Kłamstwo niszczy wzajemne zaufanie
Istnieje przysłowie, że przyznanie się do winy zmniejsza ją o połowę, a zaparcie się ją podwaja. Myślę, że to dobra zasada i miara dla wychowawcy.
Inne z kategorii
Tako „Rzeczemy” i poetycko wieczerzamy [ZAPROSZENIE]
Pożar mieszkania w Fordonie [Z OSTATNIEJ CHWILI]
W ubiegłym tygodniu pisałem o roztropności, która jest sztuką rządzenia własnym postępowaniem. Roztropność w szerokim znaczeniu obejmuje rozwagę (ocenę różnych dróg do osiągnięcia celu), rozsądek (wybór odpowiedniej dla nas drogi) oraz roztropność właściwą, czyli pójście wybraną drogą i nieopuszczanie jej.
Dla roztropności wielkie znaczenie ma prawdomówność. Jest to sprawność, która umożliwia nam postrzeganie i przedstawienie świata – samemu sobie i innym ludziom – takiego, jakim on w rzeczywistości jest, bez zniekształceń.
Wyobraźnia na wodzy
Odwołajmy się do tego, czego o prawdomówności uczył Arystoteles. Ten mocno stąpający po ziemi filozof – realista – zauważył, że postępowanie człowieka w wielu dziedzinach powinien wyznaczać złoty środek pomiędzy przeciwnymi wadami (choć są od tej zasady wyjątki). W przypadku prawdomówności ten złoty środek zawiera się między chełpliwością, fanfaronadą i błazenadą a nadmiernym i fałszywym umniejszaniem siebie.
Wychowując, należy jednak zwracać uwagę na dziecięcą wyobraźnię – zwłaszcza u dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym. Bywa ona tak bogata, że dziecku trudno ją opanować. Stąd nieprawdziwe opowieści dziecięce nie zawsze będą wprost kłamstwem, ale tu właśnie możemy z cierpliwością uczyć kontroli wyobraźni, a tym samym i prawdomówności. Istotnym ćwiczeniem jest porównywanie wraz z dzieckiem tego, co ono widziało i słyszało z tym, co sobie wyobraziło i wymyśliło. Wskazujmy, że wymyślanie jakichś historii nie jest czymś złym, przeciwnie, jest cenną umiejętnością – robią to wszak nawet znakomici pisarze – ważne jednak, by odróżniać wymysły od tego, co zdarzyło się naprawdę.
Inaczej postępujemy wobec świadomego dziecięcego kłamstwa, które zdarza się zwłaszcza wtedy, kiedy z powodu jakiegoś dziecięcego występku czy zwykłej psoty doszło do szkody: coś zostało zniszczone albo komuś stała się krzywda – na przykład popchnięty kolega przewrócił się i złamał rękę albo kopnięta za mocno piłka wybiła szybę.
Lepiej się przyznać
W takich sytuacjach nacisk na prawdomówność jest bardzo ważny. Wiele możemy tu popsuć poprzez nadmierną surowość, która może stać się pretekstem do kłamstwa dla uniknięcia kary.
Wyrozumiałość wobec mniejszych przewinień, do których dziecko się przyznało, a nieco większe kary za te, które ukryło, to najrozsądniejsze postępowanie. Istnieje przysłowie, że przyznanie się do winy zmniejsza ją o połowę, a zaparcie się ją podwaja. Myślę, że to dobra zasada i miara dla wychowawcy.
Najgorszą rzeczą przeciwną prawdomówności jest kłamstwo złośliwe, czyli fałszywe oskarżenie. To ono zostało wprost zabronione w Dekalogu: „nie będziesz mówił fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu”. Jeśli coś takiego zdarzy się dziecku, należy zawsze żądać od niego – nawet w najmłodszym wieku – odwołania fałszywego oskarżenia i przeprosin.
Wskazujmy też dziecku, że kłamstwo niszczy zaufanie. Można – oczywiście zachowując delikatność – po pewnym czasie zwrócić mu uwagę: „a skąd mam wiedzieć, czy teraz mówisz prawdę? Przecież niedawno mnie okłamałeś”. Oczywiście zaraz potem winno nastąpić wyjaśnienie, że powiedzieliśmy tak, żeby dziecko dobrze zrozumiało i zapamiętało, że prawdomówność jest ważna.
Nie skrzywdzić innych
Prawdomówność jest sztuką realnego patrzenia na świat, dlatego jest ona niezbędna dla roztropności, która zawsze takiego życiowego realizmu wymaga. Ale jak wskazałem przed chwilą, naruszenie prawdomówności może wiązać się z krzywdą drugiego człowieka. Dlatego też prawdomówność formalnie podporządkowana jest innej kardynalnej sprawności – sprawiedliwości. O niej napiszę w następnych odcinkach tego cyklu. Wcześniej jednak wspomnę jeszcze o siostrach kłamstwa, udawaniu i hipokryzji, których oczywiście trzeba unikać, a także o pewnym bardzo rozpowszechnionym nieporozumieniu z hipokryzją związanym.
Maksymilian Powęski