Najważniejsze przesłanie Fatimy to wezwanie do pokuty
Biskup Jan Tyrawa podczas mszy św. na Starym Rynku w Święto Konstytucji
- Trzeba powiedzieć o pewnym dramacie ludzi, którzy przystępują do Komunii świętej, a później idą w marszu za aborcją, za eutanazją, za tymi wszystkimi ruchami gejowskimi, za in vitro… Niestety, to znak, jak bardzo zafałszowane są nasze sumienia – mówi biskup Jan Tyrawa w rozmowie z Michałem Jędryką.
Inne z kategorii
Tako „Rzeczemy” i poetycko wieczerzamy [ZAPROSZENIE]
Pożar mieszkania w Fordonie [Z OSTATNIEJ CHWILI]
Michał Jędryka: Rozpocznę od cytatu św. Jana od Krzyża, który jest patronem Księdza Biskupa: „Od kiedy Bóg dał nam swego Syna, który jest Jego jedynym Słowem, nie ma innych słów do dania nam. Przez to jedno Słowo powiedział nam wszystko naraz. (...) To bowiem, o czym częściowo mówił dawniej przez proroków, wypowiedział już całkowicie, dając nam swego Syna. Jeśli więc dzisiaj ktoś chciałby Go jeszcze pytać lub pragnął jakichś wizji lub objawień, nie tylko postępowałby błędnie, lecz także obrażałby Boga, nie mając oczu utkwionych jedynie w Chrystusa”. Tymczasem mamy objawienia fatimskie, których setną rocznicę właśnie przeżywamy…
Biskup Jan Tyrawa: Mamy nie tylko objawienia fatimskie, ale wiele jeszcze innych objawień.
I do wszystkich z nich można się odnieść w podobny sposób?
Są one objawieniami prywatnymi. To znaczy, że rzeczywiście prawdą jest to, co powiedział św. Jan od Krzyża, w tym przytoczonym przez Pana cytacie. Wierzymy dlatego, że Chrystus zmartwychwstał i to jest jedyne przesłanie, na którym buduje się nasza wiara. Jest to wiara apostolska – czyli wiara tych, którzy przez Jezusa Chrystusa zostali oficjalnie powołani do tego, żeby być świadkami spotkania z Nim jako zmartwychwstałym Panem. Bo zmartwychwstania nikt nie widział.
Dlaczego?
Zmartwychwstanie jest rzeczywistością, która jest na granicy wieczności i czasu, ale już po tamtej stronie rzeczywistości. Dlatego wiara Apostołów zbudowana została na spotkaniu ich, jako oficjalnych świadków, ze Zmartwychwstałym Chrystusem. W tej wierze Kościoła wszyscy się wychowujemy i tę wiarę głosimy, propagujemy.
Jak to się zatem ma do objawień prywatnych?
Do tej wiary objawienia prywatne absolutnie niczego nowego nie wnoszą. Natomiast one pełnią określoną funkcję. Proszę zauważyć, że na przykład ilekroć papież ogłasza kogoś błogosławionym lub świętym, to za każdym razem, jako warunek takiego ogłoszenia, wymagany jest cud. I tych cudów zdarzają się tysiące. Na przykład Jan Paweł II beatyfikował 1300 osób. Istnieje dokumentacja z cudami potwierdzającymi te beatyfikacje. A te cuda, mimo że są znakami Bożymi, też przecież niczego nowego do naszej wiary nie wnoszą.
Objawienia fatimskie zostały oficjalnie uznane przez papieża Piusa XI po raz pierwszy w 1930 roku i mają ogromne znaczenie, ale – powtarzam – wierzymy nie dlatego, że Matka Boża objawiła się w 1917 roku w Portugalii. Wierzymy dlatego, że Chrystus zmartwychwstał.
Jakie jest najważniejsze zdaniem Księdza Biskupa przesłanie Fatimy?
Jestem przekonany, że najważniejszym przesłaniem jest wezwanie do pokuty. W kontekście Fatimy bardzo często mówi się o Rosji, o konieczności poświęcenia Rosji Matce Bożej. Niektórzy zastanawiają się nawet, czy to poświęcenie zostało dokonane prawidłowo czy nie. Dzisiaj twierdzi się jednak, że Rosja w objawieniach fatimskich jest raczej pewnym symbolem. Chodzi nie tyle o Rosję jako konkret, jako terytorium, jako grupę ludzi, ale raczej o synonim komunizmu, totalnego ateizmu, czyli nurtów sekularystycznych, które wycinają Pana Boga z życia społecznego, a konsekwencje tego są takie, że człowiek sam siebie czyni bogiem. Może za mało sobie to uświadamiamy – w czasie pierwszej wojny światowej w Portugalii były bardzo żywe ruchy masońskie. Obowiązywały państwowe dekrety, które ograniczały działalność Kościoła, były one początkiem prześladowania, które trwało później w Portugalii Hiszpanii przez całe międzywojnie. Do tego odnosi się prawdopodobnie przepowiednia, że Rosja rozpowszechni swe błędy po całym świecie.
A współcześnie?
Ostatnio ksiądz arcybiskup Kondrusiewicz udzielając wywiadu, zauważył, i to bardzo mocno podkreślił, co dla mnie było szokujące, że w tym barze w Paryżu, w którym miał miejsce zamach terrorystyczny, ludzie krótko przedtem śpiewali pieśni wysławiające szatana. To jest przecież największe zło, jakie sobie można wyobrazić! W tym kontekście to dramatyczne fatimskie wezwanie do pokuty, do nawrócenia, wydaje się skierowane właśnie do współczesnego człowieka.
Co natomiast ma z tego odczytać zwykły człowiek, żyjący tu i teraz w Polsce, który nie ma nic wspólnego z satanizmem, który nie należy do masonerii, który po prostu chce żyć zwyczajnie?
Ależ często ten człowiek te wszystkie myśli po prostu kupuje, nasiąka nimi niestety. Trzeba tu powiedzieć o pewnym dramacie ludzi, którzy przystępują do Komunii świętej, a później, tego samego nawet dnia, idą w marszu za aborcją, za eutanazją, za tymi wszystkimi ruchami gejowskimi, za in vitro… Niestety, to jest znakiem tego, jak bardzo zafałszowane są nasze sumienia, które potrafią to wszystko połączyć i uznać, że wszystko jest w porządku. Bo taką człowiek ma alternatywę. Albo będzie czcił Pana Boga, albo będzie czcił szatana.
A co jest alternatywą nawrócenia? Bo objawienia fatimskie zawierają całkiem realny, niemodny dziś przekaz o zagrażającej karze Bożej. O tym się mało mówi.
Problem w tym, że nie do końca umiemy sobie poradzić z prawdą o Bożym miłosierdziu. Uważamy, że miłosierdzie wyklucza karę. To miłosierdzie, o którym naucza tak wiele papież Franciszek, którego wypowiedzi są szeroko komentowane przez media, wyobrażamy sobie często – pewnie pod wpływem tych mediów – na ogół w dość spaczony sposób. Można odnieść wrażenie, że zachowujemy się jak kibice, którzy po kolejnym przegranym meczu śpiewają „nic się nie stało”. Tak samo sobie człowiek współczesny wyobraża Boże miłosierdzie – że „nic się nie stało”. A tymczasem właśnie stało się bardzo dużo! Stało się coś najgorszego, co sobie można wyobrazić! Człowiek sprzeciwił się Bogu! I tylko właśnie Boże miłosierdzie może tutaj jeszcze jakoś pomóc, bo człowiek tej katastrofy naprawić nie jest w stanie. Natomiast miłosierdzie wcale nie wyklucza kary za grzech, kary, która czyni zadość sprawiedliwości i która ma sens wychowawczy.
Inna sprawa, że wizje piekła w objawieniach fatimskich nawiązują do obrazów średniowiecznych, czy choćby do średniowiecznej sekwencji Dies irae, w których bardzo plastycznie opisywane jest piekło, rozumiane jako niesamowity ogień, siarka i tak dalej. Sądzę, że Pan Bóg nie będzie musiał nawet karać tych, którzy się nie nawrócili i nie pokutują. Po prostu zostawi ich w tym piekle, które oni sami stworzyli drugiemu człowiekowi, a tych, którzy cierpieli niewinnie oraz tych, którzy pokutowali, wyprowadzi do swego szczęścia i posadzi obok Jezusa Zmartwychwstałego.
Czy nawrócenie ma tylko aspekt indywidualny, czy również społeczny?
Oczywiście, że ma wymiar społeczny. Na ma człowieka izolowanego! Człowiek ze swojej natury jest istotą społeczną do tego stopnia, że moje „ja” istnieje tylko dlatego, że istnieje drugie „ja”, czyli „ty”. I oczywiście, kiedy człowiek się nawraca, to pewnym sensie pociąga za sobą drugiego człowieka, ale kiedy grzeszy, dzieje się podobnie. W społeczeństwie zawsze istnieje pewne środowisko, które ułatwia nawrócenie albo je utrudnia. Każdy z nas na pewno doświadczył, jak trudno być dobrym w złym towarzystwie. I dlatego mówimy o upadkach całych narodów, o strukturach grzechu i tak dalej.
