Ks. Narytnyk: Najważniejsza jest misja, żona i dzieci dojadą później
Ksiądz Roman Narytnyk / fot. Anna Kopeć
Ksiądz Roman Narytnyk jest pierwszym grekokatolickim kapłanem, który przyjechał pracować do Bydgoszczy. Co niedzielę odprawia w bazylice Msze św. w języku ukraińskim.
Inne z kategorii
Bydgoski weekend - kalendarz wydarzeń. Bądź na bieżąco
Tako „Rzeczemy” i poetycko wieczerzamy [ZAPROSZENIE]
Magdalena Gill: Od początku sierpnia odprawił już Ksiądz w Bydgoszczy trzy Liturgie w języku ukraińskim. Dużo ludzi przyszło?
Ks. Roman Narytnyk: Na pierwszą 6 sierpnia najwięcej – około 50 osób. Myślę, że wielu ludzi pojawiło się wtedy z ciekawości. Przyjechali nawet spoza Bydgoszczy. Na kolejnych Mszach – drugiej i trzeciej – było już trochę mniej osób, około 30. Na razie ciągle staramy się dotrzeć z informacją do jak największej liczby osób. Wielu ludzi potencjalnie zainteresowanych nie wie, że tu na miejscu – w Bydgoszczy, a także w Toruniu – mają możliwość pójścia do swojej cerkwi, modlenia się i słuchania Słowa Bożego w ojczystym języku i budowania duchowej wspólnoty. Choć są daleko od swoich domów i rodzin, mogą ten trudny czas przeżywać z modlitwą w sercu. Zwracam się też z apelem do wszystkich, by przekazywali tę wiadomość komu się da, żeby przychodziło na nasze Liturgie coraz więcej osób.
To w większości Ukraińcy, którzy przyjechali tu do pracy?
Nie są tu z powodu swoich ambicji, ale z powodu trudności życia i konieczności zaspokojenia podstawowych potrzeb. Bardzo chcę poznać tych ludzi, żeby móc do nich trafić z Bożą pomocą i otwartym sercem. Biorę od nich adresy, numery telefonów, żeby mieć z nimi kontakt. Zawsze na nich czekam z dobrym słowem. Jak tylko będę mógł, będę starał się im pomóc. Przyznam, że spotkałem w Bydgoszczy nawet ludzi, których poznałem na Ukrainie. Świat jest mały. Nigdy nie spodziewalibyśmy się, że spotkamy się właśnie tutaj.
Jak to się stało, że Ksiądz trafił do Bydgoszczy?
Nasz hierarcha– ks. biskup Włodzimierz Roman Juszczak (ordynariusz diecezji wrocławsko-gdańskiej Ukraińskiego Kościoła Grekokatolickiego) – uznał, że nasi wierni, których jest tu coraz więcej – nie powinni pozostawać bez opieki duchowej. Trafiłem tu, by się nimi zaopiekować. Jestem ogromnie wdzięczny bydgoskiemu biskupowi Janowi Tyrawie, że mi to umożliwił. Bardzo dziękuję też za zrozumienie ze strony bydgoskiego duchowieństwa – kanclerzowi kurii ks. Grzegorzowi Nowakowi, rektorowi seminarium ks. Marcinowi Puziakowi i wszystkim księżom, którzy bardzo się starają, bym dobrze czuł się w Bydgoszczy i robią wszystko, by z informacją o ukraińskich Liturgiach dotrzeć do jak największego grona ludzi, a tym samym bym miał możliwość realizacji celów, które postawił przede mną mój Kościół. Jestem też wdzięczny pani Roksanie Ustinovej – właścicielce ukraińskiej restauracji Wysoki Zamek, która także pomaga mi zaadaptować się w Bydgoszczy.
Ksiądz jest pierwszy raz w Polsce?
Gdy byłem w gimnazjum, jeździłem do Polski na konkursy i festiwale ze szkolnym zespołem wokalnym. Z ciekawością podpatrywałem wtedy, jak ludzie tu żyją, poznawałem polską historię i tradycje.
Polscy księża katoliccy nie mogą mieć rodziny. Ksiądz ma żonę i dwoje dzieci.
Tradycja naszej cerkwi na to pozwala. Jako księża mamy wybór – możemy zakładać rodziny albo żyć samotnie. Mnie akurat z Bożej woli życie tak się ułożyło, że mam rodzinę, ale w tej chwili musi ona poczekać. Najważniejsza jest teraz moja misja. Tworzę tu wspólnotę, muszę poznać ludzi. Muszę się skoncentrować na tym dziele, by moja praca nie poszła na marne. Potrzebuję dużo skupienia, modlitwy. Zależy mi, żeby potrzebujący pasterza ludzie przyszli i byśmy coś razem zbudowali, by poczuli się jak bracia i siostry.
Ale planuje Ksiądz ściągnąć rodzinę do Polski?
Niedobrze byłoby, gdybym ja był tu, a rodzina tam. Jak będzie możliwość, na pewno tu przyjadą.
Ile lat mają dzieci?
Marija ma 10, a Mark – 2 lata i 6 miesięcy. Moja żona Mariana jest nauczycielką historii.
Nie buntują się?
Zdają sobie sprawę, że ten czas rozłąki się skończy i że wszyscy musimy mieć cierpliwość. Teraz, jak już mówiłem, ważniejsze jest stworzenie duchowej rodziny tutaj. Moja żona i dzieci to wiedzą, znają moją misję i rozumieją ją. Zresztą ja też pochodzę z podobnej rodziny, bo mój nieżyjący ojciec też był księdzem, teraz księdzem jest również mój brat, więc z żoną byliśmy na taką ewentualną rozłąkę, związaną z moją misją, przygotowani. Teraz chcę z Bożą pomocą zrobić wszystko, co tylko będę mógł dla tych ludzi, do których zostałem posłany.
Ks. Roman Narytnyk – kapłan Ukraińskiego Kościoła Grekokatolickiego, przyjechał z Iwano-Frankiwska na Ukrainie. Od 6 sierpnia sprawuje w Bydgoszczy Liturgie w języku ukraińskim, w obrządku greckokatolickim. To inicjatywa Kurii Biskupiej Diecezji Wrocławsko-Gdańskiej Kościoła greckokatolickiego, na którą wydał zgodę biskup bydgoski Jan Tyrawa. Msze św. w języku ukraińskim odprawiane są w każdą niedzielę o godz. 12.00 w kaplicy akademickiej, mieszczącej się przy Bazylice św. Wincentego à Paulo (al. Ossolińskich 2).