Felietony 22 kwi 2019 | Redaktor

Takie zjawisko zdarza się na pustyni. Idący pustynnymi szlakami wędrowcy, widzą na horyzoncie coś na kształt oazy albo miasta i cieszą się, że niedługo odpoczną... Ale niestety, to tylko ułuda nic z rzeczywistością niemająca wspólnego.

        

Konstanty Dombrowicz

Radny Sejmiku Województwa Kujawsko-Pomorskiego

Prezydent Bydgoszczy w latach 2002-2010

Taką fatamorganę zafundował mieszkańcom prezydent Bydgoszczy w postaci budżet miasta na 2018 rok, z którego wykonania przedstawia właśnie nam mieszkańcom sprawozdanie. Ów budżet roku 2018 przyklepali radni PO i SLD i oni są współwinni zjawisku fatamorgany,  w które bydgoszczanie uwierzyli. Pan prezydent Bruski  zapowiadał wielkie inwestycje o wartości (po poprawkach w ciągu roku) 743 mln złotych. A rzeczywistość: zrealizowano prace za 408 mln. To jest 54,9 proc. planu pana prezydenta.

I oto tylko kilka konkretów z liczącego 407 stron sprawozdania.

W transporcie i łączności pan prezydent zaproponował inwestycje  o wartości 380 milionów, a wykonał je za 185 mln złotych czyli w 48 procentach. W tym, na budowę osiedlowych dróg  pan prezydent obiecywał wydanie 43,5 mln złotych. Wydał 8,8 mln - to jest 20,2 proc. zapowiadanej kwoty.

Szumnie propagowane drogi dla rowerów wykonanie zostały w około 50 proc.

Na edukację i wychowanie było w prezydenckich planach 47,5 mln złotych. W sprawozdaniu podano, że wydano 17,9 miliona. To jest zaledwie 37 proc. obietnic.

Zieleń w mieście miała kosztować 11,7 mln - wydano 5,2 mln - to jest 44,4 proc.  Jeszcze ciekawiej jest w wydatkach na kulturę i dziedzictwo narodowe. Plan opiewał inwestycje za 39,6 mln. Wydano  12,4 mln - czyli 31,3 proc.

Inna kultura – kultura fizyczna . Inwestycje w sportowe obiekty miały kosztować 57,6 mln złotych -  wydano 32,9, to jest 57 proc. planowanych środków.

Mniejsze wydatki to nie są żadne oszczędności. My bydgoszczanie jesteśmy ubożsi  o niewykonaną infrastrukturę, która mogłaby już nam służyć. A nie służy!

W żadnych mediach o tym nie przeczytacie i nie usłyszycie, bo jeżeli ktoś w ogóle ośmieli się na ten temat zabrać głos to, tak jak skarbnik miasta, odniesie się nie do pierwszej wersji uchwalonego przez radnych budżetu na 2018 rok, ale do jego stanu po licznych w ciągu roku dokonywanych poprawkach. 

Na tym polega owa fatamorgana – szumne przedwyborcze zapowiedzi i wielka tych zapowiedzi klapa.  Ale czy to mieszkańcom w jakikolwiek sposób przeszkadza? Znakomita większość jest szczęśliwa – chociaż przez chwilę mogli odczuwać radość z zapowiadanych inwestycji. Mogli się poczuć dowartościowani.  

Czy wyborczy budżet Bruskiego można nazwać oszustwem? Nie. To była tylko fatamorgana – i winni są ci, którzy będąc na bydgoskiej pustyni w nią uwierzyli.

(tytuł od redakcji)

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor