Felietony 19 sty 2018 | Redaktor

Zastanawiam się, co chciał osiągnąć pan prezydent Rafał Bruski, obwieszczając całej Polsce – bo w wywiadzie udzielonym ogólnopolskiej rozgłośni TOK FM – „Miesiąc temu ktoś wkręcił mi trzy śruby w oponę samochodu. To wskazuje na to, że sprawca działał z premedytacją i chciał mi zaszkodzić jak najbardziej”.

 

      

Michał Jędryka

redaktor naczelny

"Tygodnika Bydgoskiego"

 

Zastanawiam się, co chciał osiągnąć pan prezydent Rafał Bruski, obwieszczając całej Polsce – bo w wywiadzie udzielonym ogólnopolskiej rozgłośni TOK FM – „Miesiąc temu ktoś wkręcił mi trzy śruby w oponę samochodu. To wskazuje na to, że sprawca działał z premedytacją i chciał mi zaszkodzić jak najbardziej”. 

Początkowo potraktowaliśmy słowa pana prezydenta bardzo poważnie. Jeśli rzeczywiście są w naszym mieście osoby gotowe dokonać aktu politycznego terroryzmu, to powinny być zidentyfikowane i postawione przed wymiarem sprawiedliwości – zupełnie niezależnie od tego, czy osoba prezydenta miasta nam się podoba, czy też nie. Skierowaliśmy więc do Komendy Głównej Policji pytanie o ten domniemany zamach, tym bardziej, że poważnie zdawał się go traktować również pan prezydent. „Śruby zauważyłem dopiero po jakimś czasie – jeździłem samochodem, z którego opony uchodziło powietrze. W każdej chwili opona mogła pęknąć, co byłoby bardzo niebezpieczne podczas jazdy. Zgłosiłem sprawę na policję” – mówił.

Odpowiedź, która przyszła z policji (po odsyłaniu nas z jednego szczebla na drugi) była dość wymowna: „...nie udzielamy informacji o czynności podejmowanych przez policjantów wobec konkretnej osoby. Jeśli zgłoszenie nie ma związku z wykonywaniem funkcji publicznej, to nie udzielamy informacji dotyczących sytuacji prywatnych”. 

To by znaczyło, że nie było żadnego zgłoszenia, które miałoby związek z pełnieniem przez pana prezydenta funkcji publicznej. Ale przecież w wywiadzie radiowym pan prezydent chyba mówił o publicznej działalności, a nie o swoich prywatnych sprawach i rachunkach, które jakiś przestępca chciał załatwić, wkręcając śruby w opony, nieprawdaż? Jak w kontekście tego wszystkiego traktować słowa prezydenta – „dzień przed wyborami przyjdzie dwóch smutnych ludzi w mundurach i mnie wyprowadzi w kajdankach”. Kiepski żart? Konfabulacja?

Co więc chciał osiągnąć prezydent Bydgoszczy (nie prywatna osoba Rafał Bruski), informując Polskę o tym zdarzeniu? Bo jeśli nie chciał poinformować o groźnym akcie terroru, to może po prostu uprawiał tak zwany PR? Tylko że był to kiepski PR, zważywszy, że w tym samym wywiadzie usiłował zrzucić winę za niepowodzenie budowy kolejnego odcinka Trasy Uniwersyteckiej na wojewodę. Wiadomo już, że termin budowy tej trasy na pewno nie będzie dotrzymany, a wojewoda wyjaśnia, że jego podpis – wbrew doniesieniom pana prezydenta – nie był do niczego potrzebny.

Nic więc dziwnego, że ciśnie się na usta przysłowiowe już powiedzenie ówczesnego marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego o śp. Lechu Kaczyńskim – jaki prezydent, taki zamach. A skoro już o przysłowiach mówimy, to ciekawe, jakie wnioski wyciągnie pan prezydent Rafał Bruski z całej tej historii. Oby nie było tak, jak pisał poeta z Czarnolasu, że „nowe przysłowie Polak sobie kupi...”

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor