Stary Rynek dla pieszych i rowerów. Bez ruchu samochodowego
fot. Anna Kopeć
Społeczny Rzecznik Pieszych proponuje, aby po rewitalizacji wyłączyć Stary Rynek z ruchu samochodowego. Uliczki wokół mają zamienić się w deptaki z lokalami gastronomicznymi.
Inne z kategorii
Boisko Politechniki Bydgoskiej z prestiżowym certyfikatem FIFA
Nowa przepławka i nowe schody na Wyspie Młyńskiej
- Jesteśmy największym miastem w Polsce, które ma dopuszczony ruch w takiej skali na starówce i Starym Rynku – przekonywał dziś (18 lipca) na briefiengu prasowym Paweł Górny, przewodniczący Stowarzyszenia Społeczny Rzecznik Pieszych. - Znaczący ruch samochodowy w samym centrum miasta nie jest konieczny. Ważniejsza tu jest wygoda poruszania się mieszkańców i klientów ogródków gastronomicznych.
fot. Anna Kopeć
Stowarzyszenie przedstawiło propozycję organizacji ruchu drogowego na Starym Rynku i najbliższych okolicach po jego rewitalizacji. Chce zmniejszyć nieograniczony ruch pojazdów na bydgoskiej starówce. Priorytetem mają być strefy piesze i rowerowe, a ruch samochodowy ma się odbywać na bocznych ulicach, podobnie dostawy do lokali usługowych. Stary Rynek ma służyć przede wszystkim celom rekreacyjnym, turystycznym, kulturalnym oraz handlowym. Takie rozwiązanie ma również zwiększyć bezpieczeństwo ludzi spędzających czas w centrum.
Stowarzyszenie wyróżnia dwa główne piesze ciągi komunikacyjne: Mostowa – Stary Rynek – Batorego oraz Magdzińskiego – Stary Rynek – Niedźwiedzia – Ku Młynom – Wyspa Młyńska. To na tych ulicach skupiają się proponowane zmiany - mają się one zamienić w deptaki z lokalami gastronomicznymi.
Ulice Mostowa, Magdzińskiego, Jana Kazimierza, Batorego, Niedźwiedzia i Ku Młynom mają być udostępnione wyłącznie dla ruchu pieszego i rowerowego. Stowarzyszenie zwraca uwagę, że większość lokali ma dostęp od zaplecza od strony ulic Zaułek, Farnej i Podwale. Ruch samochodowy odbywałby się na ulicach: Krętej (dwukierunkowo), Zaułek, Jezuickiej (jednokierunkowo), Farnej (jednokierunkowo), ks. Malczewskiego i Grodzkiej (jednokierunkowo). Propozycja zawiera wariantowy przejazd północną pierzeją rynku wyłącznie dla pojazdów zaopatrzenia w ściśle określonych godzinach (przykładowo od 8.00 do 11.00).
fot. Anna Kopeć
Stowarzyszenia uzyskało poparcie dla swojej propozycji wielu lokalnych stowarzyszeń (m.in. Stowarzyszenia na rzecz transportu publicznego, Stowarzyszenia Bydgoska Starówka, Towarzystwa Miłośników Miasta Bydgoszczy, Młodzieżowej Rady Bydgoszczy, Stowarzyszenia „Obywatel Działa”) oraz osób prowadzących biznes w okolicy. Podpisana propozycja trafi teraz do prezydenta miasta.
Na dzisiejszym spotkaniu pojawiła się kobieta prowadząca księgarnię na ulicy Jezuickiej. Przedstawiona propozycja nie spodobała jej się. Uważa, że już teraz jest ciężko, życie handlowe w centrum zamiera, bo ludzie wolą jechać do galerii handlowych, a taka organizacja ruchu tylko to pogorszy. Co więcej, wyraziła swój niepokój o to, jak dojadą dostawcy czy klienci po większe zakupy.
- Ja też dowożę towar. Przynajmniej co któryś miesiąc, tona dwieście materiałów, które są nam potrzebne. I to nie tylko kurierzy, bo czasami sami dowozimy. Wychodzi na to, że ja sobie strzelam w kolano, mówiąc, że trzeba zamknąć całą ulicę Długą. To nie jest temat spotkania, ale ja często powtarzam, że nawet Długą powinno się zamknąć całkowicie. A jeśli chodzi o te wszystkie uliczki i dowożenie towaru to jakoś sobie poradzę – mówił Adam Bujny, właściciel Muzeum Mydła i Historii Brudu.
Paweł Górny powiedział również, że trzeba spróbować, bo obecna organizacja nie zdaje egzaminu, z roku na rok wcale nie przybywa klientów w okolicach Starego Rynku. Natomiast przedsiębiorstwa w badaniach przeszacowują liczbę osób przyjeżdżających samochodami, nie jest ich tak dużo jak się wydaje. Rzecznik pieszych podkreślał, że takie rozwiązanie sprawdza się w wielu polskich i europejskich miastach.
fot. Anna Kopeć
- Te obawy, które ma część mieszkańców są tylko czasowe. Jak już pojawi się ten zakaz to okaże się, że praktycznie nie ma problemu i jest lepiej, przyjemniej i ładniej. Przypomina mi to ustawę o zakazie palenia tytoniu w lokalach gastronomicznych, gdzie też podniosło się larum, że jak to tak. I co się stało? Do lokali przychodzi coraz więcej ludzi i jest komfort siedzenia. Myślę, że tutaj będzie podobnie – zapewniał Józef Eliasz, właściciel klubu Eljazz.