Rolnicy wściekli przed Urzędem Wojewódzkim! „To jest upadek polskiej wsi”. Padły mocne słowa i twarde żądania
fot. własne
13 listopada przed Kujawsko-Pomorskim Urzędem Wojewódzkim w Bydgoszczy odbyła się konferencja przedstawicieli rolników z regionu. Delegacja – reprezentująca grupy protestujące po spotkaniu we Wtelnie – przekazała wojewodzie Michałowi Sztyblowi pakiet sześciu postulatów dotyczących sytuacji na polskiej wsi. Ton konferencji był zdecydowany: rolnicy mówią o „krytycznym stanie polskiego rolnictwa”, „groźbie upadku gospodarstw” i „zalewie żywności spoza UE bez kontroli”.
Inne z kategorii
W konferencji uczestniczyli m.in. rolnicy Maciej Mojzesowicz, Karol Kaczmarek, Monika Stanek, bydgoski radny Paweł Sieg. Głos zabrał także wojewoda Michał Sztybel.
„To jest upadek polskiej wsi” – głos rolników
Maciej Mojzesowicz podkreślił, że sytuacja staje się dramatyczna:
– „Musimy sobie zdawać sprawę, że idzie to w kierunku upadłości gospodarczej. To jest upadek polskiej wsi, jeśli rząd szybko nie podejmie radykalnych kroków” – mówił.
Jako przykład patologii wskazał masowy napływ papryki z zagranicy i brak realnych kontroli:
– „62 tysiące ton papryki wchodzi przebiorami. To skandal. Państwo wie, gdzie i co rolnik sieje, a jednocześnie dopuszcza takie ilości towaru bez nadzoru”.
Mojzesowicz podkreślał, że rolnicy nie oczekują kredytów, lecz uczciwej zapłaty za wyprodukowaną żywność.
Sześć postulatów polskiej wsi
Monika Stanek szczegółowo przedstawiła oczekiwania rolników. Lista obejmuje:
-
Kompensatę strat finansowych w produkcji rolnej – we wszystkich sektorach.
-
Połączenie służb kontrolnych i ukierunkowanie ich na badania importowanej żywności (ilość, jakość, zgodność z normami), z prawem nakładania kar.
-
Rolnicze kredyty obrotowe na min. 20 lat, oprocentowane do 0,5%.
-
Zakaz licytacji komorniczych gospodarstw, których problemy wynikają – jak wskazuje postulat – z braku spójnej polityki rolnej państwa.
-
Wpisanie Krajowej Grupy Spożywczej do spółek strategicznych i rozszerzenie jej o terminal zbożowy w Gdyni.
-
Mechanizm kompensaty cen produkcji rolnej, aby chronić gospodarstwa przed gwałtownymi wahaniami rynku.
– „Rząd musi się do tego natychmiast odnieść. Polska wieś tego potrzebuje” – apelowała.
„To już sabotaż gospodarczy” – wystąpienie radnego Pawła Siega
Głos zabrał również bydgoski radny i działacz społeczny Paweł Sieg, mówiąc ostro o polityce państwa wobec rolników:
– „Polska wieś tonie. Jesteśmy zalewani produktami z Ukrainy i Azji, często gorszej jakości, bez kontroli. A polski rolnik musi spełniać unijne normy, Zielony Ład, ETS. To już nie wolny rynek, to sabotaż gospodarczy”.
Sieg przekonywał, że jako konsument oczekuje zdrowej, sprawdzonej żywności i nie chce, by polskie gospodarstwa bankrutowały „w imię taniego importu”.
Rolnicy zgodzili się, by ich protesty miały ponadpartyjny charakter:
– „Nie jesteśmy od PiS-u, PO, PSL-u czy Konfederacji. Jesteśmy polską wsią i produkujemy żywność dla wszystkich. Politycy mają wreszcie zacząć rządzić dla państwa polskiego” – podkreślano.
Zapowiedź dalszych protestów
Na pytanie o kolejne kroki, padła deklaracja:
– „Jeśli rząd nie zareaguje, rolnicy będą zmuszeni ponownie wyjść na ulicę. To nie są postulaty z kosmosu, tylko rzeczy do wykonania” – mówił Mojzesowicz.
Wskazywał na brak kontroli na granicy:
– „6 tysięcy ton dziennie przechodzi przez granicę. Gdzie są te kontrole? Niemcy potrafią zawrócić towar, a u nas? Nic”.
Wypowiedzi rolników mocno akcentowały także kwestie bezpieczeństwa żywnościowego i zdrowotnego.
Wojewoda: „Przekażę postulaty ministrowi”
Wojewoda kujawsko-pomorski Michał Sztybel zapewnił, że postulaty trafią do Ministerstwa Rolnictwa:
– „Obiecałem rolnikom, że ich postulaty przekażę ministrowi. Rozszerzę je o analizę sytuacji w naszym województwie. Rynek rolny jest skomplikowany, a sytuacja wielu gospodarstw trudna”.
Sztybel zapowiedział dalszą komunikację z grupą protestujących.
Konferencja pokazała skalę frustracji i determinacji rolników w regionie. Oczekują oni konkretnych działań rządu, realnych kontroli jakości importu oraz ochrony polskiej żywności. Wojewoda deklaruje współpracę, ale rolnicy zapowiadają, że w razie braku efektów wyjdą na ulice.