Ludzie mają prawo oczekiwać wsparcia
– Program 500+ nie może zostać wyrzucony do kosza. Trzeba go tylko poprawiać. Widać wyraźnie korzyści jego wprowadzenia. Poziom nierówności i ubóstwa wyraźnie spadł – mówi prof. Krzysztof Piątek, socjolog z UMK w Toruniu.
Inne z kategorii
Tako „Rzeczemy” i poetycko wieczerzamy [ZAPROSZENIE]
Pożar mieszkania w Fordonie [Z OSTATNIEJ CHWILI]
Wojciech Bielawa: Czy państwo powinno pomagać słabszym obywatelom i rodzinom?
Prof. Krzysztof Piątek: Nie mam wątpliwości, że państwo powinno pomagać ludziom, szczególnie w sytuacji – jak fachowo to nazywamy – ryzyka socjalnego. W każdym społeczeństwie, nawet najlepiej rozwiniętym, istnieje grupa ludzi, która bez zewnętrznej pomocy sobie nie poradzi. Ludzie żyją we wspólnocie, a nie samotnie jak Robinson Crusoe, więc mają prawo oczekiwać takiego wsparcia od bliźnich.
Liberałowie przestrzegają przed pułapkami takiego podejścia. Twierdzą, że pomoc państwa ma wpływ na obniżenie motywacji obywateli do pracy i rozwoju.
– To zagrożenia, które trochę demonizujemy. One oczywiście się pojawiają. Tak było choćby w czasach realnego socjalizmu. Państwo socjalistyczne dążyło do tego, aby odegrać rolę paternalistyczną, decydować o wszystkich zachowaniach obywateli. Zapewniało wprawdzie niezbędny dostęp do pracy, nauki i ochrony zdrowia, ale ograniczało zbyt daleko idącą aktywność społeczną. To było demotywujące. Skoro bowiem wszyscy mieli codziennie przysłowiowy chleb, to po co się starać, pracować?
Czy o takim zjawisku możemy dziś mówić w Polsce w kontekście wprowadzenia programu Rodzina 500+? Czy to naprawdę tak duży zastrzyk finansowy, że ludzie rezygnują z pracy?
– Wielu ekspertów tego się obawiało. Mam przed sobą badania sprzed kilku miesięcy. Ponad 70 procent badanych wskazywało, że beneficjenci programu 500+ uzależnią się od tych środków, a 90 procent przewidywało, że pobierający świadczenia wycofają się z aktywności zawodowej. I faktycznie, w wielu miejscach zainteresowanie aktywnością zawodową spadło, jednak nie ma to charakteru masowego.
Z pracy zwalniali się co najwyżej ci zatrudnieni na najsłabiej płatnych stanowiskach. Nie słyszałem, aby ktokolwiek zrezygnował z dobrej pracy z powodu świadczenia.
- Oczywiście, ludzie z dobrymi dochodami się nie zwalniają. Pozostaje jednak grupa matek, a także ojców, która zwolniła się z pracy. Problem pojawi się, kiedy wejdą w wiek emerytalny. Jak zaspokoimy wtedy ich potrzeby? Z jednej strony wprowadzamy dodatkowe świadczenia, a z drugiej obniżamy wiek emerytalny. To sprzeczne i ryzykowne działania. Mam podejrzenie bliskie pewności, że tak nie tworzy się spójnego systemu polityki społecznej.
Wsparcie finansowe rodzin jest jednak czymś normalnym, świadczenia takie jak 500+ są wypłacanie praktycznie w całej Europie. Jak zatem powinno wyglądać takie systemowe rozwiązanie? Możemy się na jakimś państwie wzorować?
