Wydarzenia 16 kwi 2017 | Redaktor
Wielkanoc Waldemara Kośmieji: Podglądałem święta w Niemczech czy Francji

fot. Anna Kopeć

– Byłem pod wrażeniem celebracji Wielkiego Tygodnia w Hiszpanii – opowiada Waldemar Kośmieja. Koncertmistrz Capelli Bydgostiensis często spędza święta zagranicą, na koncertach.

– Mam duży sentyment do świąt wielkanocnych.   Wielokrotnie zdarzało mi się spędzać je zagranicą. Wiele podróżowałem z kwartetem, Capellą Bydgostiensis czy z chórami, mieliśmy okazje w okresie wielkopostnym jeździć po Europie i zobaczyć jak tam wygląda Wielkanoc – opowiada koncertmistrz. – Byłem pod wrażeniem celebracji tych świąt w Hiszpanii. W Wielki Czwartek i w Wielki Piątek odbywają się pochody uliczne, kościoły są pełne ludzi – te przygotowania są ważniejsze niż Niedziela i Poniedziałek Wielkanocny.


Zdarzyło mu się też świąteczny czas spędzać w Niemczech, Belgii, Holandii czy Francji. – W Niemczech, szczególnie w północnej części, gdzie jest więcej kościołów protestanckich, parafianie śpiewają w kościołach i ta muzyka jest bardzo żywa – opowiada. – Niemcy są dobrze wyedukowani muzycznie, otwierają śpiewniki i wykonują chorały z nut. To jest piękne i podniosłe. Mają mnóstwo chórów, zespołów, w których grają ludzie różnych profesji – lekarze, prawnicy... Spotykają się w kościołach, wspólnie muzykują na wspaniałych instrumentach odziedziczonych po dziadkach.

Egzotyka na stole


Gdy Waldemar Kośmieja nie wyjeżdża, święta obowiązkowo spędza z rodziną. – Moja rodzina bardzo się powiększyła. Spędzamy święta z wnukami, z dziećmi, ale i pradziadkami. Moje dzieci też są artystami, stąd często są w rozjazdach i nie zawsze udaje nam się wspólnie zasiąść przy jednym stole podczas śniadania wielkanocnego, bo każdy ma też drugą rodzinę. Pilnujemy jednak, by spotkać się  choć podczas jednego posiłku – czy to pierwszego dnia świąt czy drugiego.
Na stole pojawiają się wtedy  tradycyjne potrawy: jajka, biała kiełbasa, żurek, wielkanocne baby, mazurek. – W młodości bardzo lubiłem białą kiełbasę. Obecnie mniej spożywam mięsa, dlatego skupiam się bardziej na rybach i jajkach – opowiada muzyk. – Obok tych tradycyjnych dań pojawiają się też nowe. Od wielu lat mam swój ulubiony przepis na śledzie w sosie curry. To danie, które sam przygotowuję, choć w kuchni zwykle nie szaleję. Ta potrawa wszystkim smakuje. To południowa kuchnia, chyba arabska, jednak trochę egzotyki na wielkanocnym stole albo też poświąteczna odmiana po nadmiarze szynek i kiełbas wszelakich też się przyda.
Muzyk, gdy jest w domu, chętnie angażuje się w przygotowania świąteczne. – Choć zwykle w wielkim tygodniu mamy dużo koncertów, stąd często wyjeżdżam, ale gdy jestem na miejscu, to moja aktywność jest bardziej po stronie porządkowania niż kulinariów. Ze święconką do kościoła chodzą dzieci i wnuki, każdy ma swoje zadania – opowiada.

Bach na Wielkanoc


Sama Wielkanoc to czas i okazja do słuchania muzyki. – Zarówno w telewizji, jak i w radiu są świetne programy, transmisje koncertów z najlepszych sal europejskich. Można posłuchać utworów specjalnie skomponowanych na wielki tydzień, w najlepszych wykonaniach. Słucham bezpośrednio, jeśli mogę, lub nagrywam, aby później oglądać i słuchać – mówi skrzypek. Jak dodaje, na okoliczność świąt wielkanocnych i wielkiego postu powstały najwspanialsze utwory muzyczne: Bacha czy Haydna. – Za najwybitniejsze dzieło muzyczne  wielkopostnego czasu uważam Pasję wg św. Mateusza Bacha. Napisał trzy pasje, ale ta jest najdoskonalsza. Dzieło genialne! Miałem okazję raz ją wykonywać – to utwór rozpisany na dwa chóry, dwie orkiestry i solistów, z przepiękną arią na skrzypce solo. Bardzo trudną i rzadko wykonywaną. Częściej gramy Pasję wg św. Jana, ostatnio w Filharmonii Pomorskiej była wykonywana Pasja wg św. Marka – wszystkie są świetne, ale Mateuszowa jest najbardziej dojrzałym dziełem. Wykonujemy je również w kościołach, wtedy ta muzyka jeszcze bardziej oddaje klimat i odpowiedni dla niej nastrój. Kiedyś ludzie byli bardziej związani z religią. Kościół uchodził za mecenasa kultury, zamawiał utwory muzyczne, które były pisane specjalnie na te uroczystości – wspomina. – Muzyka stworzona na okoliczność, o której rozmawiamy, jest dramatyczna. Podobnie jak w filmie „Pasja" Mela Gibsona temat porusza najczulsze wewnętrzne struny i powstaje najpiękniejsza muzyka – uważa koncertmistrz.

Trzeci wnuk


Podczas tegorocznych świąt Waldemar Kośmieja nie planuje wyjazdów. – Spędzę Wielkanoc z rodziną. W tym roku jest mniej koncertów, pojawił się też trzeci wnuk. Nie wiem, czy w komplecie się wszyscy zjedziemy, ale na pewno się zobaczymy – cieszy się.


Śledzie w sosie curry z rodzynkami wg Waldemara Kośmiei


Składniki: 4 filety śledziowe, pół cebuli, 3–4 ogórki korniszony, pół szklanki rodzynek, 2 łyżki majonezu, 2 łyżki jogurtu naturalnego, ok. 1 łyżeczka curry.


Przygotowanie: Stopień trudności przygotowania nie przysporzy kłopotów nawet tym stawiającym pierwsze kroki w kuchni. Rodzynki zalewamy wrzątkiem. Cebulę kroimy w kostkę, aby zredukować ostrość i nie była twarda zalewamy ją gorącą wodą. Ogórki kroimy w drobną kostkę. Dalej łączymy majonez z jogurtem i przyprawą curry w ilości, którą dyktują nam nasze upodobania. Namoczone wcześniej i odcedzone śledzie kroimy na kawałki, np. paski i łączymy z odcedzonymi rodzynkami oraz cebulą. Całość umieszczamy w sosie curry. Smaki muszą się przegryźć, stąd daniu potrzebne jest kilka godzin w lodówce. Potem już tylko na talerze i oddajemy się degustacji.

Sławomir Jezierski

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor