ta nad Brdą zatrudniała nieco ponad 1200 osób. Dane zebrane na początku tego roku pokazały niemal 10-krotny wzrost zatrudnienia. Obecnie sektor BPO/SSC zatrudnia w naszym mieście ok. 10 tys. pracowników, z czego 8 tys. w samych firmach IT – mówi Edyta Wiwatowska, prezes BARR.

W najbliższych dwóch latach podwojenie swojej kadry (nawet do 600 pracowników) w bydgoskim oddziale zapowiada brytyjska firma Mobica. – Chcemy sprowadzić do Bydgoszczy jak najwięcej naszych projektów zaawansowanych technologicznie. Będą to miejsca pracy dla wysoko wykwalifikowanej kadry programistów, tym samym liczymy na absolwentów działających w mieście szkół wyższych – mówi Wojciech Chybowski, dyrektor centrów rozwoju oprogramowania Mobica.

W tej branży zarobki są bardzo dobre, zdecydowanie przekraczają średnią krajową. Oferty dla początkujących zaczynają się od 3-4 tys. zł. Permanentną rekrutację prowadzą m.in. Atos czy Nokia Corporation. - Rywalizacja o pracownika między tymi firmami jest ogromna. Normą staje się to, że pracownicy są kuszeni przez konkurencję. Sam skorzystałem z takiej oferty. Na dzień dobry zaoferowano mi bowiem podwyżkę i to aż o kilkadziesiąt procent. Firmom bardziej opłaca się podkupić pracownika, niż szkolić od podstaw świeżo upieczonego absolwenta. Zauważam jednak, że z roku na rok zmniejszają się wymagania stawiane kandydatom. Kiedyś były bardzo wyśrubowane. Teraz pracodawcy zdali już sobie sprawę, że o dobrych kandydatów jest naprawdę trudno, więc biorą na swoje barki ciężar dokształcania i szkolenia pracowników – mówi pan Robert, absolwent UTP, który w swoim CV ma m.in. takich pracodawców, jak Atos i Nokia Corporation (dawny Alcatel-Lucent).

 

Komu pracę, komu?

Portale ogłoszeniowe, w tym także serwis Powiatowego Urzędy Pracy, są pełne ofert. W ubiegłym tygodniu w bydgoskim pośredniaku można było ich znaleźć blisko pół tysiąca. Wakatów było aż 1700.

Tradycyjnie – jak w każdym sezonie letnim – poszukiwani są fachowcy z branży budowlanej: murarze, tynkarze, malarze, szpachlarze, płytkarze. Oferty zaczynają się od 2 tys. zł., ale doświadczeni fachowcy mogą liczyć nawet na dwa razy tyle.

Kujawsko-Pomorski Urząd Wojewódzki w Bydgoszczy poszukuje inspektorów w wydziałach: spraw obywatelskich i cudzoziemców, polityki społecznej oraz infrastruktury i rolnictwa (od 2 tys. zł.), Poczta Polska potrzebuje listonoszy (2-2,3 tys. zł.), a Areszt Śledczy szefa kuchni (3 tys.).

O pracowników zabiegają także supermarkety i sklepy, bary, restauracje, puby oraz przedsiębiorstwa z branży przemysłowej i nowo otwierane firmy na terenie Bydgoskiego Parku Przemysłowo-Technologicznego.

Wojciech Bielawa

Wojciech Bielawa Autor

Redaktor prowadzący