Wspieranie rodzin przez państwo ma swoje początki w okresie międzywojennym. Wtedy takie elementy wsparcia wprowadziły m.in. Francja, Szwecja i Niemcy, później inne państwa rozwinięte. Godnym naśladowania przykładem jest w mojej ocenia Francja. Tam mocny nacisk na politykę pronatalistyczną, która ma na celu zwiększanie przyrostu naturalnego, został położony od lat 70. ubiegłego wieku w związku ze znacznym spadkiem tzw. wskaźnika dzietności. Optymalny poziom tego wskaźnika, gwarantujący tzw. zastępowalność pokoleń, waha się w granicach 2,1–2,15. Tymczasem w Polsce na koniec 2014 roku wskaźnik ten wynosił 1,32.
Dramatycznie nisko. Jesteśmy na szarym końcu w tych statystykach.
– Polska jest na czwartym miejscu od końca w Europie. Tymczasem we Francji poziom dzietności wynosi już 2,01. Z tym wynikiem na naszym kontynencie równać się mogą tylko Islandczycy. Jeden z najbardziej ciekawych systemów polityki prorodzinnej stworzyła Francja. Przyniósł efekty, bo polityka ta była prowadzona konsekwentnie. Wspierano rodziny nie tylko finansowo, ale też wprowadzono urlopy dla matek i ojców, odpisy podatkowe, a przede wszystkim systematycznie rozbudowywano sieć żłobków i przedszkoli.
A czy kroki, które my podjęliśmy w ostatnim czasie, m.in. wydłużenie urlopów macierzyńskich i wprowadzenie 500 + dają nadzieję, że nasza sytuacja demograficzna się polepszy?
Największym problemem – i tu nie odkryję Ameryki – jest fakt, że nasz system społeczno-polityczny rozwijamy poprzez zrywy i wprowadzanie rewolucyjnych rozwiązań. Transformacja na początku lat 90. była potrzebna, bo przez kilkadziesiąt lat tkwiliśmy w czymś, co nie mogło przynieść absolutnie niczego dobrego. Teraz budujemy nowe społeczeństwo i powinniśmy czerpać z doświadczenia innych państw. Dla przykładu, szwedzki model socjaldemokratyczny kształtował się już w latach 30. XX wieku. Ewoluował przez lata, ale nikt go nigdy nie podważał. Nie było tak, że partia, która zdobyła władzę, porządkowała kraj na nowo. A w Polsce? Reformy rządu Buzka zostały podważone. W służbie zdrowia najpierw wprowadziliśmy kasy chorych, później je zlikwidowaliśmy, a teraz znów mamy nowe pomysły na jej organizację. Reforma edukacji – co kilkanaście lat. Nie można tak skakać! Chciałbym, aby w sprawach socjalnych była jakaś myśl przewodnia. Obraliśmy aktualnie dobry kierunek, choć trzeba poprawić wiele elementów. Część opozycji zapowiada odejście od 500+. To byłoby niedobre.
Część polityków opozycji zrewidowała pomysły i chce nawet program rozszerzyć.
– Program 500+ nie może zostać wyrzucony do kosza. Trzeba go tylko poprawiać. Widać wyraźnie korzyści wprowadzenia tego programu. Poziom nierówności i ubóstwa wyraźnie spadł. Wielu ludzi, tych najuboższych, wróciło na rynek, bo wcześniej w ogóle na nim nie funkcjonowali. Czy 500+ pozytywnie wpłynął na prokreację? Rząd mówi, że jest kilka tysięcy urodzin więcej, ale nie wiem, czy nie jest to akurat efekt tzw. falowania demograficznego. Po II wojnie światowej mieliśmy w kraju wyże i niże demograficzne. Pierwszy wyż w latach 50., drugi w 80., teraz ta fala nie jest już taka wysoka, ale ją widać. Rzeczywiste skutki wprowadzenia programu Rodzina 500+ będziemy mogli ocenić w dłuższej perspektywie czasowej.
Profesor Krzysztof Piątek – kierownik Zakładu Polityki Społecznej Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, członek Komitetu Nauk o Pracy i Polityce Społecznej Polskiej Akademii Nauk w latach 2007–2011 i 2015–2019.