Kaczyński idzie na wojnę z samorządowcami. Będą protesty
Samorządowcy z regionu, którzy krytykują pomysł PiS spotkali się w BCTW / fot. Anna Kopeć
Prezydenci, burmistrzowie i wójtowie z regionu szykują na marzec wielkie protesty przeciwko zmianom w ordynacji wyborczej. Prezes PiS ma już gotowy plan, jak nie dopuścić politycznych rywali do startu w wyborach samorządowych.
Inne z kategorii
Pożar mieszkania w Fordonie [Z OSTATNIEJ CHWILI]
Bohaterowie Solidarności. Walka o dziedzictwo polskie, która się nie skończyła [KOMENTARZ, WIDEO]
Jarosław Kaczyński wyruszył w objazd po Polsce i dokonuje przeglądu partyjnych sił w regionach. Dał tym samym jasny sygnał, że czas świętowania minął i trzeba ostro wziąć się do roboty. Przed Prawem i Sprawiedliwością bowiem ważna batalia - przyszłoroczne wybory samorządowe. Prezes wie już co zrobić, aby wyjść z nich zwycięsko i teraz przekonuje do swojego planu członków partii. W zeszły poniedziałek Kaczyński przedstawiał swoją wizję 200 najważniejszym politykom PiS z Kujaw i Pomorza. Do hotelu “Pod Orłem” w Bydgoszczy zaproszeni zostali wybrani członkowie, a mniej znaczący działacze i media nie mieli wstępu na spotkanie.
Ukrócić PO i PSL
Kaczyński prawie całe swoje wystąpienie poświęcił kwestii lokalnych wyborów. Mówił, że „PO i PSL zdominowały samorządy i trzeba to ukrócić”. Zadeklarował, że„zrobi wszystko, aby nowa ordynacja wyborcza została przeforsowana w parlamencie”. Oprócz przezroczystych urn i kamer w lokalach wyborczych, prezes chce wprowadzić zapis, że o reelekcję na urząd prezydenta, burmistrza czy wójta nie mogą ubiegać się ci, którzy piastują stanowisko dłużej niż dwie kadencje. To wykluczy z najbliższych wyborów tysiące z nich i utoruje drogę do zwycięstw kandydatom PiS.
Spośród największych miast naszego województwa, tylko we Włocławku urzędujący prezydent Marek Wojtkowski mógłby ubiegać się o reelekcję. Rafał Bruski z Bydgoszczy, Michał Zaleski z Torunia, Ryszard Brejza z Inowrocławia i Robert Malinowski z Grudziądza musieliby zrobić sobie co najmniej pięcioletnią przerwę od prezydentury – na tyle lat jest bowiem planowana następna kadencja samorządu.
– Prezes zdaje sobie sprawę, że ordynacja może zostać zaskarżona do Trybunału Konstytucyjnego. Chce grać ostro, bo będzie wtedy miał ewentualnie pole do ustępstw, chociaż wątpliwe, żeby chciał na nie pójść – komentuje uczestnik spotkania z Jarosławem Kaczyńskim.
To rodzi bunt
- Kaczyński nas obraża w wywiadach, mówiąc, że my, doświadczeni samorządowcy, jesteśmy mafiozami i złodziejami. Nie po to całe życie poświęciłem pracy na rzecz lokalnej społeczności – mówi Andrzej Grabowski, burmistrz Kowalewa Pomorskiego. Jest jednym z rekordzistów w skali kraju – urząd sprawuje siódmą kadencję, od 1990 r. - Za każdym razem wygrywałem w demokratycznych wyborach – przypomina.
– Ten pomysł to jawne ograniczenie praw wyborczych. PiS tak chętnie powołuje się na wolę suwerena. Pytam się: Czy mnie wybrały krasnoludki czy suweren? – kpi z planów rządzącej partii Wojciech Sypniewski, wójt Osielska od 1996 r. - Nigdy nie byłem w żadnej partii, nie interesują mnie polityczne wojenki. Włożyłem mnóstwo wysiłku i serca w moją pracę. Sądząc po wynikach wyborów idzie mi nie najgorzej. Dlaczego prezes PiS chce decydować za ludzi, na kogo mogą głosować?
Oburzenia nie kryje także Marcin Skonieczka, wójt gminy Płużnica. - Śmieszy mnie, jak słyszę premier Beatę Szydło, która mówi, że kadencyjność da szansę młodym ludziom. Przecież młodzi mają szansę, muszą tylko zaprezentować dobry program. Wiem, co mówię. W przyszłym roku kończę 40 lat, ale dla PiS jestem już za stary, bo rządzę drugą kadencję. Może jakiś Misiewicz jest szykowany na moje miejsce?
Lista niezadowolonych z pomysłu PiS jest w naszym regionie bardzo długa. Jeśli bowiem kadencyjność wejdzie w życie to ze stanowiskami będą się musieli pożegnać m.in.: Stanisław Gliszczyński (burmistrz Koronowa), Jacek Kaczmarek (burmistrz Łabiszyna), Sławomir Napierała (burmistrz Nakła nad Notecią), Wojciech Oskwarek (wójt Nowej Wsi Wielkiej), Michał Pęziak (burmistrz Barcina), Roman Wieczorek (wójt Dąbrowy Biskupiej), Jan Wach (wójt Sicienka), Jacek Brygman (wójt Cekcyna), Jarosław Radacz (burmistrz Brodnicy) czy Eugeniusz Gołembiewski (burmistrz Kowala).
Powalczą na stołecznych ulicach
Samorządowcy zamierzają głośno zaprotestować przeciwko zmianom w ordynacji wyborczej. Chcą w pierwszej połowie marca zorganizować manifestację w Warszawie. Do stolicy mają zjechać lokalni liderzy z całej Polski. Przewidują, że protesty mogą być liczniejsze od tych dotychczas organizowanych przez KOD i opozycję.
Na razie samorządowcy rozmawiają. W zeszłym tygodniu w Bydgoskim Centrum Targowo-Wystawienniczym na zaproszenie Rafała Bruskiego odpowiedziało ponad 100 samorządowców z całego województwa. Przez aklamację przyjęli rezolucję potępiającą reformę. Podobne spotkania organizowane są w całym kraju.
– Decyzje o losie samorządów już zapadła. PiS to zrobi, jeśli będziemy działać standardowo. Musimy walczyć o swoje prawa – apelował prezydent Włocławka, Marek Wojtkowski.
– Mamy do czynienia z brutalną centralizacją władzy i pełzającą zmianą ustroju. Musimy wyrazić swój sprzeciw wobec planów PiS. Bo za kilkanaście lat będą zadawać nam pytania, co zrobiliśmy. Nie możemy milczeć – wtórował Ryszard Brejza.
Gospodarz spotkania apelował: - Jeśli padnie hasło, że jedziemy do stolicy, bądźmy solidarni – mówił Rafał Bruski. Ze względu na partyjną przynależność nie chciał zostać liderem porozumienia. - W takich jak ja łatwiej uderzyć – tłumaczył.
Twarzą samorządowego porozumienia na Kujawach i Pomorzu został Eugeniusz Gołembiewski, burmistrz Kowala i wiceprzewodniczący Unii Miasteczek Polskich.
– Najbardziej oburza tryb podejmowania tej decyzji. Szykowany jest projekt poselski, który w przeciwieństwie do rządowego nie wymaga żadnych konsultacji. Będzie można go przyjąć w kilkanaście godzin – twierdzi. –Siedzimy na chybotliwych stołkach. Rządzimy jednak tak, aby nie podcinać gałęzi, na której siedzimy. Zarzuty kierowane pod naszym adresem naprawdę bolą. Szkoda, że PiS zapomina o fundamentalnej podstawie europejskich wartości: Tyle samorządności ile się tylko da, tyle państwa ile tylko trzeba.