Wreszcie możemy normalniej żyć
fot. Anna Kopeć
– Dzięki programowi 500+ stanęliśmy na nogi, ale pomoc państwa dla rodzin powinna być dużo szersza i nie ograniczać się tylko do pieniędzy – uważa bydgoszczanka Sylwia Kluz, matka ośmiorga dzieci.
Inne z kategorii
Tako „Rzeczemy” i poetycko wieczerzamy [ZAPROSZENIE]
Pożar mieszkania w Fordonie [Z OSTATNIEJ CHWILI]
Bydgoskie małżeństwo Sylwia i Sławomir Kluzowie mają cztery córki i czterech synów. Najmłodsze dziecko ma 5 tygodni, a najstarsze w tym roku skończy 20 lat. Pan Sławomir jest nauczycielem, jego żona poświęciła się wychowaniu dzieci. Rządowy program 500+ to dla nich duży zastrzyk finansowy.
Sławomir Jezierski: Chyba trudno utrzymać tak liczną rodzinę z jednej pensji nauczycielskiej. Jak wyglądało Państwa życie przed wprowadzeniem programu 500+?
Sylwia Kluz: Dobrze wiem, co to znaczy nie mieć pieniędzy, choć z drugiej strony zawsze do tej pory pojawiali się ludzie skłonni do pomocy. Nie mogę oczywiście się na nich opierać. Moim dzieciom niczego nie brakuje, czy jest program 500+, czy nie. Tyle że wtedy żyliśmy o wiele skromniej.
Na co przeznaczają Państwo pieniądze z programu?
Na życie. Wcześniej mieliśmy sporo długów, teraz na przykład możemy na bieżąco regulować rachunki. Byliśmy na krawędzi, zdarzało się, że zastanawialiśmy się, czy niebawem przyjdą odłączyć nam gaz. Teraz możemy normalniej żyć. 3 tys. zł dodatkowo ma dla nas duże znaczenie. Do szkoły chodzi czworo naszych dzieci, potrzeby są więc duże.
Wiele kobiet, po wprowadzeniu tego programu, zrezygnowało z pracy.
Z punktu widzenia matki rodziny wielodzietnej uważam, że to dobry wybór. Mogą ten czas poświęcić dzieciom. Nie jest zapłacony, ale bardzo cenny. To lepsze rozwiązanie niż pójście do pracy i płacenie opiekunce. Jeśli dodatkowo mama pracuje w systemie zmianowym, to mija się z dziećmi, co nie wychodzi na korzyść żadnej z stron. Ja pracowałam co prawda dosyć dawno, odkąd zaczęły pojawiać się dzieci, nie pracuję zawodowo i robię to, co powinnam - zajmuję się nimi.
Program 500+ to Pani zdaniem dobry sposób wsparcia rodzin i motywowania do powiększania rodzin?
Gdybym nie miała dzieci, to nie wiem, czy by mnie to przekonało. 500 zł na dziecko to jest dużo i mało. Jeśli podsumuje się wszystkie dochody, to można uznać, że to dużo. Świadczenia rodzinne, które otrzymujemy od miasta nie są wysokie. Tych pieniędzy jest więcej, gdy rodzina jest wielodzietna. Wtedy na każde dziecko dostaje się jeszcze dodatkowe pieniądze. Ogólnie jednak atmosfera wokół tematu nie jest dobra. Na pewno to nie sprzyja rodzinom.
Chodzi Pani o uogólnianie obecne w mediach, że w korzystających z programu 500+ rodzinach wielodzietnych panuje patologia?
Powszechna jest opinia, że w rodzinach wielodzietnych wydaje się pieniądze na alkohol lub na inne rzeczy dla dorosłych, zapominając o dzieciach. Tego rodzaju uogólnienie bywa krzywdzące.
Jeżeli ktoś chce mieć dzieci, bo ma potrzebę obdarowania je miłością, to bez względu na to, czy będzie 500+ czy nie, podejmie taką decyzję. Myślę, że jedynie pojedyncze osoby zaplanują dziecko po to, aby dostać 500 zł. Dla mnie to nie jest żaden wykładnik. Nie żyjemy tylko pieniędzmi. Wsparcie rodzin powinno mieć w kraju o wiele szerszy wymiar i nie ograniczać się tylko do kwot.
Sławomir Jezierski