W pewnym sensie ten wymiar społeczny należy do definicji grzechu pierworodnego. Fundamentalny tekst Nowego Testamentu, na którym zbudowana została nauka o grzechu pierworodnym, to piąty rozdział Listu do Rzymian. Istniał tam problem starego tłumaczenia św. Hieronima, które było błędne i nadawało oryginałowi nieco inny sens, współcześnie jednak w Biblii Tysiąclecia ten fragment mówi: „… przez jednego człowieka grzech wszedł do świata, a przez grzech śmierć, i w ten sposób śmierć przeszła na wszystkich ludzi, ponieważ wszyscy zgrzeszyli” (Rz 5, 12). Czyli grzech pierworodny jest jakąś wspólną winą całej ludzkości. I dopiero na gruncie grzechu pierworodnego jesteśmy zdolni poznać dzieło Jezusa Chrystusa. On jeden wydobywa całą ludzkość z tego grzechu swoją ofiarą, swoją śmiercią i swoim zmartwychwstaniem. Natomiast wszyscy inni zgrzeszyli. Jesteśmy niejako solidarni w grzechu. Ale też solidarny z nami jest Jezus Chrystus, który nie zgrzeszył, a całą ludzkość wydobywa właśnie z tego grzechu i do wszystkich kieruje wezwanie do nawrócenia.
A co jest największym problemem społecznym dzisiaj w Polsce, co wymaga w polskim wymiarze społecznym nawrócenia i naprawy?
Najpierw chciałbym powiedzieć, że nieprawdą jest, że właśnie dziś mamy do czynienia z jakimś szczególnym podziałem społeczeństwa. Oczywiście ten podział istnieje i istotnie zdawać się może, że dopiero teraz osiąga niebywałą skalę. Ale to, co obserwujemy, jest skutkiem dawniejszych ideologii, które w przeszłości próbowały społeczeństwo polskie podzielić i wykorzenić. Te ideologie doszły do głosu już w czasie rozbiorów. Na przykład to, co niszczyło społeczeństwa w całej Europie - darwinizm polityczny, który twierdził, że zgodnie z prawami przyrody tylko organizmy silne, które zjadają słabe, mają szansę na przetrwanie. Polacy nigdy tej ideologii darwinistycznej nie przyjęli i pozostali przy swoim umiłowaniu ojczyzny. I dlatego potrafili przetrwać przez 123 lata bez państwa. Polacy nie przyjęli także w tym czasie ideologii oddzielenia religii od życia społecznego. Te ideologie, które usiłowały stworzyć nowego człowieka i nowe społeczeństwo, które kwestionują w ogóle wartości chrześcijaństwa, były bardzo żywe na Zachodzie w XIX wielu i po pierwszej wojnie światowej. Dlatego właśnie bojkotowano dostawy broni do Polski w 1920 roku, kiedy wybuchła wojna polsko-sowiecka, bo owym ideologom wydawało się, że właśnie Związek Radziecki jest tym miejscem, w którym rodzi się nowa wizja człowieka, nowa wizja społeczeństwa, a Polska próbuje zatrzymać ten postęp. To na zachodnich uniwersytetach promowano marksizm. Na uniwersytecie paryskim studiował między Pol Pot, który w Kambodży wymordował 1/3 ludności. I to te ideologie są odpowiedzialne za dzisiejsze polskie podziały.
I dzisiaj podział w Polsce jest właśnie podziałem tego typu, dlatego jest taki ostry. Nie chodzi tylko o różnice polityczne, ale o zupełnie zasadnicze różnice ideowe. Tu właśnie nawrócenie i powrót do praw Bożych, do fundamentów chrześcijaństwa, byłby bardzo pożądany. Chodzi o to , czy nasze społeczeństwo będzie budowane na myśli religijnej, w której Pan Bóg i ład Boży jest najwyższą wartością, czy też na jakiejś ideologii ateistycznej, sekularystycznej, która zatruwa prawo, edukację, kulturę i środki przekazu społecznego.
Caly wywiad z Księdzem Biskupem Janem Tyrawą można przeczytać w "Tygodniku Bydgoskim". Zapraszamy do lekury.