Czy wójt Dobrcza zachowa stanowisko? Referendum w niedzielę
Wójt Krzysztof Szala w bydgoskim Sądem Okręgowym / fot. wb
W niedzielę 23 kwietnia mieszkańcy Dobrcza zdecydują w referendum o przyszłości wójta Krzysztofa Szali oraz Rady Gminy Dobrcz. Wyniki będą ważne, jeśli do urn pójdzie 2100 osób.
Inne z kategorii
Tako „Rzeczemy” i poetycko wieczerzamy [ZAPROSZENIE]
Pożar mieszkania w Fordonie [Z OSTATNIEJ CHWILI]
Czy jesteś za odwołaniem wójta Gminy Dobrcz? Czy jesteś za odwołaniem Rady Gminy Dobrcz? - to dwa pytania, na które 23 kwietnia odpowiedzą mieszkańcy gminy.
Referendum to pokłosie „afery drobiowej”. Mieszkańcy Dobrcza stracili zaufanie do wójta, ponieważ ten nie poinformował ich z wyprzedzeniem o planach budowy na ternie gminy wielkich kurzych ferm. Niezadowoleni mieszkańcy zawiązali grupę inicjatywną i zaczęli zbierać podpisy w sprawie zorganizowania referendum. Pod wnioskiem podpisało się prawie 1500 mieszkańców, choć wymaganych było 840 podpisów. Jeśli będą chcieli postawić kropkę nad „i” i odwołać wójta, muszą zmobilizować się jeszcze bardziej. Referendum będzie ważne, jeśli do urn pójdzie 2100 osób (60% głosujących w ostatnich wyborach samorządowych).
Fermy to tylko punkt zapalny
Krzysztof Szala z oskarżeniami się nie zgadza i podobnie jak mieszkańcy deklaruje, że nie chce kurzych ferm w gminie. – Grupa inicjatywna stronniczo opisuje moje zachowanie. Robimy wszystko, aby ferm tu nie było, a obecne prawo daje nam taką możliwość – twierdzi wójt. Przekonywał mieszkańców, że na tamtym etapie postępowania nie miał obowiązku informować ich o inwestycji. Nie uwierzyli. Mimo jego zapewnień referendum się odbędzie.
– Wszystko sprowadza się do tego co można, a co trzeba – stwierdza Grzegorz Szweda, jeden z inicjatorów przeprowadzenia referendum. – Wójt mówi, że nie musi nikogo informować i jednocześnie twierdzi, że prawo mu tego wręcz zabrania. A tak naprawdę, wójt mógł powiedzieć, ale nie chciał – uważa.
Sprawa ferm była tylko punktem zapalnym, który zmobilizował mieszkańców do działania i zwarcia szyków przeciwko władzy wójta. Według dobrczan lista zaniedbań Krzysztofa Szali jest długa: brak kanalizacji, oświetlenia, nieodśnieżone drogi. – Pytałam o kanalizację i powiedzieli, że tam, gdzie mieszkam, nie było takich planów. Ale do przyszłych ferm drobiu jest pociągnięte wszystko, czego potrzebowali. Z oświetleniem podobnie, lampa miała być i już drugi rok czekam. I tak jest u nas w Dobrczu ze wszystkim – mówi pragnąca zachować anonimowość mieszkanka Dobrcza.
Waldemar Łazarski, przedstawiciel grupy referendalnej – Mamy już dość wójta, bo zaufanie społeczne, którym ludzie go obdarzyli, zostało zerwane. Wójt to stary samorządowiec. Trzeba przerwać u nas ten łańcuch wzajemnego kolesiostwa – mówi.
– Sprawa przybrała charakter polityczny – odpiera ataki Krzysztof Szala. – Fermy stały się nieważne, ważna jest chęć przejęcia władzy. Moje działania są transparentne. Jestem wójtem piątą kadencję, bywało, że w wyborach miałem nawet po czterech konkurentów, ale zawsze wygrywałem. To pokazuje, że mieszkańcy chcą, abym był na tym stanowisku – ocenia.
Przeprosili wójta w sądzie
5 kwietnia wójt spotkał się z inicjatorami referendum w bydgoskim Sądzie Okręgowym. Powodem było uzasadnienie do wniosku referendalnego. Mieszkańcy napisali w nim, że wójt naruszył prawo budowlane, kodeks postępowania administracyjnego, kodeks karny, ustawę o finansach publicznych, a także utrudniał dostęp do informacji publicznej i przekroczył swoje kompetencje. – Szanuję prawa mieszkańców do krytyki, ale ich zarzuty nie mają pokrycia w dokumentach. Troszkę się zagalopowali – tłumaczył wójt.
Sędzia Sądu Okręgowego w Bydgoszczy Hanna Daniel zaproponowała, aby sprawę załatwić polubownie. – Mieszkacie państwo w niewielkiej miejscowości, jesteście na siebie skazani. Może warto się porozumieć tak, aby każdy wyszedł z tej sali z honorem i z tarczą – radziła. Inicjatorzy referendum początkowo nie chcieli iść na kompromis, ale ostatecznie ugięli się i podpisali oświadczenie o następującej treści: „Działamy i będziemy działać dla dobra gminy Dobrcz. Takie intencje przyświecają nam także i w tej sprawie. Nie było naszym zamiarem naruszenie dóbr osobistych powoda Krzysztofa Szali. Jeżeli powód tak to odebrał – to przepraszamy” – podpisali Grzegorz Szweda, Izabela Kafka, Justyna Świątek, Monika Gruca i Sebastian Spionkowski. Ponadto będą musieli pokryć koszty sądowe w wysokości ponad 1,5 tys. zł.
Magdalena Liczkowska, Wojciech Bielawa